Wszyscy, którzy jesteście z nami od dłuższego czasu, zauważyliście zapewne, że częstotliwość moich wpisów blogowych zdecydowanie spadła w ostatnich kilku(nastu) miesiącach. Od dawna już zastanawiam się bowiem nad tym, jak pisać o Franku, co o nim pisać i czy w ogóle to robić. Bardzo bym chciała, aby sam mógł mi powiedzieć, tak jak Natalia - (nie) zgadzam się, abyś to napisała, (nie) zgadzam się na publikację tego zdjęcia. Z pełną świadomością tego, jakie to będzie miało konsekwencje (w razie publikacji).
Ciągle jednak muszę tę odpowiedzialność brać na siebie. I jest mi z tym coraz mniej wygodnie.
Franek rośnie, a wraz z nim rosną też wyzwania, problemy, zbieramy wiele pozytywnych doświadczeń, ale nie tylko.
Co chciałby kiedyś przeczytać o sobie Frankowski?
Co wolno mi ujawnić?
Gdzie jest granica?
Te pytania i wiele innych zadaję sobie od wielu miesięcy.
Gdy zakładałam ten blog chciałam pokazać rodzicom innych wcześniaków, że może być dobrze. Chciałam tu opisywać, jak młody Kossowski udowadnia wszystkim lekarzom, jak bardzo się w swoich prognozach mylili i jak się po mistrzowsku wychodzi z niepełnosprawności. Czas pokazał, że wielu z nich myliło się w swych czarnych wizjach przyszłości Franka, wielu jednak miało rację. W którymś momencie okazało się, że blog pomagał mi samej w trudnych chwilach, gdy dopadało mnie zwątpienie - bo nie zawsze bywało dobrze, w pewnym momencie zdałam sobie w końcu sprawę, że bardzo prawdopodobne jest, że owej niepełnosprawności Franko za sobą nie zostawi. Z czasem pojawiły się tu także wątki opisujące rzeczwistość w szerszym spektum wyzwań, przede wszystkim edukacyjnych (a żebyście wiedzieli, ile na tym poletku mam Wam jeszcze do opisania).
Formuła tego bloga zmieniłaa się stopniowo i zmieniać się będzie nadal. Chciałabym tu pisać o sprawach będących wypadkową drogi, jaką pokonujemy z Frankiem, mniej wprost o samym Franku i jego problemach zdrowotnych, bo po prostu nie mam pewności, czy on sam by sobie tego życzył.
Spróbuję, bo tak sobie myślę, że zamknięcie tego blogu jest jednak ostatecznością.
I bardzo będę się cieszyła, jeśli mimo zmieniającej się formuły zostaniecie z nami.
Dobrych decyzji życzę! Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńAgnieszko, w pełni rozumiem.
OdpowiedzUsuńSama odnośnie swojego pisania (mimo wszystko dużo mniej obciążającego w kwestiach ochrony prywatności, bo bardziej kameralnego), doszłam jakiś czas temu do podobnych wniosków. Zresztą - wielu rodziców piszących o swoich dzieciach, na jakimś etapie czuje, że muszą zmienić formę pisania. Taki naturalny etap.
Ze względu na swoje doświadczenia w tematach "bardziej ogólnych" masz na pewno wiele do napisania.
Powodzenia! I czekam na kolejne wpisy :)
W pełni rozumiem. Oby tylko blog nie zniknął bo historia Franka i Waszej Rodziny daje mi ciągle nadzieję na przyszłość. Dużo miłości ślą Daria i Misiek
OdpowiedzUsuńAgnieszko, w pełni rozumiem rozterki.
OdpowiedzUsuńMogę tylko napisać czym jest historia Frania dla mnie. Blogi takie jak ten czy Preclowa mają przeogromną wartość edukacyjną. Stanowią lekturę moich studentów. Uczą nie tylko wrażliwości i empatii. Uczą tego, czego nie dają podręczniki. Pokazują przepaść dzielącą teorię z praktyką. Pokazują realia. Punktują zarówno braki "systemowe" jak i małe-wielkie przeszkody codzienności. Zawsze będę wdzięczna rodzicom, którzy dzielą się swoimi spostrzeżeniami, problemami. I mam pełną świadomość, że robią to kosztem prywatności swoich dzieci. Również tych pozostających w cieniu.
Serdecznie pozdrawiam
Poza tym ten blog jest po prostu świetnie napisany.
OdpowiedzUsuńZostaniemy! Wszystkiego dobrego dla Was
OdpowiedzUsuńKaja
Wielki Wam wszystkim dzięki! Ciesze się ogromnie i siadam do kolejnego wpisu.
OdpowiedzUsuńEdukacyjnego znowu ;-)
Czekamy na dalsze wpisy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Nie Aga, nie możesz zamknąć tego bloga. Przecież to prawdziwa kopalnia wiedzy, szczególnie dla rodziców, którzy dopiero zderzają się z niepełnosprawnością...
OdpowiedzUsuńseferihisar transfer
OdpowiedzUsuńbalıklıova transfer
ıldır transfer
davutlar transfer
gümüldür transfer
3NOJH1