środa, 20 czerwca 2018

Oni w nic nie wierzą - część III. Finał

Historię Tomka, ucznia szkoły podstawowej, opisywałam tutaj we wrześniu ubiegłego roku dwóch częściach - część 1, część 2 . Tomek zaczął wtedy naukę w IV klasie, już w nowej szkole - rodzice postanowili przenieść go i poszukać sprawiedliwości. Chcieli, aby winni przemocy wobec ich dziecka zostali ukarani. Czy tak się stało? Przeczytajcie list mamy Tomka, w którym wyjaśnia, do kogo rodzice zwracali się z prośbą o interwencję 
i jakie są tego konsekwencje. 



Kończy się rok szkolny, przyszedł więc czas na wyjaśnienia, co się zadziało w sprawie naszego Tomka. Moją wypowiedź podzielę na dwie części, by pokazać jak wygląda nasze życie obecnie a potem opisać, co zadziało się w sprawie przemocy wobec naszego dziecka.

Jak wiecie Tomek przeszedł wiele w swojej poprzedniej szkole. Od półtora roku jest pod ścisłą kontrolą psychiatry i do tej pory jest na środkach antydepresyjnych i uspokajających.

Nowa szkoła stała się dla Młodego nowym otwarciem, a ja zrozumiałam, że oboje cierpimy na zespół stresu pourazowego. Przez pierwsze miesiące pobytu Tomka w nowej szkole drżałam nieustannie, gdy tylko wychodził z domu do szkoły, a na każdy dźwięk telefonu, sms serce mi stawało – w głowie przewijały się kadry z poprzedniej placówki. Tymczasem nowa szkoła stanęła na wysokości zadania – i to zwykła rejonowa, szkoła masowa. Tomek odnalazł się w niej, choć kontakty rówieśnicze pozostawiają wiele do życzenia. Nie mniej jednak coś się tli. Szkoła wspiera Tomka i nas! Można więc! Okazuje się, że w szkole dziecko może mieć wsparcie psychologa z prawdziwego zdarzenia – dla Tomka psycholog szkolny zrobił największą robotę – rozumie go, wspiera, analizuje każdą sytuację, każde zagrożenie, każdą trudną chwilę.
Tomek uczy się doskonale i zazdroszczę mu tej lekkości. Średnia ocen na półrocze to 5.0, a teraz nawet 5.1. Jako rodzice cieszymy się szalenie. Ale nie zawsze jest cukierkowo. Trauma wraca - gdy idzie z klasą do kina, teatru, gdy zobaczy byłych nauczycieli po przeciwnej stronie ulicy, na zdjęciu, trzęsie się, płacze, chowa w trudno dostępne miejsca, wracają traumatyczne sny.
W ferie podjęliśmy próbę odstawienia leków antydepresyjnych, niestety okazało się to niemożliwe i teraz z kolejną próbą czekamy do wakacji. Tomek lubi swoją nową szkołę, lubi wspomaganie, nauczycieli, wychowawcę. Zaczyna odzyskiwać zaufanie do dorosłych, do nauczycieli.
A my rodzice.... no cóż żyjemy troszkę spokojniej wiedząc, że ma wsparcie przez duże W. Jednak koszmarem jest podsumowanie poszukiwania sprawiedliwości. Tak…nikt nie odpowiedział za przemoc, jakiej nasze dziecko doznało w szkole.
Sprawa Tomka została z urzędu objęta nadzorem przez Rzecznika Praw Dziecka, kuratorium wpada na wizyty, ale nie do starej, lecz do nowej szkoły (!). Bo, jak nam wyjaśniono, skoro dziecka nie ma w starej szkole, w której doświadczył on przemocy, to ta szkoła nie może być kontrolowana. Kontrolowana może być tylko ta szkoła, w której obecnie jest dziecko… Co za kuriozum!
Z odpowiedzi, jakie otrzymywaliśmy z kolejnych instytucji (Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, Departament Wychowania i Kształcenia Integracyjnego Ministerstwa Edukacji Narodowej, Rzecznik Praw Dziecka,  Rzecznik Dyscypliny dla Nauczycieli) nic nie wynikało. A może tylko mi się tak wydaje? W końcu na przykład z pisma od Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych dowiedzieliśmy się, że ten urząd sprawami przemocowymi się nie zajmuje. Ministerstwo Edukacji Narodowej zaleciło kontrolę z kuratorium, która nas już ominęła, bo przenieśliśmy Tomka do innej szkoły, za to z tego pisma z ponownie przeprowadzonej kontroli w szkole dowiedzieliśmy się, że syn ma zdiagnozowany autyzm ze spektrum Aspergera. W kolejnym piśmie z MEN po prostu skopiowane zostało, słowo w słowo, pismo z kuratorium. Ręce opadają..
I tak ważne urzędy powielają bzdury jedna za drugą. A ty rodzicu czytasz to i zastanawiasz się jak tak można traktować człowieka? Przecież Departament Wychowania i Kształcenia Integracyjnego  MEN zajmujący się uczniami ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi powinien chyba reprezentować interesy tych uczniów! „Najlepsza” jednak była rozmowa telefoniczna z urzędniczką pracującą w biurze Rzecznika Praw Dziecka, która nie widziała problemu w tym że w piśmie z biura RPD do nas pomylone zostały numery szkół. „Przecież nic się nie stało” – powiedziała, by po chwili udzielić mi złotej rady, która dźwięczy mi w głowie do dnia dzisiejszego: „Wiem, że już teraz w szkole jest wszystko dobrze. Powinna pani zadbać o dzień dzisiejszy”. Domyślacie się pewnie co stało się w tym momencie z moją wiarą w pomoc... runęła z hukiem! Nie jest więc ważne, czy kolejne dzieci nie doświadczają przemocy w tej szkole! A i jeszcze – ponieważ nasze miasto zupełnie zapomniało o naszej skardze do organu prowadzącego i sprawa umknęła Komisji Rewizyjnej, doszło do interwencji w Samorządowym Kolegium Odwoławczym. Po roku  otrzymałam w końcu list z miasta (ktoś coś tu mówi o terminie 30 dni na odpowiedź zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego? Zapomnijcie o KPA!). Mamy więc wyczekiwaną odpowiedź: Skarga niezasadna!
Jak tu rodzicu masz wierzyć w instytucje? Nie da się. W międzyczasie, po publikacji naszej historii na blogu Franka (w 100% anonimowej przecież!) zostałam postraszona sprawą o zniesławienie przez  wychowawczynię z poprzedniej szkoły syna. Na szczęście prawniczka odpisała na to pismo krótko i rzeczowo i na tym zarzuty się skończyły.
Czy jednak możemy spać spokojnie? Nie wiem. Codziennie, ja matka, biję się z myślami, co mogę jeszcze zrobić, gdzie zapukać, żeby winni przemocy na moim dziecku ponieśli konsekwencje. Na tę chwilę zostały tylko media. Chętnych na rozmowy nie brakowało i nie brakuje. Za to mi brakuje siły. Podjęliśmy decyzję, że nie będziemy nagłaśniali przez media sprawy Tomka. Nie możemy zniszczyć życia ani sobie ani dziecku, które właśnie wyciągamy z dna. Dziecku które odzyskuje równowagę i podjęło trud zaufania dorosłym.
Jako matka mam żal do samej siebie, że nic nie mogę, że doszłam do granicy, której nie potrafię pokonać. Nie jestem w stanie podjąć decyzji, która złamie kolejny raz moje dziecko. Będę za to głośno mówić o tym, co się dzieje w szkołach. Wiem jedno – szyld szkoły nie świadczy o tym, czy dziecko doświadczy w niej wsparcia, i czy ktoś w tej szkole posłucha się nas, rodziców.

Okrutne, poniżające i upokarzające działania podejmowane wobec dzieci w spektrum autyzmu są przejawem braku poszanowania człowieka i jego praw. W dzisiejszych czasach takie postępowanie wobec zwierząt uznawane jest za przestępstwo, wobec osób z ASD już nie.
My akceptujemy, rozmawiamy, wspieramy nasze dziecko, towarzyszymy mu w każdej drodze, pomagamy zrozumieć świat i odkrywać własny potencjał. Kochamy Tomka.

  

3 komentarze:

  1. Do mamy Tomka. Widzisz rok temu przeszliśmy podobna droga ...głównym znęcajacym się nad dzieckiem był pan wójt..dziecko wielokrotnie szarpane przez rówieśników ..na koniec odwróciła się od nas dyrekcja bo jak usłyszałam zagrozono jej utrata pracy. Pomimo ze walczyłam jak lew..nikt nie poniósł odpowiedzialności za to ze dziecko w wieku 9 lat miało depresje..ze zaczęło się ciąć..ja w ferworze walki nabawilam się arytmii serca..podobnie jak ty do dziś boje się dźwięku telefonu..nie miałam tyle szczescia i nie znalazłam innej szkoły..zabrałam to stamtąd i uczę go sama w domu.mnie wiem jak długo dam rade ale nie oddam to tam ponownie..u nas nie ma innej szkoły. Przerażające jest to ze mimo znalezionych uchybień..udowodnionych kłamstw szkoły nikt nie poniósł odpowiedzialności. Rozumiem cie jak nikt inny. I trzymam kciuki za ciebie i Tomka. K.K...
    Celowo pisze anonimowo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja napiszę tylko, że wiem o jaką sprawę chodzi. I to, co stało się udziałem dziecka mamy piszącej powyższy komentarz jest po prostu porażające. Podobnie jak sprawa Tomka.
      Teraz trzeba mieć nadzieję, ze nie zostanie ruszona ED (bo i o tym mówi się już od jakiegoś czasu). Trzymajcie się.

      Usuń
  2. Znam Tomka i jego rodzinę od dawna.
    Siłą rzeczy obserwowalam,wielokrotnie uczestniczyłam w różnych wydarzeniach z ich życia.Przeczytałam podsumowanie, które w niewielkim bardzo stopniu oddaje to co się działo i jakie emocje wzbudzało i zastanawiam się jaką trzeba mieć siłę by to wszystko przetrwać.
    Jak przetrwać przemoc,obojętnosć,brak pomocy od instytucji do tego powołanych ,gdy dotyczy to naszego dziecka.
    Jaką wielką świadomością wykazali się rodzice żeby wytrwać i próbować też pomoc sobie,bo jeśli oni sobie nie dadza rady to dziecko nie ma szans.
    Niestety nie wszyscy rodzice mają taką siłę ,wiedzę i są tak zaangažowani w proces wychowania, terapii,nauki.
    Większość rodziców marzy o wsparciu,pomocy bo nie dają rady
    Ufają nauczycielom ,terapeutom którzy okazują się być osobami stosującymi przemoc pod przykrywką terapii(nie generalizuje).O efektach takich praktyk słyszymy coraz częsciej(niestety i na szczęście)Szkoła do ktorej teraz chodzi Tomek jest pełna fajnych ludzi i to oni ją tworza
    Ponieważ rodzice Tomka to fajni ludzie więc jest porozumienie.
    Życzę wszystkim dzieciom takich rodzicow i rodzenstwa jak ma Tomek,i szkół pełnych nauczycieli którzy traktują uczniow z szacunkiem ,uwaga i zaangażowaniem.



    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję