Wpis ten popełniam zmuszona przez Was - w ciągu ostatnich dwóch tygodni otrzymałam niezliczoną ilość wiadomości na FB i mail o treści "Wierzysz w zapewnienia MEN?".
Obawiam się, że wiara nie ma tu nic do rzeczy, nie ma też nic wspólnego z moimi działaniami w obszarze edukacji. Ani z poziomem zaufania do MEN. Jak pisałam po spotkaniu z minister Zalewską - wizja jest piękna, daję ministerstwu ogromny kredyt zaufania, podobnie jak czyni to wielu innych rodziców dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, ale czujności nie tracę. Bo wizja wizją, lecz wszyscy wiemy, że diabeł tkwi w szczegółach.
Jasne, że się cieszę z przedstawionych planów, bo są one piękniejsze, niż ktokolwiek z uczestników spotkania dwa tygodnie temu przypuszczał. Pytań po głowie chodzi mi jednak wiele:
Jak owe piękne plany przełożą się na rzeczywistość?
Jak szkoły i nauczyciele obciążeni wdrażaniem reformy edukacji dadzą radę ze zindywidualizowaniem nauczania uczniów z niepełnosprawnościami?
Jak organy prowadzące dadzą radę sfinansować zajęcia indywidualne, skoro wydadzą w najbliższym czasie ogromne pieniądze z samorządowych kas na odprawy dla nauczycieli?
Czy szkoły będą w stanie nie tylko na papierze dostosować się do potrzeb dzieci ze spe?
I wreszcie - kiedy pojawi się projekt czwartego zapowiadanego przez MEN rozporządzenia o opiniach i orzeczeniach? Bo tylko orzeczenia mają moc decyzji administracyjnej.
I tak dalej, i tak dalej...
Dlatego w najbliższy czwartek wezmę udział we wspólnym posiedzeniu komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży i Polityki Społecznej i Rodziny w Sejmie.
To znaczy - chcę wziąć.
Zgłosiłam się.
Pytanie (kolejne) czy dostanę pozwolenie na wejście na posiedzenie.
A tym, którzy mnie pytają, jak daję radę i skąd czerpię siłę itd chcę odpowiedzieć, że właśnie coraz mniej daję radę. Jestem koszmarnie zmęczona
i mój organizm ostatnio mocno protestuje przeciwko tej gospodarce rabunkowej. Chyba więc doszłam do punktu, w którym z duuużym przekonaniem będę mogła przemówić podczas międzynarodowej konferencji o przemocy wobec rodziców dzieci niepełnosprawnych. To już w nadchodzacy weekend.
Oby więc do niedzieli, potem będę mogła choć trochę wrzucić na luz.
Ps. Zapowiadany tekst Agnieszki Warszawy będzie w kolejnym wpisie.
Jejku, Agnieszka... jestem pełna podziwu! Bardzo, bardzo Ci/Wam kibicuję, choć to słowo jakoś tu nie pasuje ;) Natomiast WIERZĘ, że musi się udać, bo niesamowita praca za Tobą i mam nadzieję, że MEN pójdzie po rozum do głowy.
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że mamy Ciebie:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńhttp://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,21958955,w-zwiazku-z-reforma-edukacji-skladanie-wnioskow-wstrzymane.html
OdpowiedzUsuńZnam temat, niestety. Pisałam o nim na FB Franka i tym tropem poszła p. Ania Gmiterek z Tok FM.
UsuńPrzykro mi to napisać, ale to co proponuje pani minister w sprawie NI- praktycznie uniemożliwi realizację na terenie szkoły.Ona zrobiła wszystko, co tylko możliwe, żeby wykluczyć te dzieci. Zresztą- jako matka dziecka z 6.klasy(od września 7.)mogłabym wiele napisać na temat, w jaki sposób minister bezlitośnie zniszczyła marzenia dzieci i zniszczyła polskie szkoły.
OdpowiedzUsuńaneczka
Niestety i mi coraz więcej tego typu myśli chodzi po głowie.
UsuńNie mam jednak teraz mocy przerobowych, by siąść i napisac kilka słów. Obiecuję jednak, że się zbiorę i to zbiorę.
Myslę, że rzeczywistość jeszcze wiele pokaże...