Zaraz po przyjeździe do Instytutu Głuchoniemych Bartosz Wilimborek zaprosił mnie na swoje lekcje. Konsultował on część dot. niedosłuchu/głuchoty, jest warszawskim dobrym duchem książki - niesamowicie zaangażował się w cały projekt. Było to dla mnie, nie tylko jako nauczyciela, niesamowite doświadczenie. Żeby było ciekawiej, Bartek poprosił mnie także, abym chwilę porozmawiała z uczniami o książce.
Dużo z Bartkiem rozmawiałam o jego metodach pracy i o języku migowym. To była bezcenna lekcja. Także dzieciaki podpytywałam o różne znaki i o to, jak im najlepiej odbiera się miganie.
Jedna z sal szkoły podstawowej. Za krzesłami jest dość miejsca na podłodze, by dzieci mogły się pobawić, lub by tam przeprowadzić część zajęć z nimi. |
Potem byłam także na rozmowie u p. dyrektora IG, aby jeszcze raz podziękować za udostępnienie sali na konferencję i umożliwienie mi tego dwudniowego pobytu w IG. Podczas tej rozmowy dowiedziałam się między innymi, że dzieci przedszkolne objęte wczesnym wspomaganiem w IG raz w roku jadą z całą rodziną na turnus rehabilitacyjny, którego koszt pokrywa w 99% IG. Wszystko to brzmiało jak bajka. A bajką nie jest.
W trakcie konferencji, czy też raczej tuż przed nią i w przerwie odbyłam kilka przemiłych rozmów i poznałam trzy Frankowe blogowe ciotki. Przemiłe to były spotkania.
Wróciłam do domu w piątek wieczorem, zmęczona strasznie, ale zadowolona, bo konferencja się udała, p. Dorota Zawadzka podała nam kilka tropów, jak można dalej szukać pieniędzy na kolejne wydanie książki, Dyrektor WCIES zadeklarował, że jeśli przyjdzie nam do głowy jakiś projekt, to on chętnie go wesprze (druga część książki? - taki żarcik). Tylko ta szkoła w IG z głowy wyjść mi nie może.
No i to tyle.
Przyznam się szczerze, że zmęczona jestem, kurczaki. Dobrze, że już wkrótce ferie. Oddechu trochę się przyda po tym książkowym kurcgalopku ostatnich miesięcy.
Gdzieś niedopowiedziana na głos przez cały ten tekst pobrzmiewa mi myśl o kolejnej przeprowadzce, tym razem do stolicy...
OdpowiedzUsuńO nie, żadnych przeprowadzek więcej. Żal mi po prostu, że u nas nie ma takiej szkoły.
UsuńJa Cię znam, jak zły (haha) szeląg. Ty taką szkołę zrobisz dla Franka, nie darujesz. Kwestia czasu...
OdpowiedzUsuńTaaa, brak mi tylko wygranej w totka ;-)
UsuńPs. Mam jeden niesprawdzony kupon sprzed dwóch tygodni, więc kto wie... ;-)
szybko leć sprawdź ten kupon ;-)
Usuńi odpoczywaj, odpoczywaj
pozdrawiam
ivonesca
Dwójeczka była ;-)
UsuńTrza próbować dalej :D
Jest jeszcze jedna możliwość na zdobycie funduszy na szkołę - nieznany, ale bogaty krewny z Ameryki :)
UsuńWydluzenie etapu edukacyjnego (mozna raz na kazdym.etapie) jest norma bardzo czesto spotykana w polskich szkolach integracyjnych. Na wniosek rodzica i za zgoda PPP.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zyczliwy
Dziękuję za informację. To wiedza, którą dopiero zdobywam.
UsuńPozdrawiam :)
Zdjęcia z Dorotą Zawadzką to obecnie wątpliwy powód do pochwalenia się. Ze względu na swojego, jakże "dobrze wychowanego" przez panią pedagog synka, któremu grozi kilka lat więzienia, zostały jej już tylko imprezy innego sortu, niż gwiazdorzenie w TVN itp.
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, jam anonim i te sprawy..
O tym, że syn Pani Zawadzkiej niby coś nawywijał - dowiaduje się z komentarzy na blogach. Obstawiam więc, że tą sprawą muszą się ekscytować tylko express-faktowe-portale-plotkarskie, których ja nie czytuje. Zatem nie warto zaprzątać sobie głowy tym, czy warto się chwalić, czy nie warto, bo plotki to za mało.
Usuńem.
Czytam bloga Frania parę dni. Jest Pani cudowną Mamą.
OdpowiedzUsuń