piątek, 24 lipca 2015

Jak łysemu...

..po łysinie życie płynie, czyli tak:
- żadnych myśli głębokich (nawet tych pogłębionych brak), 
- żadnych ambicji (no dobra, trochę książek trza przeczytać, coś więcej niż tylko "Pana Pierdziołka"), 
- żadnych planów (tzn. jeden tylko, ale napiszę, gdy się uda go zrealizować), 
- żadnych lekarzy (Franc zaliczył był już przegląd okresowy w ciągu ostatnich dwóch tygodni, do końca sierpnia lekarzy oglądać nie chcemy, ot co),
- żadnych terapii (od jutra), 
- żadnej pracy dla rodziców (trochę kłamię, bo coś tam planuję, ale lajcik w sumie i sama przyjemność - takie spaczenie, ale czymże by było życie bez spaczeń), 
- żadnej kontroli (he he, proszę się nie śmiać, bo tak zupełnie bez kontroli to się nie uda na bank, ale przecież trochę kontroli nikomu jeszcze nie zaszkodziło),
krótko mówić - wakacje po kossowsku.
Ciiicho tu będzie.
Wrócimy jednak powakacyjnie (a może prowokacyjnie?), tylko teraz trzeba nam zrealizować te plany, co to ich niby nie ma.
I na Bieszczady czekamy i doczekać się nie możemy.

A na zakończenie kiwamy się, drogie ciotki i wujkowie, w rytmie Frankowego "bejbe-bejbe-buuuu".




Udanych i pełnych odpoczynku wakacji dla Was wszystkich :)

Ps. A wiecie, że w naszym Frankowym ściganiu na Endomondo bierze udział już 189 osób? Wspólnie pokonaliśmy 70.516 km! To dopiero wynik!! Wyciskamy siódme poty do końca września, przyłączajcie się :)