Krótko więc będzie, kronikarsko.
W sobotę decyzją lekarza dyżurnego Krasnal przeszedł na oddział dzienny, to znaczy wypuszczony został do domu z listą leków i wenflonem. Jeździmy do szpitala tylko na badania i leki dożylne. Resztę podajemy mu w domu sami. Jutro rano lekarka prowadząca zdecyduje, co dalej - czy Mały zostaje na oddziale i jak długo będzie dostawał jeszcze antybiotyk. Od tej decyzji zależą nasze dalsze kroki, czyli przede wszystkim szybkie wykonanie eeg - do badania Franek musi być 7-10 dni po antybiotyku. Badanie mamy już prawie ustalone (prywatnie oczywiście), tylko termin potwierdzić musimy. Litewska dopiero 22 maja. Teraz mamy zrobić eeg i wynik przefaksować do Warszawy.
Wczoraj wieczorem co chwilę chodziliśmy do naszego chłopaka sprawdzać, czy wszystko jest w porządku. Bardzo się boimy, że coś podobnego może się wydarzyć, gdy nas nie będzie przy Krasnalu. Ten strach jest dość mocno obciążający.
![]() |
Wolontariusze Fundacji dr Clown odwiedzali dzieciaki dość często na oddziale |
Skoro kronikarsko ma być, więc jeszcze dwa "szpitalne momenty" spisać wypada (dla rozluźnienia nerwów napiętych dość mocno).
1.
Pierwszy dzień w szpitalu, rano tuż przed obchodem. Dialog mój z synem:
- Franuś, zaraz przyjdzie do ciebie pani doktor, aby cię zbadać. Co powiesz pani doktor, gdy wejdzie do sali?
- [Do widzenia].
2.
W środę bodaj otrzymałam smsa od pana męża ze szpitala.
"Franuś już po rtg, załatwiłem mu przewóz wózkiem - aż nam chłopak ożył, bo miał super przejażdżkę po szpitalu i badanie takie samo jak żółwik Franklin w książeczce."
Do wiadomości załączone było zdjęcie "ożytego Franka". Takiego o:
![]() |
"Ożyty Franc" według taty ;-) |
Ps. Instytucja dziennego oddziału pediatrycznego jest przede wszystkim dla dziecka, ale i dla całej rodziny, naprawdę fantastycznym rozwiązaniem.
ojejku, jejku, no to troche sie dzialo. Odpocznijcie najpierw porzadnie a o reszcie to sie pomartwicie jutro. Dobrej nocy, gosia
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Franio szybciutko dojdzie do siebie i że będzie to definitywny koniec sezonu chorobowego u Was. A co do napadu, eeg i Litewskiej to jasne, przy takim zawodniku jak Franek , wszystko trzeba posprawdzać, ale ja mam wielką nadzieję, że to był tylko jednorazowy incydent związany z bardzo wysoką gorączką. Nie mam dzieci, ale maluchy tak ponoć czasem reagują, a te ze zdiagnozowaną epilepsją tym bardziej. Dobrze, że byliście wtedy przy nim, że szybko dostał leki. Oby teraz już było z górki, a jedyną krzywą wznoszącą i podnoszącą ciśnienie ( ale w tym dobrym sensie) był wskaźnik Frankowych postępów na wszystkich polach rozwoju! Pozdrawiam - Marta
OdpowiedzUsuńzdrowiej nam Krasnalku
OdpowiedzUsuń"Ożyty Franek" dał mi humor na cały dzień ;))
OdpowiedzUsuńCzytam Was już od roku na pewno i nigdy się nie odzywałam, ale jesteście wspaniali - Rodzice, Natka, Krasnal!
Duuużo zdrówka i siły!
Pozdrowienia, Ania
Szkoda chłopczyka, ale już widzę jak zrowieje :)))
OdpowiedzUsuńzaciskam kciukasy za zdrówko
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ivonecsa
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam.
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że zrozumieliście moment szpitalny nr 2.:)