Jest jednak jeszcze coś równie trudnego - przyjmowanie pomocy, gdy się o nią nie prosiło. Nie raz otrzymuję różne propozycje wsparcia dla Franuli - a to rzeczy na Allegro, to propozycję noclegu w Warszawie, albo podrzucenia obiadu na oddział (tak!!), czy ekspresowej dostawy frytek do szpitala (na otarcie łez dla małego frytkożercy), prośbę o przesłanie ulotek z 1%, ofertę zorganizowania zbiórki (jak to robią np. dziewczyny z blogowego wow) a to zrobienie czapeczki dla Frania (właśnie, muszę zmierzyć obwód głowy Franuli!). Siedzę nad tym fragmentem już z 15 minut i słów nie znajduję, by opisać, co się wtedy jako rodzic czuje. To mieszanka wzruszenia, zdziwienia i radości, że dla drugiego, obcego człowieka, nasz Franek też jest ważny, że jego historia też kogoś porusza i że komuś na nim zależy. To uczucie jedyne w swoim rodzaju. Ciągle się uczę przyjmowania tej pomocy.
W marcu skontaktował się ze mną opolski muzyk, Rebizandt. Powiedział, że chciałby zorganizować koncert na rzecz Frania. Podziękowałam, odpowiedziałam szczerze, że to super pomysł, że sprawę przemyślę i się odezwę. Szczerze powiedziawszy przeraziła mnie skala przedsięwzięcia, pomyślałam, że to głupio, organizować tak duże przedsięwzięcie dla Franca, bo są przecież inne dzieci bardziej potrzebujące itd. Gdzieś w tzw. międzyczasie przeszła mi przez głowę także myśl, że to w sumie nie fair z mojej strony, by nie dać człowiekowi możliwości pomocy Frankowi, człowiekowi, który chce coś z siebie dać naszemu Krasnalowi. Przecież gdybym ja złożyła komuś ofertę pomocy i ten ktoś by mi odmówił, albo się wykręcił nie podając konkretnych powodów (jak ja to zrobiłam), to poczułabym się naprawdę kiepsko... I tak sobie rozmyślałam do lata i było mi coraz bardziej niefajnie. W końcu doszłam do wniosku, że to zdecydowanie nie fair w stosunku do Rafała (Rebizandta), że taki koncert mógłby być czymś naprawdę fajnym (kilku znajomych rodziców dzieci niepełnosprawnych organizowało takowe i zawsze były to świetne przedsięwzięcia), poza tym kolejny turnus przypomniał mi o bezlitosnej ekonomii. Pod koniec sierpnia spotkaliśmy się ponownie z inicjatorem akcji, Rafałem. Przyznam, że z trudem, ale spytałam, czy moglibyśmy wrócić do tematu koncertu. Pomyślałam, że ściśnięty żołądek w chwili formułowania pytania, był karą za wcześniejsze wykręty (tak, równowaga emocjonalna w przyrodzie musi być). Rafał zareagował entuzjastycznie! (ech, ja gupia baba, mistrzyni w "szczypaniu się").
Pierwsze ustalenia techniczne - sala oraz pozyskanie muzyków Rafał wziął na siebie. Załatwione! Teraz już dopinamy wszystkie szczegóły, bo diabeł jak wiadomo w owych szczegółach tkwi - pozwolenia z Fundacji, władz Uniwersytetu Opolskiego (koncert odbędzie się w Studenckim Centrum Kultury UO), są też już Wielcy Prowadzący, obecnie poszukujemy grafika, który wykona projekt plakatu i wejściówek (sprawa pilna, kurka wodna), mamy już ofertę wykonania prezentacji o Franku na koncert (odbędzie się on dość późno i nie mam mowy, aby Franio się na nim osobiście pojawił), potem przyjdzie czas rozmów z drukarnią i kilka innych ważnych "szczegółów". Data jest pewna na 99%, godzina podobnie. Myślę, ze w przyszłym tygodniu podam dokładną datę i godzinę.
Dziś chciałabym napisać kilka słów o Artystach, którzy zgodzili się zagrać dla Krasnala. Zresztą już dość dużo wiecie z profilu Frania na FB.
Dla naszego Franka zagra trzech niesamowitych mężczyzn:
Piotr Zioła
Krzysztof Zalewski
oraz Rebizandt, inicjator koncertu
Będziemy dystrybuować darmowe wejściówki na koncert, jeszcze uzgadniamy miejsce w Opolu, gdzie będą one wyłożone (informacja wkrótce). Jeśli ktoś z Was chciałby, abym mu już teraz zarezerwowała wejściówkę, bardzo proszę o informację na maila Frankowego (dzielny.franek@gmail.com).
Ale się cieszymy, mówię Wam!! :)
Ps. A dziś wieczorem mamy z Moniką ważne wirtualne spotkanie z grafikami w sprawie książki. Trzymajcie kciuki!
Dzieje się panie, oj dzieje się:)