niedziela, 17 stycznia 2016

Po warszawsku

Na książkowym FB popełniłam już kilka słów o konferencji, tu chciałabym napisać kilka słów o tym, czego tam nie opisałam.
Zaraz po przyjeździe do Instytutu Głuchoniemych Bartosz Wilimborek zaprosił mnie na swoje lekcje. Konsultował on część dot. niedosłuchu/głuchoty, jest warszawskim dobrym duchem książki - niesamowicie zaangażował się w cały projekt. Było to dla mnie, nie tylko jako nauczyciela, niesamowite doświadczenie. Żeby było ciekawiej, Bartek poprosił mnie także, abym chwilę porozmawiała z uczniami o książce. 
Dużo z Bartkiem rozmawiałam o jego metodach pracy i o języku migowym. To była bezcenna lekcja. Także dzieciaki podpytywałam o różne znaki i o to, jak im najlepiej odbiera się miganie.
Jedna z sal szkoły podstawowej.
Za krzesłami jest dość miejsca na podłodze,
by dzieci mogły się pobawić,
lub by tam przeprowadzić część zajęć z nimi.
W piątek po lekcjach Bartek oprowadził mnie po Instytucie. Poszliśmy z wizytą do przedszkola i zaraz potem do szkoły podstawowej w IG. Nie mogę dojść do siebie od tamtej chwili. Wyobraźcie sobie klasy trzyosobowe (dla dzieci ze sprzężeniami) lub sześcioosobowe (dla dzieci, które mają tylko wadę słuchu), sale fantastycznie wyposażone i przede wszystkim nauczycieli z gigantycznym doświadczeniem. Zwiedzałam klasy, rozmawiałam z nauczycielami, pokazywali mi pomoce, z którymi pracują, tłumaczyli, że jeśli jest potrzeba dziecko otrzymuje wydłużenie danego etapu edukacyjnego (bo nie o szybkość, lecz jakość chodzi) i ... miałam gulę w gardle. Bo mam świadomość, że Franko mógłby się uczyć w takiej trzyosobowej grupie już od września tego roku... 
Potem byłam także na rozmowie u p. dyrektora IG, aby jeszcze raz podziękować za udostępnienie sali na konferencję i umożliwienie mi tego dwudniowego pobytu w IG. Podczas tej rozmowy dowiedziałam się między innymi, że dzieci przedszkolne objęte wczesnym wspomaganiem w IG raz w roku jadą z całą rodziną na turnus rehabilitacyjny, którego koszt pokrywa w 99% IG. Wszystko to brzmiało jak bajka. A bajką nie jest. 
W trakcie konferencji, czy też raczej tuż przed nią i w przerwie odbyłam kilka przemiłych rozmów i poznałam trzy Frankowe blogowe ciotki. Przemiłe to były spotkania.
Wróciłam do domu w piątek wieczorem, zmęczona strasznie, ale zadowolona, bo konferencja się udała, p. Dorota Zawadzka podała nam kilka tropów, jak można dalej szukać pieniędzy na kolejne wydanie książki, Dyrektor WCIES zadeklarował, że jeśli przyjdzie nam do głowy jakiś projekt, to on chętnie go wesprze (druga część książki? - taki żarcik). Tylko ta szkoła w IG z głowy wyjść mi nie może.


Zdjęcie po lewej stronie u góry - w konferencji wzięło udział 140 osób
Po prawej u góry - Radek Rogoziński, Dorota Zawadzka, dr Adriana Pietraszkiewicz (Fundacja Promyk Słońca), ja, Bartosz Wilimborek
Zdjęcia dolne - bardzo poruszające wystąpienie B. Wilimborka i Joli Korzec, którzy opowiedzieli o integracji z dwóch różnych perspektyw - nauczyciela i głuchej nastolatki. 

No i to tyle. 
Przyznam się szczerze, że zmęczona jestem, kurczaki. Dobrze, że już wkrótce ferie. Oddechu trochę się przyda po tym książkowym kurcgalopku ostatnich miesięcy.

12 komentarzy:

  1. Gdzieś niedopowiedziana na głos przez cały ten tekst pobrzmiewa mi myśl o kolejnej przeprowadzce, tym razem do stolicy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, żadnych przeprowadzek więcej. Żal mi po prostu, że u nas nie ma takiej szkoły.

      Usuń
  2. Ja Cię znam, jak zły (haha) szeląg. Ty taką szkołę zrobisz dla Franka, nie darujesz. Kwestia czasu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, brak mi tylko wygranej w totka ;-)
      Ps. Mam jeden niesprawdzony kupon sprzed dwóch tygodni, więc kto wie... ;-)

      Usuń
    2. szybko leć sprawdź ten kupon ;-)
      i odpoczywaj, odpoczywaj
      pozdrawiam
      ivonesca

      Usuń
    3. Dwójeczka była ;-)
      Trza próbować dalej :D

      Usuń
    4. Jest jeszcze jedna możliwość na zdobycie funduszy na szkołę - nieznany, ale bogaty krewny z Ameryki :)

      Usuń
  3. Wydluzenie etapu edukacyjnego (mozna raz na kazdym.etapie) jest norma bardzo czesto spotykana w polskich szkolach integracyjnych. Na wniosek rodzica i za zgoda PPP.
    Pozdrawiam
    Zyczliwy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację. To wiedza, którą dopiero zdobywam.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Zdjęcia z Dorotą Zawadzką to obecnie wątpliwy powód do pochwalenia się. Ze względu na swojego, jakże "dobrze wychowanego" przez panią pedagog synka, któremu grozi kilka lat więzienia, zostały jej już tylko imprezy innego sortu, niż gwiazdorzenie w TVN itp.
    Wiem, wiem, jam anonim i te sprawy..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tym, że syn Pani Zawadzkiej niby coś nawywijał - dowiaduje się z komentarzy na blogach. Obstawiam więc, że tą sprawą muszą się ekscytować tylko express-faktowe-portale-plotkarskie, których ja nie czytuje. Zatem nie warto zaprzątać sobie głowy tym, czy warto się chwalić, czy nie warto, bo plotki to za mało.
      em.

      Usuń
  5. Czytam bloga Frania parę dni. Jest Pani cudowną Mamą.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję