niedziela, 6 stycznia 2019

10 prawd o rodzicach

Życie rodzica dziecka z czymkolwiek:
- alergią/autyzmem,
- boreliozą,
- celiakią/cukrzycą,
- dys-wszelakimi,
- eee...wpiszcie cokolwiek, żeby ten wstęp był krótszy,
- f-m - od fenyloketonurii do mpd,
- niezdiagnozowanąprzypadłością,
- o-w - od ostregocoś do wirusowegocoś, 
- zespołami wszelkimi,
- y - sama-nie-wiem-z-czym-jeszcze
to ciągłe wybory, niekończace się podejmowanie decyzji, za które ostatecznie to tylko on poniesie odpowiedzialność. Przy tym na swojej drodze potyka się o dziesiątki bożków, każdy z nich mami go, kusi, mówi - wierz we mnie, tylko ja mam rację. Nie ma więc do wyboru dwóch dróg, lecz owych dróg dziesiątki. I żebyście wiedzieli, ile razy prosi o kilka żyć... Ile razy chciałby cofnąć się w czasie, by móc ponownie podjąć decyzję - inną od tej wcześniej już podjętej. 
No way. To nie ta gra.
Bardzo łatwo jest oceniać nas, rodziców, oceniać z różnych pozycji własnej bożkowatości              i poczucia wszechwiedzy. Ale czy ktokolwiek ma do tego prawo?
Nie.
Żaden specjalista - zarówno ten przez wielkie 's' (do którego modli się pół świata), jak i ten małe 's' pisany (władający drugą połową świata), ani żaden inny rodzic dziecka z wyzwaniami rozwojowymi, ani też żaden rodzic dziecka absolutnie-i-pod-każdym-względem-doskonałego. Ani żadna babcia, ciocia, dziadek, przyjaciel, znajomy, sąsiad - nikt.
Nie oceniajcie.
Gdy nie wiecie, co powiedzieć, po prostu nie mówcie nic.
Bądźcie. Wspierajcie. 

Bycie ocenianym jest jednak naszym chlebem powszednim.