piątek, 7 października 2011

O uszkach, badaniach i Wiktorku


Syniu na ławeczce pod szpitalem
Już pisałam, że w ubiegłym tygodniu robiliśmy badania krwi i wyszły one nieprawidłowo. Nasza dr zleciła powtórkę w laboratorium szpitalnym, żeby wykluczyć ewentualną pomyłkę pierwszego laboratorium. Wczoraj zaraz po rehabilitacji pojechaliśmy do szpitala. Ze względu na zrosty na Franiowych żyłkach laboranci nie podjęli się pobierać małemu krwi. Zaprowadzono nas na pediatrię. Tam po dłuższej chwili udało się (biedny maluszek spłakał się strasznie...).
A po kłuciu słodka nagroda dla łasuszka

Wróciliśmy do domu.
Wzięłam się za obiad, maluch bawił się. W pewnym momencie usłyszałam , ze jeden aparat zaczął bardzo głośno piszczeć. Poszłam sprawdzić co się dzieje. Przewód był w uszku, wyciągnęłam go, ale...bez zatyczki silikonowej! Coś, co według słów protetyka słuchu nie ma prawa się zdarzyć, właśnie się stało.. W te pędy pojechaliśmy do przychodni specjalistycznej do laryngologa, żeby sprawdzić czy zatyczka na pewno jest w uchu (nie było jej widać). 
Pani dr stwierdziła, że końcówka silikonowa tkwi w kanale słuchowym.. Nie była jednak w stanie jej wyciągnąć, bo do dyspozycji miała tylko haczyk. Dała nam więc skierowanie do szpitala, w którym mieliśmy się stawić na drugi dzień rano (czyli dzisiaj), bo po godz. 14 na laryngologii nie ma lekarza dyżurnego.

Czekamy na panią laryngolog
O 8 rano zjawiliśmy się więc dziś na izbie przyjęć. Na laryngologii wszystko poszło bardzo szybko (ta sama pani doktor zajęła się Franciem). 
Po usunięciu zatyczki doktor powiedziała, że błona bębenkowa jest nastrzyknięta. Są więc dwie możliwości – albo za chwilę Franiu będzie miał zapalenie ucha, albo „taka jego uroda” ze względu za ciągłe zalegania spowodowane dysplazją oskrzelowo-płucną (berodual i pulmicort lecą nieustannie od ostatniego zapalenia oskrzeli).

Cały wieczór Franek był bardzo niespokojny i płaczliwy. Na noc dostał nurofen. Mam nadzieję, że z tym uchem nic nie zaczyna się dziać..

Po wizycie na laryngologii poszliśmy po odbiór wyników. Niestety znowu nieprawidłowe. Od razu pojechaliśmy do naszej dr do przychodni. Zarówno pani dr jak i my liczyliśmy na pomyłkę pierwszego laboratorium.. Dr zleciła kolejne badanie w najbliższą środę. Tym razem obok morfologii z rozmazem mamy zrobić także gospodarkę żelazową. Jeśli wyniki się nie poprawią, trzeba będzie Francia skonsultować u hematologa.
Tak więc znowu odliczamy dni do przyszłej środy.
Żebyśmy mogli zrobić badania krasnala, Franula musi być zdrowy.
Biegiem (a raczej gazem) wróciliśmy do domu, żeby nie spóźnić się na rehabilitację. 
Baliśmy się czy po tej całej akcji krasnal nie zrazi się do aparatów. Wbrew naszym obawom po rehabilitacji Franuś dał sobie założyć aparaty bez najmniejszego problemu.

Co jest problemem Frania? Oprócz kolejnego skoku TSH (na 1.12 mamy umówioną wizytę u endokrynologa w IMiDz), który zbadaliśmy przy okazji pobierania morfologii, okazało się, że Franula ma podwyższoną hemoglobinę, hematokryt, poziom krwinek czerwonych, MCV a w dzisiejszym badaniu i MCHC. Dr podejrzewa, że ma to związek z problemami oddechowymi Frania. Taka sytuacja ma miejsce - jak mi tłumaczyła - gdy płuca nie pracują prawidłowo, organizm jest niedotleniony, wówczas produkuje na potęgę czerwone krwinki. To tak w skrócie.

A teraz kilka słów o Wiktorku.
maluszek podróż zniósł bardzo dobrze:) Rodzice Wiktorka mają mieszkanko bardzo blisko szpitala. Na razie oswajają nowy oddział i otoczenie. Jutro mały będzie miał komplet badań, dzisiaj dostaje jeszcze leki zgodnie z zaleceniami z tutejszego szpitala. Ale już jest pewien progres – stąd mały wyjeżdżał na 60 oddechach teraz ma już tylko 30!! Coś czuję, że lekarze założyli sobie ostry trening krasnalka – tak jak przy Franciu:)
Aneta (mama Wiktorka) powiedziała mi, że po przyjeździe na oddział usłyszała od pewnej mamy, że..się jej spodziewała (!) Wiedziała z naszego bloga, że Wiktorek dziś przyjedzie do AM:) Jaki świat jest mały:) (pozdrowienia dla mamy i kciuki za córeńkę:)
Tak więc ze zdwojoną siłą ślemy teraz fluidy i naganiamy Dobre Anioły Wiktorkowi i wszystkim potrzebującym wcześniaczkom.
Niech moc będzie z wami, maluchy!



7 komentarzy:

  1. Aguś, trzymam kciuki dla Frania i Wiktorka też. Jak to dobrze, że rodzice Wiktora przypomnieli sobie o Was i mogli skorzystać z Waszej rady.
    Trzymajcie się Kochani!
    p.s. Dziękujemy jeszcze raz za inhalator! :-) Sama szukasz pomocy a jeszcze znajdujesz czasu i chęci na to aby pomagać innym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszko, mam nadzieję, że przed Wami i Franiem spokojna noc i uszko nie da o sobie znać. Dziś znów Aniołek dedykowany Franusiowi i Wiktorkowi - moja 3,5 letnia córcia co wieczór każe mi opowiadać sobie co słychać u Frania i jak się czuje:)
    Buziaki dla Was!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aga, trzymam kciuki, przesyłam dobre myśli i mieszam w kociołkach ;-)
    Za Wiktorka i wszystkie wcześniaczki, no i oczywiście za Franulka! Problemy z uszkami mam w małym palcu - mój Tomek ma do nich jakiś sentyment i niechciane skłonności niestety - więc dobrze wiem jakie to niefajne. Oby Franek sobie jak najszybciej z tym wszystkim poradził!
    Buziaki w piętki! ;-) Nie, nie Twoje, Franulka ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kajka, Ty wiesz co... Mam zacząć tu publicznie opowiadać o Tobie? Coś Ty dobrego uczyniła? Jak Ty wszystkim wokół pomagasz? Hę? To chyba kolejnego bloga musiałabym utworzyć:)

    Ana, dziękujemy za Aniołki:)
    Buziaki dla Twojej córeczki

    Aniu, mam nadzieje, że się Franulek wywinie, że to tylko kwestia zalegań jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aga, no to niezłe przeboje mieliście!

    Słuchaj, jak to TSH skacze, to może włączą leki? Ta ich teoria o samoistnym wyrównaniu się hormonów tarczycy po roku chyba się nie sprawdza. Wszyscy lekarze u nas są zgodni - hormony tarczycy trzeba regulować farmakologicznie, bo mają istotny wpływ na rozwój dziecka i nie tylko.

    Super, że Wiktor jest już w innym szpitalu! Trzymamy mocno kciuki, pozdrowienia dla wcześniaczych mam.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie mieści mi się w głowie ile dzieci muszą cierpieć... żal, strach, a przede wszystkim ogromny smutek....
    świat jest naprawdę mały :))
    trzymam kciuki za Wiktorka, za Malutką, o której piszesz, za wszystkie Maleństwa, które tego bardzo potrzebują no i oczywiście za przyszłośrodowe badania Frania :))
    buziaki
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. Justyna, ja w sumie teraz chyba zaczne naciskac na leki dla Franka. To już trwa zbyt długa..2 lata i nadal problemy z TSH. Z tego, co czytam na forum wczesniaczym, to dzieciaczki maja włączany euthyrox przy o wiele niższych wartosciach niż ma Franek. Zaczyna mnie to naprawde niepokoić.

    W czwartek zobacze Wiktorka, napiszę Wam na pewno jak się ma malutki:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję