Do czerwca tego roku o
Agnieszce Warszawie, self-adwokacie w obszarze autyzmu, tylko słyszałam i
czytałam. I marzyłam, aby dane mi było ją poznać osobiście. Nie potrafię nawet
opisać swojej radości, gdy się dowiedziałam, że Agnieszka przyjęła zaproszenie
do udziału w debacie edukacyjnej 2 czerwca we WCIES. Gdy przyjechała, z radości ją
aż uściskałam (i dopiero z naszej rozmowy dowiedziałam się, co ona o takich uściskiwaniach sądzi).
Całą debatę Aga przesiedziała bez słowa. Podczas poczęstunku po debacie powiedziała, że napisze mi, co by chciała o edukacji powiedzieć.
I tak zrodził się pomysł rozmowy pisanej – wywiadu z Agnieszką.
Całą debatę Aga przesiedziała bez słowa. Podczas poczęstunku po debacie powiedziała, że napisze mi, co by chciała o edukacji powiedzieć.
I tak zrodził się pomysł rozmowy pisanej – wywiadu z Agnieszką.
Zapraszam do lektury ważnych, pełnych emocji, szczerych do bólu, niezwykle poruszających słów Agnieszki.
AK: Bardzo żałuję, że nie było Cię na konferencji we Wrocławiu.
AW: Trudno mi
uwierzyć, że ktoś może tego żałować, ale postaram się uwierzyć.
AK: Dużo byś wniosła
w dyskusję self-adwokatów.
AW: Nie, zbyt
jestem zamknięta, szczególnie w tłumie. Nawet trzy osoby to już dla mnie tłum.
AK: Rozmowy odbywały się nie tylko w tłumie.
AW: Nie lubię
słów. Nie czuję potrzeby komunikacji. Taki klasyk autyzmu ze mnie.
AK: Ale
porozmawiamy?
AW: Jeśli
wybaczysz drętwotę słowną, skostniałam przez parę ostatnich dni.
AK: Tobie wybaczam wszystko. Zaczynamy?
AW: Tak.
AK: Ago, co najbardziej utrudnia Ci codzienne
życie?
AW: Hałas, hałas, hałas. Dla osób neurotypowych, jak zauważyłam, to „normalne
dźwięki”, dla mnie to masa dystraktorów, które uniemożliwiają skupienie, bo
słyszę je wszystkie na raz... Zapachy, ich intensywność i wszechobecność.
Chodzi mi o sztuczne zapachy lub intensywne naturalne. Ostre światło. Nie lubię
też dotyku drugiego człowieka. Nie tylko takiego, który mocno wkracza w moją
prywatność, bo spotykałam ludzi, którzy nieomalże przy każdym słowie mieli
potrzebę „tyknięcia” współrozmówcy. Nie znoszę (wręcz mnie boli) obsesyjnego obściskiwania i obcałowywania
się na powitanie i pożegnanie. W tych aspektach chcę pozostać „androidem”.
AK: Oj…przepraszam za te moje uściski warszawskie
(nomen omen)!
AW: Nie
masz mnie za co przepraszać. Z wiekiem odwrażliwiłam się na wiele rzeczy, a
raczej zostałam warunkowana behawioralnie, że tak jest i NT lubią być
emocjonalni. Sama spotykam też ZA, którzy są wylewni, więc to nie reguła.
Uwierz, że są gorsze rzeczy, niż uściski, tym bardziej, że te serdeczne mają
swoją moc :) Ze mnie też nerwus, nie dziwię się Twoim emocjom, musimy z nimi
żyć, chociaż zobaczysz, wrócę kiedyś na Vulcana.
AK: ??
AW: To planeta rodzinna Spocka ze
Star Trek ;)
AK: Kurczaki, dwója z lektury obowiązkowej.
AW: :)