niedziela, 22 marca 2015

O tym, jak jest dziś i o szpitalnych momentach

Zmęczona jestem i jakoś weny do pisania brak dramatyczny.
Krótko więc będzie, kronikarsko.
W sobotę decyzją lekarza dyżurnego Krasnal przeszedł na oddział dzienny, to znaczy wypuszczony został do domu z listą leków i wenflonem. Jeździmy do szpitala tylko na badania i leki dożylne. Resztę podajemy mu w domu sami. Jutro rano lekarka prowadząca zdecyduje, co dalej - czy Mały zostaje na oddziale i jak długo będzie dostawał jeszcze antybiotyk. Od tej decyzji zależą nasze dalsze kroki, czyli przede wszystkim szybkie wykonanie eeg - do badania Franek musi być 7-10 dni po antybiotyku. Badanie mamy już prawie ustalone (prywatnie oczywiście), tylko termin potwierdzić musimy. Litewska dopiero 22 maja. Teraz mamy zrobić eeg i wynik przefaksować do Warszawy.

Wczoraj wieczorem co chwilę chodziliśmy do naszego chłopaka sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. Bardzo się boimy, że coś podobnego może się wydarzyć, gdy nas nie będzie przy Krasnalu. Ten strach jest dość mocno obciążający.


Wolontariusze Fundacji dr Clown odwiedzali dzieciaki dość często na oddziale
***
Skoro kronikarsko ma być, więc jeszcze dwa "szpitalne momenty" spisać wypada (dla rozluźnienia nerwów napiętych dość mocno).

1.
Pierwszy dzień w szpitalu, rano tuż przed obchodem. Dialog mój z synem:
- Franuś, zaraz przyjdzie do ciebie pani doktor, aby cię zbadać. Co powiesz pani doktor, gdy wejdzie do sali?
- [Do widzenia].

2.
W środę bodaj otrzymałam smsa od pana męża ze szpitala. 
"Franuś już po rtg, załatwiłem mu przewóz wózkiem - aż nam chłopak ożył, bo miał super przejażdżkę po szpitalu i badanie takie samo jak żółwik Franklin w książeczce."
Do wiadomości załączone było zdjęcie "ożytego Franka". Takiego o:

"Ożyty Franc" według taty ;-)

Ps. Instytucja dziennego oddziału pediatrycznego jest przede wszystkim dla dziecka, ale i dla całej rodziny, naprawdę fantastycznym rozwiązaniem.

8 komentarzy:

  1. ojejku, jejku, no to troche sie dzialo. Odpocznijcie najpierw porzadnie a o reszcie to sie pomartwicie jutro. Dobrej nocy, gosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że Franio szybciutko dojdzie do siebie i że będzie to definitywny koniec sezonu chorobowego u Was. A co do napadu, eeg i Litewskiej to jasne, przy takim zawodniku jak Franek , wszystko trzeba posprawdzać, ale ja mam wielką nadzieję, że to był tylko jednorazowy incydent związany z bardzo wysoką gorączką. Nie mam dzieci, ale maluchy tak ponoć czasem reagują, a te ze zdiagnozowaną epilepsją tym bardziej. Dobrze, że byliście wtedy przy nim, że szybko dostał leki. Oby teraz już było z górki, a jedyną krzywą wznoszącą i podnoszącą ciśnienie ( ale w tym dobrym sensie) był wskaźnik Frankowych postępów na wszystkich polach rozwoju! Pozdrawiam - Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. "Ożyty Franek" dał mi humor na cały dzień ;))
    Czytam Was już od roku na pewno i nigdy się nie odzywałam, ale jesteście wspaniali - Rodzice, Natka, Krasnal!
    Duuużo zdrówka i siły!
    Pozdrowienia, Ania

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda chłopczyka, ale już widzę jak zrowieje :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. zaciskam kciukasy za zdrówko
    pozdrawiam
    ivonecsa

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam.

    I cieszę się, że zrozumieliście moment szpitalny nr 2.:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję