środa, 10 sierpnia 2011

Frankohelenka

Dwie kreski na teście zobaczyłam na początku lutego 2009 r.
Radość mieszała się z przerażeniem. Po tylu latach przerwy znowu pieluchy i nieprzespane noce (Natka miała już 9 lat)...
Przerażenie szybko poszło precz, została sama radość:)
Na jednej z wizyt lekarz prowadzący moją ciążę powiedział mi, że z racji wieku (to się nazywa dyplomacja, prawda?) państwo funduje mi badania prenatalne. Stwierdziłam, że skoro dostaję coś od NFZ gratis, to grzechem byłoby nie skorzystać.
Tzw „usg genetyczne”, potem krew na testy.. Zadowoleni wracamy do domu, wyniki maja być za jakieś 2 tygodnie, w razie czego będą dzwonić. Po trzech czy czterech dniach, ok. godz. 20, zadzwoniła moja komórka.
- Wyniki testów są bardzo złe. Mamy ryzyko zespołu Downa 1:19, przy czym każde ryzyko poniżej 1: 300 określane jest jako wysokie. 
- Jaki jest pani stosunek do aborcji?
- Czy w rodzinie były już wady genetyczne?
- Ma pani prawo do amniopunkcji. Jeśli badanie potwierdzi ZD ma pani prawo do aborcji.
Czułam się jak bym dostała pięścią między oczy..
Moje dziecko ma być chore?? Moje wyczekane dziecko..
Mam być matką dziecka chorego?
Jak to możliwe?
Przecież nie jestem gotowa...
Przecież nie dam rady...
Tysiące pytań, wątpliwości, strach koszmarny.. Próbowałam sobie wyobrazić ten... inny świat i nie byłam w stanie.
Powiedziałam o wynikach badań tylko kilku zaufanym osobom.. Chciałam podzielić z kimś swoje przerażenie, potrzebowałam słów wsparcia, wiary, że..może to wszystko jest jedną wielką pomyłką..
Znajoma lekarka (cudowna, ciepła, mądra kobieta, która po urodzeniu się Frania bardzo nam pomogła – dziękuję Ci, Dorota!!) spytała tylko:  
- Czy chcesz usunąć dziecko?
Przerażona odpowiedziałam: 
- Nie! 
- Masz więc odpowiedź..
W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że ma rację. Zamknęłam temat mając jednak w głębi duszy nadzieję, że..może jestem w tym nikłym odsetku wyników fałszywie dodatnich, że może jednak..moje dziecko będzie zdrowe.. 
Moje dziecko - Franiu lub Helenka. 
Przez dłuższy czas..Frankohelenka..

Franuś w 12 tygodniu ciąży



21 hbd - Franuś ziewa:)



29 hbd - dokładnie tydzień przed narodzinami


Kiedyś (czyli w erze "przedfraniowej") zespół Downa czy stopa końsko-szpotawa (o wodogłowiu nie wspomnę) były dla mnie końcem świata. Dzięki mojemu synowi zajrzałam do świata, o którego istnieniu nie miałam pojęcia i którego nie potrafiłam sobie wyobrazic w dniu, w którym zadzwonili do mnie genetycy. Od 7 sierpnia 2009 roku odbieram od życia prawdziwą lekcję pokory, empatii i szacunku dla życia ludzkiego.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję