sobota, 28 czerwca 2014

Sprawy przedszkolne

Wiem, że czekacie na wyjaśnienie, dlaczego Franula zmienia przedszkole. Postaram się to opisać, w czym rzecz, w miarę krótko, nie wchodząc już zbytnio w szczegóły.
Pod koniec ostatniego tygodnia maja dowiedzieliśmy się, że od września w przedszkolu Franuli zmienią się nieco warunki pobytowe. Szczerze powiem, że gdy o tych zmianach usłyszeliśmy, poczuliśmy się, jakbyśmy dostali obuchem po łbie. Kompletnie się tego nie spodziewaliśmy. Od razu pomyśleliśmy, że Franula w tych nowych warunkach po prostu nie da rady. Skontaktowaliśmy się z Franiowym Guru-Teamem i spytaliśmy o zdanie. Ich opinie pokrywały się z naszymi odczuciami: ryzyko, że chłopak nie da rady, jest ogromne. To tylko utwierdziło nas w słuszności podjętej decyzji - zabieramy Krasnala i to ryzykując, nie uda się nam znaleźć dla niego nowego przedszkola. Założyliśmy, że jeśli tak się stanie, Franio po prosto wróci do pogotowia terapeutycznego przy Fundacji Dom. 
Czy trudno było nam podjąć tę decyzję? I tak i nie. Nie - bo zawsze podejmujemy decyzje kierując się tylko i wyłącznie dobrem Franka. Sympatie czy antypatie nie mają przy tym żadnego znaczenia. Ten młody człowiek (my razem z nim oraz Franiowi terapeuci) zbyt ciężko pracuje/-ją, abyśmy mogli sobie pozwolić na ryzyko regresu. Wszyscy zachwycają sie Frankiem, że jest w tak świetnym stanie, że tak fantastycznie funkcjonuje, ale tylko my wiemy, ile pracy i wysiłku to kosztuje. 

piątek, 27 czerwca 2014

Franiowe ciasteczkowanie


Cały tydzień upłynął Franiowi na działaniach kuchennych - robił nasz chłopak ciasteczka-podziękowania i ciasteczka na pożegnanie w przedszkolu. Trudno zliczyć ile ich wyszło spod ręki mistrza Franciszka, ale z dwie setki były to na bank.

Podziękowania za rok pracy złożone, przedszkole pożegnane. Przed nami nowy rozdział w edukacji Frania. O tym napiszę zapewne już jutro, bo w niedzielę jedziemy na turnus rehabilitacyjny. Dziś jednak jest wpis o Franiowym ciasteczkowaniu. 
Działo się tak:



środa, 25 czerwca 2014

Nataszka i Franuś

Jest w grupie Frania cudna dziewczynka - Nataszka. Franula polubił ją bardzo. Tak bardzo, że ... Nataszka jest pierwszym dzieckiem, które Franuś dziś sam, z własnej woli, zaczął głaskać po dłoni podczas przedszkolnego czytania bajki, by po chwili...przytulić się do niej...
Ewa z Martyną już wcześniej opowiadały nam, jak Nataszka cierpliwie bawi się z Franiem, jak uważnie uczy się języka migowego, aby porozumieć się z naszym chłopakiem oraz z jaką sympatią zawsze odnosiła się do Krasnala.
Dzisiejsze zdjęcie z przedszkola naprawdę rozłożyło mnie emocjonalnie na łopatki. Oprócz tego, że jest ono najzwyczajniej w świecie po prostu wzruszające, to jest w nim jeszcze coś więcej. To przecież nasz Franio - ten sam, który jeszcze dwa lata temu tak strasznie bał się dzieci, Franio, który dziś wśród dzieci znalazł prawdziwą przyjaciółkę.  




wtorek, 24 czerwca 2014

Mistrz!

Długość włosów Franka od jakiegoś czasu budziła we mnie coraz większy niepokój. Jeszcze większy zaś czynność, która w związku z tym jest absolutnie niezbędna. Po konsultacji z p. Moniką, terapeutką prowadzącą Franca, podjęliśmy decyzję o pierwszej świadomej wizycie u Fryzjera. Ale gdzie tu iść? Kto zrozumie strach i potrzeby małego człowieka bez konieczności długich wyjaśnień i wprowadzania w temat (z opcją usłyszenia "nie wchodzimy w to"). Pomyśleliśmy o akcji 'Miejsce przyjazne osobie z autyzmem' - w końcu tytuł ów otrzymał opolski salon fryzjerski "Rondo".
Wizytę umówiłam na dziś, na 13:30. Był plan aktywności, kilka piktosów włożonych w kieszeń (pani fryzjerka = człowiek z sercem) i ruszyliśmy w drogę. Matka serce w gardle, ojciec niepewność w oczach, Franio co chwile upewniający się, że nie będzie maszynki i że pani fryzjerka na bank będzie miała serce.
Weszliśmy do saloonu, Franio buzia w podkówkę (najstraszniejszy smutek ever!) a dalej było tak:

NIEPEWNOŚĆ i STRACH i ta strrraszna Franiowa podkówka...
Wprawne oko wypatrzy także na stoliku nasz piktos z panią fryzjerką - człowiek z sercem.

No i się okazuje, że pani fryzjerka nie taka straszna..:)

czwartek, 19 czerwca 2014

Dziecka cień(ie)

Wyobraźcie sobie dwie drobne dziewiętnastolatki rozpoczynające studia pierwszego stopnia na pedagogice resocjalizacyjnej, marzące o pracy od podstaw jako kuratorki sądowe lub pracownice więzienia nawracające najcięższych przestępców na właściwą drogę. Czy będą dobrymi kuratorkami? Dadzą sobie radę z przestępcami? Dziś obie zajmują się Franiem i mają – tak jak pierwotnie zamierzały – ogromny wpływ na przyszłe życie tego małego człowieka. A przecież Franc nie jest ani kryminalistą, ani nasza rodzina kuratora nie dostała (przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo). Więc dlaczego zajmują się Franiem?
Bo dziś, pięć lat po podjęciu decyzji o studiowaniu resocjalizacji, są nauczycielkami wspierającymi Frania.
Dziś napiszę kilka słów o Ewie i Martynie - dwóch wyjątkowych młodych kobietach.

niedziela, 15 czerwca 2014

Krótkie podsumowanie

Czerwiec daje nam nieźle w kość. Jeszcze trochę i skończy się ten bieg i stres - już za dwa tygodnie wyjeżdżamy na turnus rehabilitacyjny i do tego czasu musimy dopiąć kilka spraw, stąd stres i nawał zajęć. Korzystając z wolnego wieczora postanowiłam wreszcie popełnić obszerniejszy wpis, bo mam już wyrzuty sumienia.

Dwa dni temu, w piątek, spotkaliśmy się z terapeutką prowadzącą Frania, p. Moniką, na omówienie mijającego roku szkolnego/terapeutycznego i wyznaczenie celów na rok kolejny. 
W skrócie rozmowę można by streścić następująco: to był kolejny dobry rok dla Frania. Największy postęp dokonał się w obszarze zabawy, która ruszyła z kopyta po ubiegłorocznym turnusie letnim. Nasze jeszcze rok temu niebawiące dziecko w tej chwili nawet potrafi poprosić, aby się z nim pobawić. Często to bawienie się z nim polega po prostu na siedzeniu obok, ale, jak wiadomo, nie od razu Rzym zbudowano. Franula bawi się tematycznie i zaczyna także symbolicznie (!). 
Tu przykład z dnia wczorajszego - fotorelacja z wypadku samochodowego, w którym obrażenia lekkie (caaałe szczęście) odniosła świnka Peppa i jej dinozaur.
Taka to była wypadkowa sytuacja na ławie w saloonie:




sobota, 7 czerwca 2014

Franio i Basia, czyli o początku niezwykłej przyjaźni

Franuś, jak to chłopiec w jego wieku, podszedł początkowo do Basi z ogromną rezerwą. Ba, mieliśmy nawet wrażenie, że się jej bał. A może po prostu onieśmielała go jej uroda? Sama już nie wiem. Cokolwiek było powodem pierwotnego Franiowego dystansu, dziś Krasnal poddał się całkowicie Basinemu urokowi. 

Nasz chłopak zmienia się przy pięknej Barbarze nie do poznania - śpiewa jej do uszka, głaszcze po misternie przystrzyżonej grzywie, po męsku wciąga brzuch i wypina zapadniętą klatę, karmi damę z ręki, nalewa wody do picia a nawet myje jej piękne nóżki na pożegnanie.
Wygląda nam to na początek niezwykłej przyjaźni.

Cosobotnie randki Frania z Basią są w każdym razie już na stałe wpisane do rodzinnego kalendarza.


Oto Basia - dama niezwykłej urody i o iście anielskim usposobieniu

czwartek, 5 czerwca 2014

A może zamiast kwiatka...

Zbliża się koniec roku szkolnego i czas obron na wyższych uczelniach. Ergo - czas wydawania pieniędzy na kwiaty. Kwiaty z których tylko niewielka część jest zabierana przez nauczycieli / wykładowców do domu, znakomita większość zaś więdnie w pokojach nauczycielskich, by po jakimś czasie wylądować w koszu na śmieci. A gdyby tak za te pieniądze kupić farby, kredki, bloki rysunkowe, plastelinę, ciastolinę (itd., itp.) i przekazać jako dar do fundacji działającej na rzecz dzieci, świetlicy środowiskowej, na oddział pediatryczny lub onkologiczny? 
Pomyślcie o tym i porozmawiajcie z innymi rodzicami z klasy / studentami / nauczycielami / wykładowcami, sprawdźcie, jakie instytucje tego typu działają na Waszym terenie - znajdziecie ich na pewno bez liku. Taka akcja - zorganizowana czy to przez jedną klasę, czy też na skalę szkoły - byłaby czymś naprawdę niesamowitym. Jestem pewna, że nikt się nie skrzywi na taki pomysł. Na bank, żaden pedagog. Tym sposobem można zrobić coś naprawdę sensownego i potrzebnego. Dobrze tylko wcześniej zadzwonić do danej instytucji i spytać, jakie artykuły byłby najbardziej przydatne.
Jest jeszcze trochę czasu. Pomyślcie o tym.

Ps. Rok temu udało mi się namówić do takiej akcji grupę studentów. Czas zadziałać na większą skalę ;-)

wtorek, 3 czerwca 2014

Dwudniowy Franiowy Dzień Dziecka

W niedzielę był wypad z dzieciakami na lody. Franula był w średniej kondycji prospołecznej, więc skończyło się na wizycie w kawiarni i spacerze pustymi uliczkami. Byle jak najdalej od zgiełku i ludzi.
Hm..sama zaczynam miec tak coraz częściej, więc syna rozumiem ;-)