wtorek, 7 czerwca 2016

Skóra

Na początku życia Franka musieliśmy się nauczyć dotykać go tak, aby nie odczuwał bólu - skórę miał cieniutką jak pajęczyna. 
I tak zostało do dziś. 
Tylko dziś nie jest to ta skóra pokrywająca jego ciało, lecz ta emocjonalna. On jej nie ma. Jest tylko naskórek - cieńszy niż pajęczyna. Zranić może najdelikatniejszy dotyk. Potem jest już tylko erupcja bólu nie do okiełznania.
I myślę, że tak już zawsze będzie, że czas najwyższy się z tym pogodzić. Nie da się opracować strategii, nie da się zapobiegać, gdy nie wiesz, co może zranić.
Mam też wrażenie, że nasza rodzicielska skóra cienieje z wiekiem. I jakoś mniej odporni na huśtawki się stajemy. Myślę, że to jest najtrudniejszy kawałek w byciu rodzicem takiego zawodnika - wczoraj zdobywałeś na mega haju Koronę Ziemi i zdawało Ci się, że możesz góry przenosić, a dziś okazuje się, że natrafiłeś na szczelinę lodową w czasie wędrówki i lecisz głową w dół.
Co z tym zrobić? 
Nie ma pojęcia. 
Czekam na Bieszczady. Bardzo czekam na Bieszczady - piękne, spokojne i ludzi tam mało. To ostatnie najfajniejsze jest.

Tymczasem jutro Katowice.
Już dzisiaj właściwie.

8 komentarzy:

  1. Aga, my też - dzięki Wam - jedziemy w "Wasze" bieszczadzkie miejsce. Mam nadzieję, że odparują mi tam emocje i stres...
    Aguś, podziwiam Was, jesteście cudownymi rodzicami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu, mam nadzieję, że zakochacie się w "naszym" bieszczadzkim miejscu :*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. I po prostu wyjedź w Bieszczady,
    Tak jak rano jedzie się do biura!
    Pluń na bajki, pluń na ballady,
    Tylko męska literatura!
    (Wojciech Mlynarski)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, znam ja dobrze ten naskórek emocjonalny, znam. I od kilku dobrych lat bezskutecznie próbuję się z niego wyleczyć, mimo że potrafię określić co mi się nie podoba. Dlatego podziwiam takie rodziny jak Pani, które wiele rzeczy muszą brać "na domysł". Wiem, wiem, to tylko takie gadanie, ale...

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tam, nie "takie gadanie", lecz ...ważne gadanie :*

      Usuń
  5. Takie momenty są bardzo potrzebne. By nabrać dystansu i zmienić perspektywę. Przypominają mi bym nie żyła moimi wyobrażeniami o dziecku tylko tym jakie ono naprawdę jest :). Dziękuję za ten blog.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję