i jakie są tego konsekwencje.
Kończy się rok szkolny, przyszedł więc czas na wyjaśnienia, co się zadziało w sprawie naszego Tomka. Moją wypowiedź podzielę na dwie
części, by pokazać jak wygląda nasze życie obecnie a potem opisać, co zadziało
się w sprawie przemocy wobec naszego dziecka.
Jak wiecie Tomek przeszedł wiele w
swojej poprzedniej szkole. Od półtora roku jest pod ścisłą kontrolą psychiatry
i do tej pory jest na środkach antydepresyjnych i uspokajających.
Nowa szkoła stała się dla Młodego
nowym otwarciem, a ja zrozumiałam, że oboje cierpimy na zespół stresu
pourazowego. Przez pierwsze miesiące pobytu Tomka w nowej szkole drżałam
nieustannie, gdy tylko wychodził z domu do szkoły, a na każdy dźwięk telefonu, sms
serce mi stawało – w głowie przewijały się kadry z poprzedniej placówki.
Tymczasem nowa szkoła stanęła na wysokości zadania – i to zwykła rejonowa, szkoła
masowa. Tomek odnalazł się w niej, choć kontakty rówieśnicze pozostawiają wiele
do życzenia. Nie mniej jednak coś się tli. Szkoła wspiera Tomka i nas! Można
więc! Okazuje się, że w szkole dziecko może mieć wsparcie psychologa z
prawdziwego zdarzenia – dla Tomka psycholog szkolny zrobił największą robotę –
rozumie go, wspiera, analizuje każdą sytuację, każde zagrożenie, każdą trudną
chwilę.
Tomek uczy się doskonale i
zazdroszczę mu tej lekkości. Średnia ocen na półrocze to 5.0, a teraz nawet 5.1.
Jako rodzice cieszymy się szalenie. Ale nie zawsze jest cukierkowo. Trauma
wraca - gdy idzie z klasą do kina, teatru, gdy zobaczy byłych nauczycieli po
przeciwnej stronie ulicy, na zdjęciu, trzęsie się, płacze, chowa w trudno
dostępne miejsca, wracają traumatyczne sny.
W ferie podjęliśmy próbę odstawienia
leków antydepresyjnych, niestety okazało się to niemożliwe i teraz z kolejną
próbą czekamy do wakacji. Tomek lubi swoją nową szkołę, lubi wspomaganie,
nauczycieli, wychowawcę. Zaczyna odzyskiwać zaufanie do dorosłych, do
nauczycieli.
A my rodzice.... no cóż żyjemy
troszkę spokojniej wiedząc, że ma wsparcie przez duże W. Jednak koszmarem jest
podsumowanie poszukiwania sprawiedliwości. Tak…nikt nie odpowiedział za przemoc, jakiej
nasze dziecko doznało w szkole.
Sprawa Tomka została z urzędu objęta
nadzorem przez Rzecznika Praw Dziecka, kuratorium wpada na wizyty, ale nie do
starej, lecz do nowej szkoły (!). Bo, jak nam wyjaśniono, skoro dziecka nie ma
w starej szkole, w której doświadczył on przemocy, to ta szkoła nie może być
kontrolowana. Kontrolowana może być tylko ta szkoła, w której obecnie jest
dziecko… Co za kuriozum!
Z odpowiedzi, jakie otrzymywaliśmy z
kolejnych instytucji (Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych, Departament Wychowania
i Kształcenia Integracyjnego Ministerstwa Edukacji Narodowej, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Dyscypliny dla Nauczycieli) nic nie wynikało. A może tylko mi się tak wydaje? W
końcu na przykład z pisma od Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych
dowiedzieliśmy się, że ten urząd sprawami przemocowymi się nie zajmuje.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaleciło kontrolę z kuratorium, która nas już
ominęła, bo przenieśliśmy Tomka do innej szkoły, za to z tego pisma z ponownie
przeprowadzonej kontroli w szkole dowiedzieliśmy się, że syn ma zdiagnozowany
autyzm ze spektrum Aspergera. W kolejnym
piśmie z MEN po prostu skopiowane zostało, słowo w słowo, pismo z kuratorium. Ręce
opadają..
I tak ważne urzędy powielają bzdury
jedna za drugą. A ty rodzicu czytasz to i zastanawiasz się jak tak można
traktować człowieka? Przecież Departament Wychowania i Kształcenia Integracyjnego
MEN zajmujący się uczniami ze
specjalnymi potrzebami edukacyjnymi powinien chyba reprezentować interesy tych
uczniów! „Najlepsza” jednak była rozmowa telefoniczna z urzędniczką pracującą w
biurze Rzecznika Praw Dziecka, która nie widziała problemu w tym że w piśmie z
biura RPD do nas pomylone zostały numery szkół. „Przecież nic się nie stało” –
powiedziała, by po chwili udzielić mi złotej rady, która dźwięczy mi w głowie
do dnia dzisiejszego: „Wiem, że już teraz w szkole jest wszystko dobrze.
Powinna pani zadbać o dzień dzisiejszy”. Domyślacie się pewnie co stało się w
tym momencie z moją wiarą w pomoc... runęła z hukiem! Nie jest więc ważne, czy
kolejne dzieci nie doświadczają przemocy w tej szkole! A i jeszcze – ponieważ
nasze miasto zupełnie zapomniało o naszej skardze do organu prowadzącego i
sprawa umknęła Komisji Rewizyjnej, doszło do interwencji w Samorządowym
Kolegium Odwoławczym. Po roku otrzymałam w końcu list z
miasta (ktoś coś tu mówi o terminie 30 dni na odpowiedź zgodnie z Kodeksem
Postępowania Administracyjnego? Zapomnijcie o KPA!). Mamy więc wyczekiwaną
odpowiedź: Skarga niezasadna!
Jak tu rodzicu masz wierzyć w
instytucje? Nie da się. W międzyczasie, po publikacji naszej historii na blogu
Franka (w 100% anonimowej przecież!) zostałam postraszona sprawą o
zniesławienie przez wychowawczynię z
poprzedniej szkoły syna. Na szczęście prawniczka odpisała na to pismo krótko i rzeczowo
i na tym zarzuty się skończyły.
Czy jednak możemy spać spokojnie?
Nie wiem. Codziennie, ja matka, biję się z myślami, co mogę jeszcze zrobić,
gdzie zapukać, żeby winni przemocy na moim dziecku ponieśli konsekwencje. Na tę
chwilę zostały tylko media. Chętnych na rozmowy nie brakowało i nie brakuje. Za
to mi brakuje siły. Podjęliśmy decyzję, że nie będziemy nagłaśniali przez media
sprawy Tomka. Nie możemy zniszczyć życia ani sobie ani dziecku, które właśnie wyciągamy
z dna. Dziecku które odzyskuje równowagę i podjęło trud zaufania dorosłym.
Jako matka mam żal do samej siebie,
że nic nie mogę, że doszłam do granicy, której nie potrafię pokonać. Nie jestem
w stanie podjąć decyzji, która złamie kolejny raz moje dziecko. Będę za to
głośno mówić o tym, co się dzieje w szkołach. Wiem jedno – szyld szkoły nie
świadczy o tym, czy dziecko doświadczy w niej wsparcia, i czy ktoś w tej szkole
posłucha się nas, rodziców.
Okrutne, poniżające i upokarzające działania podejmowane
wobec dzieci w spektrum autyzmu są przejawem braku poszanowania człowieka i
jego praw. W dzisiejszych czasach takie postępowanie wobec zwierząt uznawane
jest za przestępstwo, wobec osób z ASD już nie.
My akceptujemy, rozmawiamy, wspieramy nasze dziecko, towarzyszymy mu w każdej drodze, pomagamy zrozumieć świat i odkrywać własny potencjał. Kochamy Tomka.
Do mamy Tomka. Widzisz rok temu przeszliśmy podobna droga ...głównym znęcajacym się nad dzieckiem był pan wójt..dziecko wielokrotnie szarpane przez rówieśników ..na koniec odwróciła się od nas dyrekcja bo jak usłyszałam zagrozono jej utrata pracy. Pomimo ze walczyłam jak lew..nikt nie poniósł odpowiedzialności za to ze dziecko w wieku 9 lat miało depresje..ze zaczęło się ciąć..ja w ferworze walki nabawilam się arytmii serca..podobnie jak ty do dziś boje się dźwięku telefonu..nie miałam tyle szczescia i nie znalazłam innej szkoły..zabrałam to stamtąd i uczę go sama w domu.mnie wiem jak długo dam rade ale nie oddam to tam ponownie..u nas nie ma innej szkoły. Przerażające jest to ze mimo znalezionych uchybień..udowodnionych kłamstw szkoły nikt nie poniósł odpowiedzialności. Rozumiem cie jak nikt inny. I trzymam kciuki za ciebie i Tomka. K.K...
OdpowiedzUsuńCelowo pisze anonimowo
A ja napiszę tylko, że wiem o jaką sprawę chodzi. I to, co stało się udziałem dziecka mamy piszącej powyższy komentarz jest po prostu porażające. Podobnie jak sprawa Tomka.
UsuńTeraz trzeba mieć nadzieję, ze nie zostanie ruszona ED (bo i o tym mówi się już od jakiegoś czasu). Trzymajcie się.
Znam Tomka i jego rodzinę od dawna.
OdpowiedzUsuńSiłą rzeczy obserwowalam,wielokrotnie uczestniczyłam w różnych wydarzeniach z ich życia.Przeczytałam podsumowanie, które w niewielkim bardzo stopniu oddaje to co się działo i jakie emocje wzbudzało i zastanawiam się jaką trzeba mieć siłę by to wszystko przetrwać.
Jak przetrwać przemoc,obojętnosć,brak pomocy od instytucji do tego powołanych ,gdy dotyczy to naszego dziecka.
Jaką wielką świadomością wykazali się rodzice żeby wytrwać i próbować też pomoc sobie,bo jeśli oni sobie nie dadza rady to dziecko nie ma szans.
Niestety nie wszyscy rodzice mają taką siłę ,wiedzę i są tak zaangažowani w proces wychowania, terapii,nauki.
Większość rodziców marzy o wsparciu,pomocy bo nie dają rady
Ufają nauczycielom ,terapeutom którzy okazują się być osobami stosującymi przemoc pod przykrywką terapii(nie generalizuje).O efektach takich praktyk słyszymy coraz częsciej(niestety i na szczęście)Szkoła do ktorej teraz chodzi Tomek jest pełna fajnych ludzi i to oni ją tworza
Ponieważ rodzice Tomka to fajni ludzie więc jest porozumienie.
Życzę wszystkim dzieciom takich rodzicow i rodzenstwa jak ma Tomek,i szkół pełnych nauczycieli którzy traktują uczniow z szacunkiem ,uwaga i zaangażowaniem.