czwartek, 27 października 2011

Po terapii i badaniach we Wrocławiu

Obiad wczoraj - 6 pierogów ruskich! Nie mogłam
uwierzyć własnym oczom:) Franek Pierogożerca:)
Zajęcia w Ośrodku dla Dzieci Niedosłyszących są prowadzone przez prawdziwych fachowców. Mam wrażenie jakbym była w jakimś prywatnym ośrodku i płaciła za zajęcia kuuupę pieniędzy - panie terapeutki są bardzo uważne, zaangażowane, podsuwają dużo pomysłów na pracę z dzieckiem, człowiek ma poczucie, że naprawdę zależy im na dziecku, że nie jest to 'taśmówka'. Byliśmy tam dopiero drugi raz, ale czujemy się jakby to był 20 raz. Atmosfera jest niesamowita po prostu. Nie mamy żadnych wątpliwości, ze warto jeździć 2,5 godziny w jedną stronę.

Dzisiaj mieliśmy zajęcia z p. pedagog i p. psycholog (piszę mieliśmy, bo wszyscy się uczymy) - duuużo wskazówek i uwag. Głowa mi pęka:) Musze to wszystko jakoś przetrawić:)
Potem pani protetyk słuchu obejrzała uszka Franiowe (nie pisałam, że wczoraj znowu był problem z końcówką aparatu, kolejny raz spadła z lewego aparatu) - przewody słuchowe są w porządeczku. Powiedziała, że jak zdecydujemy się już na zakup aparatów, proponuje żeby nie były one na dopasowaniu otwartym a na wkładkach silikonowych w uchu. Przy dopasowaniu otwartym dziecko może niechcący zrobić sobie krzywdę, poza tym aparaty piszczą strasznie jak się dotknie przewodem o coś. O to nie jest trudno w przypadku dziecka (czapka, zagłówek w foteliku samochodowym, przytulenie). No i że z dopasowaniem otwartym są problemy, sami się już dwukrotnie przekonaliśmy.

Jak dobrze pójdzie, jest szansa, że nasz krasnal dostanie swoje własne aparaty pod choinkę!!
To właśnie ciocia Kajka wymyśliła - napisała prośbę do Redakcji Forum Muratora z prośbą o zgodę na przeprowadzenie akcji-aukcji świątecznej, z której pieniądze zostaną wpłacone na subkonto w Fundacji i przeznaczone na zakup aparatów franiowych. Redakcja dzisiaj napisała, ze akcja wkrótce się rozpocznie!!
I co ja mam teraz napisać?? Że jestem szczęśliwa, wzruszona, wdzięczna, że...ciągle nie dowierzam?
To byłby (będzie!) najcudowniejszy prezent gwiazdkowy dla krasnala (chociaż znając Franulę pewnie wolałby dostać 123 z kolei autko).
Jestem dziś tak szczęśliwa, ze w ogóle nie myślę o jutrzejszych badaniach we Wrocławiu.


Po zajęciach mieliśmy wizytę u endokrynologa.
Pani dr przeanalizowała wyniki Frania z ostatnich 2 lat, pokazałam usg tarczycy z wczoraj, dr zbadała Frania, zważyła i zmierzyła krasnala, po czym zdecydowała o rozpoczęciu leczenia małego hormonem tarczycy - euthyroxem. Mamy rozpisane dawkowanie, ok 10. XII robimy badanie krwi i 15.XII kontrola ponowna u p dr, wtedy też ewentualna korekta dawki.

Jutro konsultacja w Klinice Transplantacji Szpiku, Onkologii i Hematologii Dziecięcej we Wrocławiu. Mam cichą nadzieję, że badania krwi wykażą, ze wszystko już wróciło do normy.




2 komentarze:

  1. Po pierwsze - trzymam kciuki za jutro!!,
    a po drugie - wcale mnie te pierogi nie dziwią! Moje szkraby jak mają dobry dzień to potrafią zjeść po 6, do 10 bez problemu. I to wcale nie takich małych pierożków, tylko pełnowymiarowych :-) Najlepiej oczywiście jak babcia zrobi :-)
    Zuch Krasnal! :-)

    PS. Będzie dobrze jutro! Będzie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciocia Kajka chyba słynie z super pomysłów, brawa dla niej :-)
    Fajnie, że jesteś zadowolona z tych zajęć, grunt to trafić na prawdziwych specjalistów.
    Tarczyca ujarzmiona - widzisz, jak szybko sobie z tym poradziłaś? Supermamo:)
    I teraz cały czas widzę na tel, sprawdzam czy już jesteście po wizycie u hematologa - nie chcę pisać, żeby nie odwracać uwagi, poczekam cierpliwie na wpis na blogu. Kciuki mocno zaciśnięte!!!

    PS. Zazdroszczę pierogów, ja jako pierogowy potwór rodzinny ubolewam, że chłopaki nie lubią - leniwe przechodzą jedynie w sosie.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję