Od kilku dni wrze w Internecie. Wszystko za sprawą właściciela drukarni warszawskiej, który na pytanie mamy dziecka z niepełnosprawnością sprzężoną o możliwość otrzymania rabatu na wydruk ulotek o 1% odpowiedział:
"Niestety, ale nie pomożemy. Podobne apele bardzo się obecnie upowszechniły. Dostajemy ich w różnej formie kilkanaście tygodniowo. Nie nam oceniać ich wiarygodność, sytuację materialną czy sens płodzenia takich dzieci."
Niewiele później po tacie popisał się syn. Jego komentarz nie przejdzie mi przez klawisze - jest tak obrzydliwy i wulgarny, że nie mieści się w moich wyobrażeniach o tym, co może powiedzieć, lub pomyśleć człowiek.
Nie będę pisała o moim stosunku do wypowiedzi obu panów.
Ani o tym, dlaczego rodzice dzieci niepełnosprawnych proszą o pomoc.
Ani o tym, że muszą to robić, bo nie mają innego wyjścia (taki mamy klimat systemowy, panie).
Ani o tym, jak trudno się o tę pomoc prosi.
Czy muszę pisać, gdzie i komu rodzą się "takie dzieci"?
Że nie gdzieś daleko za górami i lasami i nie jakiejś pani z telewizora, ani panu z amerykańskiego filmu?
I że nie wszystkim innym tylko nie nam?
Niepełnosprawność, ciężka choroba może dotknąć każdego z nas, na każdym etapie życia. Nikt się nie modli, nie prosi, by stała się jego udziałem. Myślałam, że wie o tym każdy.
Jakże się myliłam.
Chciałabym napisać w komentarzu do zawieruchy internetowej tylko, że NIKT nie ma prawa oceniać rodziców za ich miłość dla dziecka. Nawet jeśli dla niektórych jest ona durna, nieracjonalna i trudna. Wrrrróć - żadna miłość nie jest racjonalna i łatwa. Ale to nie o miłość jako taką chodzi, lecz o dziecko. Jeszcze raz więc zacznę - nikt nie ma prawa nikomu mówić, kogo może kochać, kto jest tej miłości wart, a kto nie. I nikt nie ma prawa mówić rodzicom, gdy dowiedzą się, że na świat ma przyjść chore dziecko, że powinni dokonać terminacji ciąży - w imię owego "jaki jest sens". Może po prostu nie każdy ten sens dostrzega? A skoro już ktoś do tych niedostrzegających należy, to niech po prostu zamilknie.
Niech nie traci niepowtarzalnej szansy do milczenia.
Iluż chorób nie da się zdiagnozować na etapie ciąży! A ile nieszczęść dotyka ludzi już po narodzinach. Co wtedy? Uśmiercać na każdym etapie życia także w imię "jaki jest sens"?... Powrót do lat trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia?
I jeszcze o strachu słów kilka - moim matczynym strachu.
Boję się, że Franko spotka takich ludzi na swojej drodze. Nie chcę, by znosił chamskie docinki i spojrzenia pełne pogardy.
Nie chcę, by ktokolwiek oceniał sens jego istnienia po tym, ilu rzeczy nie jest w stanie wykonać, o ile gorszy jest od tych doskonałych oceniających.
Nie chcę, by był traktowany jak śmieć, odpad, "coś" gorszego, niezasługującego na szacunek.
I gdy tak o tym wszystkim myślę, na gruncie owego strachu budzi się we mnie wściekłość. Z jakiej racji ktokolwiek ma mieć moralne prawo do oceniania mojego dziecka??? Do wyrokowaniu o sensie i wartości jego istnienia??
Taaaak, Franko krasomówcą zapewne nie będzie. Myślę jednak, że siła gestu jest niejednokrotnie większa niż siła słowa.
A jak wielka jest siła wyizolowanego środkowego palca! Przyjdzie czas, że trzeba będzie tej siły Franka nauczyć.
Aga, jak mogłam pomyśleć że do Ciebie nie dojdzie?
OdpowiedzUsuńObrzydliwe to, co napisał ten pan.
Choroby mu nie życzę, ale spadku zysków tak.
Żeby było jasne, nie chodzi o odmowę, ale o uzasadnienie, o parę wstrętnych, niepotrzebnych słów, które czasami sieczą bardziej, niż najostrzejszy miecz!
Niestety dotarło bardzo szybko, bo Beata udostępniła zrzut z ekranu na grupie, w której także jestem... Przyznam, że odebrało mi mowę. Nikt nikogo do pomagania nie zmusza. Każdy może odmówić, to jest oczywiste. Chodzi tylko i wyłącznie o formę tej odmowy, o słowa, które bolą bardziej niż ciosy..
UsuńJesteś silna i wiem, że tę siłę przekażesz Franiowi.
UsuńŻyczę Mu, by nigdy na swej drodze nie spotkał takiego Szumskiego, a jeżeli już, żeby wiedział, jak się zachować.
Życzę Mu, by spotykał na swej drodze takich ludzi, którzy będą Go szanować.
Wierzę, że tak właśnie będzie.
No i znowu łzy, to chyba już ten wiek😀
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJak zwykle bardzo mądry wpis Agnieszko. Czytałam wypowiedzi obu panów, w ich przypadku jakże prawdziwe jest powiedzenie, iż milczenie jest złotem... I masz absolutną rację, NIKT nie ma prawa oceniać drugiego człowieka za jego miłość do drugiego człowieka. Właśnie ze względu na takie wypowiedzi uważam, że Wasza książka powinna dotrzeć do jak najszerszego grona odbiorców. Właśnie po to, żeby wytłumaczyć oczywistą dla mnie, choć jak widać nie dla wszystkich, rzecz: każde życie ma sens! Mam nadzieję, że Franek nigdy nie spotka takich ludzi na swojej drodze, wierzę też, że dzięki Wam będzie umiał się skutecznie obronić, gdyby było jednak inaczej. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ago :*
UsuńAga, no sorry - MORALNE prawo???! No proszę Cię, a co ma tu do rzeczy moralność niepełnosprawnego dziecka? A moralnego prawa do oceny drugiego człowieka nie ma prawa NIKT. Poza sądem. W sumie to i sąd nie człowieka ocenia, ale jego czyny, podobnie religia. A chore dziecko czy dorosły - oni nie podlegają, żadnej ocenie, bo nie popełnili żadnych nagannych czynów. Jeżeli jakakolwiek kreatura próbuje poniżać takie osoby, to... znaczy to, że próbuje ich ściągnąć do szamba, w którym sam/a siedzi. Tyle, że to się nie uda, żeby nie wiem, jak próbować, to się nie da. Można obrażać, upokarzać i... nadal być lata świetlne poniżej poziomu gadów. O poziomie homo sapiens nawet nie mówimy tutaj. Tyle. Koniec, kropka, gnida wdeptana obcasem, mimochodem.
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko - dziękuję za mądre słowa...
OdpowiedzUsuńAga jak zawsze świetny wpis :) wypowiedzi panów nie komentuję, szkoda naszego czasu... swoim niskim poziomem sami się pogrążyli...i jak to się mówi, nigdy nie wiadomo co komu los podrzuci
OdpowiedzUsuńuściski kochana
Każdy z nas, także ten jak najbardziej pełnosprawny, mądry, uczciwy i życzliwy ludziom, będzie musiał w którymś momencie życia zmierzyć się z czyjąś pogardą. Dotknie ona każdego, ale to nasz wybór, czy pozwolimy by zabolało. Nie, w sumie nie tak, zaboli zawsze, ale trzeba nauczyć się otrząsać z tego tak jak strząsa się z siebie pająka - szybko, skutecznie i bez dalszego myślenia o tym. Powtarzając sobie, że ważne są tylko opinie tych, na których nam zależy. Reszta - niech sobie myśli co chce, to ich problem, nie nasz.
OdpowiedzUsuńMoja praprababcia miała ponoć takie powiedzenie: "zdenerwować się zdenerwowałam, ale mnie przecie nie trzęsło", co oznaczało, że coś ją wkurzyło, ale nie zraniło. I to chyba podstawowa umiejętność dla każdego: jak zaboli, głęboki wdech, a potem środkowy palec do góry i do przodu. Śmieci na świecie mnóstwo, nie unikniemy spotkania z nimi, trzeba po prostu omijać i ignorować.
Wyrzuć to z głowy,trudno pojąć rynsztok.Prababka
OdpowiedzUsuńZawsze znajdzie się KTOŚ z niewielkim ilorazem inteligencji o rażliwości i otwartości na innych porówywalna z amebą (nie urażając ameby). Niestety w naszym zacofanym mentalnie społeczeństwie nadal na kogoś TAKIEGO można jeszcze trafić... Na szczęście coraz więcej jest Ludzi (przez duże L), pełnych empati, życzliwości i otwartych na to co jest im nieznane, nie potchodzących do niepełnosprawności innych jak do przysłowiowego jeża, tylko z ciekawością i zrozumieniem. I oby ich było jak najwięcej. Jestem pewna, że takie niesamowite "wydażenia" jak W małych głowach..." spowoduje, że więcej ludzi pochyli się na problemem niepełnosprawności z zainteresowaniem i chęcią zrozumienia, i że coraz rzadziej będziemy się natykać na Takich jak Ci dwaj...
OdpowiedzUsuńMnie też pan Sz. przyprawił o skok ciśnienia, ból głowy i nie tylko. Dziękuję za to, co napisałaś. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBrawo Pani Agnieszko!
OdpowiedzUsuńnóż się w kieszeni otwiera....
OdpowiedzUsuń%&@#$*E)QTT^%$$%^&*^W%W&
ivonesca
Agnieszko różnych ludzi Franek na swojej drodze spotka, ale i tak tych białych kwiatów jest więcej, są tylko mniej widoczne niż chwasty. Wierzę,że Franko nauczy się radzić sobie z podłością i nieczułością.
OdpowiedzUsuńNam się rodzą, Aga :) Nam :)
OdpowiedzUsuńJa też wiele myślałam o tym i w pierwszym odruchu nawet jakoś zareagowałam na fb. Ale teraz uważam, że nie ma sensu ani nikogo uświadamiać, ani dyskutować. Widocznie są ludzie, którym naszą miłość trudno jest zrozumieć, i być może nigdy jej nie zrozumieją (chyba, ze życie da im szansę). Ale krew mi się burzyła nieźle ;) Obrzydliwe to po prostu było... i świadczyło wyłącznie o autorze...
Także ten tego... kto nie ma, ten nie wie i tyle :)
Jak to zobaczyłam, to nie mogłam uwierzyć i do dziś nie potrafię napisać, co myślę o tej sytuacji. Nie powinna się wydarzyć, po prostu...!
OdpowiedzUsuńA Franka to wytykać palcami będą... ale nie musisz się martwić, bo będą Go tylko podziwiać! ;) Za postępy, za urok osobisty, za przepięknie odśpiewane sto lat! (Wzrusz był meeeeega podczas oglądania filmiku!) A nawet jeśli miałoby Go spotkać cokolwiek negatywnego, wierzę, że będzie na to przygotowany i wybrnie, bo ma w Was siłę. We wspaniałej rodzinie.
Czekam właśnie na audycję! :)
Pozdrawiam! Aga.
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze.
OdpowiedzUsuńCzytam każdy. Dają siłę!
Dobrze, że jesteście.
Są ludzie i taborety(niestety)Aga przytulam i dobrymi myślami wspieram.Takich wypowiedzi nie warto brać do serca. Bezmyślni niech zaś pamiętają,że wszystko powraca z podwójną mocą i dobre i złe.Pozdrawiam Helena
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie widziałam. I powiem tylko tyle, niektórzy ludzie minęli się w swoim życiu z podstawowymi zasadami kultury. Bo tak samo jak każdy człowiek ma prawo do swoich poglądów, to każdy człowiek ma prawo oczekiwać szacunku dla siebie. Nieważne czy jest zdrowy, niepełnosprawny, czarny, biały czy po prostu inny. Tyle w temacie. A Franek przy wsparciu jakie ma od Swoich z pewnością poradzi sobie z każdym komentarzem
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiam się, gdzie się podziała w ludziach empatia i kultura. Owszem, właściciel drukarni mógł odmówić udzielenia rabatu na ulotki(chociaż ostatnio czytałam, że ta matka poprosiła go bezpośrednio o pieniądze - jak było, nie ważne), nikt nie jest świętym Mikołajem. Ale czy nie mógł tego zrobić mniej dosadnie? Każdy ma swoje uczucia, które należy uszanować. I od czasu do czasu zastanowić się, co może czuć inna osoba słysząc takie, a takie słowa. To nie jest tak wiele. Wystarczy tylko chcieć. A książka "Duże sprawy w małych głowach" może pomóc w przyszłości uniknąć wielu takich sytuacji.
OdpowiedzUsuńTemat trudny i przykry, ale juz tak calkiem na chlodno dobrze, ze sprawa miala taki rozglos moze dotrze do niektorych "ciezkich glow" ze na pogarde spoleczenstwo nie daje przyzwolenia!!!
OdpowiedzUsuń