wtorek, 14 kwietnia 2015

Dom

Francik jest w domu od wczoraj.
Udało się przekonać dochtorów zwyczajnym: 
- Chcemy do domu. Franc nam odżywa.
FB staje się w naszych warunkach narzędziem do przekazywania informacji na szybko - w gorącym czasie tam na bieżąco publikuję krótkie informacje. O tym, że Francik wyszedł ze szpitala napisałam właśnie tam. I że pan mąż ruszył w miasto w poszukiwaniu leku przeciwdrgawkowego przepisanego na oddziale - lek sprowadzany jest na zamówienie, w aptekach go brak. Więc skończyło się na wieczornym kurcgalopku na oddział i przywiezieniu w strzykawce do domu odmierzonej dawki leku (jezuuu, jakie nerwy były). Milczeniem pominę już fakt, że wieczorem Franca wysypało. Bóg wie, po którym leku. Zaraz zaczął się galop myśli - czy to już skutki uboczne nowego leku?? Dziś wysypki już brak, apteka sprowadziła zapas leku a my zaliczyliśmy jazdę do doktor neuro. 
Przerażona wysypką i wizją skutków ubocznych napisałam do doktor wczoraj po godz 20, oddzwoniła przed 21 i zaprosiła nas do siebie na dziś. Dobrze, że pojechaliśmy. Rozmawialiśmy długo o leczeniu, możliwych skutkach ubocznych leku, niezbędnych badaniach itd. Doktor oprócz tego, że jest świetnym specjalistą jest też przede wszystkim fantastycznym człowiekiem. A nam takich lekarzy potrzeba - nie tylko poprowadzi dziecko, ale i na rodziców skołatane nerwy ma wpływ dobry. 
Musicie żyć normalnie, nie możecie się ciągle bać. W razie czego dajecie leki i wzywacie pogotowie
Żeby to było takie proste... Staramy się jakoś ogarnąć nową rzeczywistość, ale nie jest to łatwe. Zapewne czasu nam po prostu potrzeba.
Teraz chyba też zbyt zmęczeni jesteśmy jeszcze, żeby wszystko to objąć.

Franio wrócił do domu i pierwsze, co zrobił, to przytulił Bolusia. Widać, że chłopaczek nasz ma zachwiane poczucie bezpieczeństwa - w szpitalu najlepiej się czuł, gdy byliśmy przy nim oboje, a dziś w nocy spał cały czas wtulony we mnie. Poza tym już całkiem dobrze jest z chłopakiem - słaby jeszcze jest, schudł strasznie (przed przewiezieniem na blok ważył 15.300), ale już ma ten swój łobuzerski błysk w oku.
Jeszcze z dwa dni a zacznie chłopak dokazywać na całego - tak myślę.




***
Teraz czas na szpitalne momenty.
Od razu uprzedzam, że są chwilami grubego kalibru - ciotki o słabych nerwach niech nie czytają.


Bodaj trzeciego dnia pobytu w szpitalu do domu wypisywana była trzy-czteroletnia dziewczynka z sali Frania. Płakała po ściągnięciu wenflonu.
- Kochanie, nie płacz. Zobacz, Franio też ma wenflon i nie płacze.
- Ale jak rzygał to płakał!
- Nie mówi się rzygał tylko wymiotował.
- Ja wymiotowałam, Franek rzygał!



Czerwona linia na bloku. Odprowadzam Frania leżącego na łóżku, słabego, nieszczęśliwego. 
- Franeczku, jesteś bardzo dzielny. Obiecuję ci super nagrodę.
- [duża] [nagroda]
- Tak kochanie, dostaniesz dużą nagrodę. Kupimy nową grę na tablet.
- [mama] [kupi] [nowy] [tablet]
- Mama ma ci kupić nowy tablet????????
- Tak.
Matko i córko.......
Panie pielęgniarki mało ze śmiechu się nie podusiły. 
- No, nie jest z chłopakiem tak źle.
Doktor anestezjolog przypatrujący się naszej rozmowie westchnął tylko:
- Ech, to ja sobie z Franiem nie pogadam, co?
- Może pan mówić, pani doktorze, tylko ze zrozumieniem Frania mogą być pewne problemy.
Tu pan doktor poprosił zespół w maskach, aby się wycofał z pola widzenia Frania, bo to pacjent po przejściach i będzie wiedział, o co chodzi, i zarządził podanie leku, po którym Krasnalek miał stracić orientację. 
- Najważniejsze, żeby nic nie pamiętał i się nie denerwował



Frankowe dzieee-kuuuu-jeee-miiiii po każdym zabiegu, podaniu leku rozkładało panie pielęgniarki na łopatki.
Taka kultura, panie.


Ps. Tata Radek złapał infekcję na oddziale i teraz sam jest na antybolu.

11 komentarzy:

  1. teraz już wszystko będzie szło ku dobremu, czekałam na wieści to mogę iść już lulu, spokojnej nocy dla was

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduje sie jako pierwsza:)Dobrze,ze Franus juz w domku.No to teraz mama nie ma wyjscia i musi kupic nowego tableta-Franio jest swietny!Wiem jak to jest zyc w ciaglym strachu o dziecko.Moj synus dostal kiedys nagle wstrzasu anafilaktycznego.To byly minuty...i walka o zycie.Choc minely juz prawie trzy lata to ja zyje w ciaglym stresie bojac sie nawrotu...Pozdrawiam Was cieplo.Prosze przytul Frania od ciotki Marty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będzie żadnych niespodzianek! Limit na ten rok wyczerpany i już - ja to mówię ciotka o niezbyt mocnym sercu (swojaczka) Ekscesy już były a teraz tylko panie NUDA nuda i normalność.POsyłam samo dobre w Waszą stronę i przytulam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że Franula w domku jest :) Życzę Wam złapania potrzebnego dystansu i spokoju, na ile to możliwe abyście mogli funkcjonować bez codziennego strachu, łatwo na pewno na początku nie będzie, ale nie takie rzeczy już przerabialiście :)
    Szpitalne rozmówki mnie rozwaliły... :D I brawa dla takich Doktorów i Pań Pielęgniarek! Przywracają mi wiarę w to, że w służbie medycznej pracują jeszcze Ludzie...
    Zdrówka dla Pana Radka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. po to dajesz lek(m.innymi po to)by wrócił spokój:)Wróci!Pozostaną alerty,chwycisz tę regułę.
    Wracajcie do normalności,Wszystkim Wam życzę zdrowia!Prababka:)

    OdpowiedzUsuń
  6. zdrowia, spokoju, wytrwałości, słonka i naręcza tulipanów
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że już w domciu :-)

    Rzeczywiście chudzina z tego Waszego Frania. Na zdjęciach nie widać, że to takie 15 kg chucherko :-)

    Zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. DUŻO ZDRÓWKA! Dla Frania i dla Was obojga - żeby pewne rzeczy pozałatwiać jak należy, żeby każdy był odpowiedzialnym lekarzem, pielęgniarką.
    I duuuużo spokoju i siły!

    OdpowiedzUsuń
  9. ZDRÓWKA dla całej Rodzinki! I duuuuuuuuużo nuuuuuuudy!
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękujemy :)

    Ogarniamy pooowoli bardzo rzeczywistość, ale zaległości mamy ogrom.
    W piątek mam trochę wolnego czasu i wtedy popełnię wpis.
    Zobaczycie jaki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. jaka ulga po takich powrotach do domu, jaka ulga... Pozdraiwam!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję