czwartek, 24 listopada 2011

Codzienność

Tydzień mija nam bardzo szybko. 
Az nie wiadomo co i jak napisać...
Oprócz spraw przyziemnych, codziennych życie przynosi nam wydarzenia, które nie wiadomo jak opisać. I czy w ogóle..

Rano rehabilitacja, w środę jak co tydzień Wrocław i terapia słuchu, gdzieś w tyle głowy stres związany z wyjazdem i kolejnymi wizytami w najbliższym tygodniu.

W tym tygodniu na terapii słuchu było ciuteńkę lepiej - Franiu już nawet współpracował przy jednym ćwiczeniu. Niestety całą terapię przepłakał.. Zaraz po wejściu do budynku ośrodka zwymiotował.. Przyznam się szczerze, że opadły mnie wątpliwości. Czułam jakby ktoś znowu spuszczał ze mnie powietrze. Czy damy radę przez to przejść? Panie terapeutki pocieszały mnie, że jest to norma u dzieci z zaburzeniami SI w dodatku tak późno zaczynającymi terapię słuchu. Takie dzieciaczki, jak Franiu właśnie, fatalnie znoszą obecność innych dzieci (zapachy, odgłosy), trzeba je oswajać ze światem, nie wolno izolować, bo do niczego to nie prowadzi. Niby to wiem, ale strasznie ciężko znosić płacz Frania i jego wymioty.
Już było z pół roku spokoju od wymiotów jednak nawarstwienie się wizyt lekarskich i terapia słuchu sprawiły, że nasz dawny problem znowu wrócił.. Mam nadzieję, że to nie potrwa za długo.
Po zajęciach poszliśmy do pani protetyk. Poprosiłam, żeby zerknęła na aparaty Frania, bo bardzo piszczą. Wymieniła dźwiękowody, ale niewiele to pomogło. Wg pani protetyk aparaty Frania są zanieczyszczone. Wyjaśniła mi, ze aparaty słuchowe trzeba raz na pół roku, maksymalnie raz na rok, wysyłać do serwisu do przeczyszczenia i wymiany filtrów. Najwyraźniej przyszedł czas na aparaty Frania. Dobrze, że jeszcze 2 tygodnie do zakupu franiowych aparatów (co zresztą nie byłoby możliwe bez wsparcia cudownych, wrażliwych, absolutnie wyjątkowych ludzi).


To wszystko jednak to takie przyziemne, codzienne sprawy. Tak naprawdę moje myśli zaprząta Wiktorek, który ma być przeniesiony do kolejnego szpitala, malutki Wojtuś, o którego przeniesienie walczy teraz mama.. 
Dzieciaczki kochane, walczcie dzielnie.. 
Dziewczyny, nie poddawajcie się..

Jutro o godz. 14 pożegnamy cudownego, dobrego człowieka, który niespodziewanie zmarł bardzo młodo.. Serce pęka, gdy odchodzi ktoś tak dobry i młody.. gdy się patrzy na rozpacz żony, na niewiele rozumiejące malutkie dziecko..
Dla Ciebie, Rafał, od nas wszystkich.. 
Nie zapomnimy Cię..
[*]

4 komentarze:

  1. Aga, Ty wiesz...
    I nieustająco, zawsze. Zwłaszcza...

    OdpowiedzUsuń
  2. śpieszmy się kochać ludzi... banał, ale niestety prawda.... czasem tak jak mam doła giganta myślę o niesprawiedliwości, o tym jak do d... jest urządzony ten świat... o cierpieniu tych co nie powinni i normalnym życiu tych co nie powinni...

    pozdrawiam mimo wszytko z uśmiechem
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Przytulam nieustająco - dużo siły wciąz Wam trzeba, na wszystko...
    Rafałowi. [*]

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga, wiem. I dziękuje Ci za wszystko.

    Anne, bo dzieci nie powinny cierpieć.. Dorośli mogą, ale nie dzieci.. I odchodzą zbyt często ci, którzy powinni dożyć sędziwej starości..
    Dziś na cmentarzu patrzałam na ból żony Rafała.. Myślałam jak często traktujemy obecność ludzi żyjących obok nas jak oczywistość.. bo będą zawsze, prawda? A jednak nie będą.. Dlatego tak bardzo trzeba doceniać każdą chwilę życia i nie traktować niczego jako rzeczy oczywistej, danej na zawsze.
    Niestety...

    DPS, dziękuję

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję