Szanowna Pani Minister,
dzieci niepełnosprawne w wieku przedszkolnym i ich rodzice są Pani bardzo wdzięczni, że w rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 14 lutego 2017 r. w sprawie podstawy programowej wychowania przedszkolnego oraz podstawy programowej kształcenia ogólnego dla szkoły podstawowej, w tym dla uczniów z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym lub znacznym, kształcenia ogólnego dla branżowej szkoły I stopnia, kształcenia ogólnego dla szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy oraz kształcenia ogólnego dla szkoły policealnej, w załączniku nr 1 (podstawa programowa wychowania przedszkolnego dla przedszkoli, oddziałów przedszkolnych w szkołach podstawowych oraz innych form wychowania przedszkolnego)
sformułowanie niepełnosprawny pojawia się ZERO razy.
Dziękujemy także za to, że w wyżej wymienionym rozporządzeniu w załączniku nr 1 termin AAC pojawia się ZERO razy.
Pani Sadlak z biura prasowego MEN na monity rodziców i redakcji niepelnosprawni.pl oświadczyła, że:
"Zapewniamy, że podstawa programowa uwzględnia również potrzeby i możliwości psychofizyczne dzieci posiadających orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego. W dokumencie nie ma frazy „komunikacją alternatywna”, co nie oznacza, że podstawa programowa będzie niedostosowana do pracy z dzieckiem ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi." źródło
Dlaczego więc w podstawie dla szkoły podstawowej zapis o AAC istnieje?
Pani rzecznik wspomina też, że zapis o AAC znajduje się w projekcie rozporządzenia w sprawie warunków organizowania kształcenia, wychowania i opieki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnych, niedostosowanych społecznie i zagrożonych niedostosowaniem społecznym. Tak, tylko dlaczego w rozporządzeniu tym nie przewidujecie zastosowania AAC u dzieci autyzmem i zespołem Aspergera?? Według MEN na interwencję AAC zasługują jedynie uczniowie niewidomi i głusi. Dzielicie dzieci na te lepsze i gorsze? Te, które mają prawo do AAC i takie, którym tego prawa odmawiacie? Jaki klucz zastosowaliście??
Czy Pani sobie zdaje sprawę z tego, przyczyną jakich nadużyć może stać się i jakie konsekwencje nieść ze sobą usunięcie z podstawy zapisu o dzieciach z niepełnosprawnościami i AAC w przedszkolach? Czy wie Pani, co oznacza brak zapisu o komunikacji alternatywnej i wspomagającej dla dzieci z autyzmem, afazją, ZA i innymi neurotrudnościami na wszystkich etapach edukacyjnych? Dla dzieci, które takiego wsparcia po prostu potrzebują niezależnie od postawionej diagnozy? Nie zakazujecie, ale i nie włączacie AAC do standardu postępowania u dzieci z problemami w komuniacji! Warto przy tym wspomnieć, ze w podstawie z roku 2016 w części dotyczącej przedszkoli jest mowa i o dzieciach niepełnosprawnych i o AAC.
Abstrahując od dzieci z postawionymi już rozpoznaniami i wydanymi orzeczeniami nie można zapominać, że proces diagnostyczny nie trwa tydzień, zaś AAC powinno być STANDARDEM postępowania wobec WSZYSTKICH dzieci z zaburzeniami w komunikacji, a nie pozostawać w sferze domysłów i zależeć od dobrej woli nauczyciela/placówki edukacyjnej. Nie może także zależeć od tego, czy dziecko takowe postępowanie ma wyraźnie wpisane w orzeczenie o kształceniu specjalnym i czy już owo orzeczenie posiada. Nierzadko proces diagnostyczny trwa rok, znam dzieci u których trwał aż trzy lata - takie mamy realia, pani minister. Co w czasie oczekiwania na diagnozę? Wiara w cuda? Cudów nie ma, jest tylko żmudna praca i odpowiednie postępowanie terapeutyczne.
Pani Minister,
z serca Pani dziękuję, że w projekcie rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej w sprawie indywidualnego obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego dzieci i indywidualnego nauczania dzieci i młodzieży wprowadza Pani zmianę tak rozbieżną z ideą nauczania włączającego - realizację nauczania indywidualnego TYLKO w domu dziecka, bez możliwości (jak to ma miejsce teraz) realizacji NI na terenie przedszkola/szkoły. A niech siedzi dzieciak w chałupie, co się po szkole będzie szwendał i jeszcze, nie daj panie Boże, ze społeczeństwem zdrowym mieszał! Jeszcze tych zdrowych pozaraża, albo głowy pourywa?
Dla wielu dzieci z autyzmem (i nie tylko) możliwość indywidualnej pracy z nauczycielem podczas zajęć wymagających szczególnego skupienia, dużego nakładu pracy jest szalenie ważna. Nauczanie indywidualne odbywa się często na terenie szkoły, bo dzieci z orzeczeniami o NI po zajęciach indywidualnych uczestniczą w ramach nauczania włączającego w lekcjach nie wymagających od nich tak dużego wysiłku (np. plastyka, w-f). Dzięki takiemu podejściu uczeń oprócz zapewnionych odpowiednich warunków do nabywania wiedzy miał także możliwość regularnego kontaktu z rówieśnikami i uspołeczniania.
W tym miejscu, pani Aniu, piętami do czterech literach się kopiemy, że za namową nauczycieli z przyszłej szkoły Franka nie zgodziliśmy się na zapisanie w orzeczeniu naszego chłopaka nauczania indywidualnego na czas pierwszego etapu edukacyjnego - to sugerowano nam w poradni psychologiczno-pedagogicznej. W zamyśle PPP miało być ono połączone z edukacją włączającą. Ale byśmy się teraz zdziwili! Po czterech latach edukacji włączającej w przedszkolu nasz chłopak zostałby skazany za 6-8 godzin tygodniowo (taaaaak, to nie jest błąd) pracy z nauczycielem w domu. Bez prawa wstępu do szkoły.
Brawo wy.
Co jeszcze wymyślicie?
Łącząc odpowiednie wyrazy,
Agnieszka K.
Czy ktoś to wysłał mailem do pani Minister? Bo należałoby.
OdpowiedzUsuńZnajoma mama chłopca z autyzmem napisała w dyskusji na FB odnosząc się do zmian w zakresie nauczania indywidualnego (udostępniam tu komentarz Brygidy za jej zgodą):
OdpowiedzUsuń"Mój syn miała taką formę nauczania przez 3 lata. Był to czas w którym bardzo poprawiła mu się koncentracja, panowanie nad emocjami i " o dziwo " , relacje z rówieśnikami. Kuba zrobił ogromne postępy, na tyle duże że samodzielnie podjął decyzje o powrocie na normalny tryb. Czy się uda, zobaczymy w przyszłym roku szkolnym. Gdyby jednak nie dał rady czy wobec tego mam go zamknąć w domu ? Mieliśmy juz taką próbę dwa lata temu, przez dwa miesiące, z powodu innej choroby. Nauczanie odbywało się w domu i nie było w tym żadnych korzyści. Sprzeciw sygnalizował rownież Kuba. Tylko, że wtedy po prostu nie było innego wyjścia. Wychodzi na to że od września też nie będzie takiego wyjścia tylko tym razem przez specjalistów którzy wiedzą lepiej od dzieci, rodziców, szkół.
Jest jeszcze jedna, bardzo ważna kwestia. O wiele trudniej wrócić na normalne nauczanie po kilku latach nauczania w domu. Traci się kontakt z rówieśnikami, poczucie obowiązku szkolnego. O tym tez zapomniano."
Nowa podstawa programowa dla szkół: Uczniom z niepełnosprawnościami, w tym uczniom z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu lekkim, nauczanie dostosowuje się do ich możliwości psychofizycznych oraz tempa
Usuńuczenia się. Wybór form indywidualizacji nauczania powinien wynikać z rozpoznania
potencjału każdego ucznia. Jeśli nauczyciel pozwoli uczniowi na osiąganie sukcesu na miarę jego możliwości, wówczas ma on szansę na rozwój ogólny i edukacyjny. Zatem nauczyciel powinien tak dobierać zadania, aby z jednej strony nie przerastały one możliwości ucznia (uniemożliwiały osiągnięcie sukcesu), a z drugiej nie powodowały obniżenia motywacji do radzenia sobie z wyzwaniami.
Mój syn został na NI włączony do klasy w tym półroczu.Nie wiem czy wiecie,ale na naszym terenie w PL stosuje się już te zasady tylko nauka jest na terenie szkoły,ale bez włączenia mimo zaleceń w orzeczeniu.Mój syn bardzo dużo zyskał na tych paru lekcjach włączenia....Ja wychodziłam to po urzędach...Teraz co? Jeszcze gorzej??? Co powiedzieć mamy swoim dzieciom, że jesteście trędowate i zamykamy Was w domu! Dramat!!! To będzie mieć okropne skutki na psychikę dzieci,będą w izolacji, samotności cierpieć na depresję...
OdpowiedzUsuńNowa podstawa programowa dla szkół obejmuje włączanie. Załącznik II do rozporządzenia.
UsuńCzy nie widzicie tu jakiegoś paradoksu? Z jednej strony Pani Premier promuje ustawę "za życiem" i apeluje o to, by rodzić niepełnosprawne dzieci, z drugiej, gdy takie dziecko się już urodzi, rządzący mają je brzydko mówiąc "gdzieś". Cofamy się do czasów komuny. Piszę to, czerpiąc z własnego doświadczenia. Sama przez większość podstawówki i całe liceum miałam nauczanie indywidualne. Mam porażenie mózgowe i z powodu niedostosowania architektonicznego szkoły mogłam mieć tylko NI, bo poruszam się tylko na wózku. Z kontaktem z rówieśnikami było więc różnie, tym bardziej, że wychowawczyni z liceum wymyśliła, że temu, kto będzie mnie odwiedzał, postawi szóstkę ze sprawowania...
OdpowiedzUsuńIm człowiek jest starszy, tym trudniej jest coś wywalczyć. Skończyłam dwa kierunki studiów, a nie mogę znaleźć choćby stażu, nie mówiąc o pracy, bo przedstawiciele różnych instytucji twierdzą, że "problemem jest wózek". Wynika z tego, że wszyscy niepełnosprawni mają się zamknąć w domach, żeby zdrowym nie robić problemów.
Inka, my widzimy. Widzimy i mówimy o tym głośno - prosimy, aby życie chronione było nie tylko w okresie prenatalnym, aby owa troska o życie nie ograniczała się do rzucenia 4 tysięcy na stół, lecz by chronić życie az do śmierci.
UsuńI cóż z naszych próśb?...
Wszędzie puste gesty i puste słowa.
Jesteśmy za, chronimy, wierzymy, modlimy się.
Słowa, słowa, słowa.
Po czynach ich poznacie - że tak biblijnie zakończę.
.
Ps. Trzynaj się dziewczyno. Nie daj się.
Jakoś ogromnie przykro mi się zrobiło po przeczytaniu, że MPDz miało wykluczać z życia szkoły tylko dlatego, że budynek był nieprzystosowany architektonicznie :(
UsuńAle tak było. Dyrektor nawet nie bardzo chciał mnie przyjąć do liceum, mimo że pod względem intelektualnym nie odbiegałam od swoich rówieśników.
UsuńAgnieszko, dziękuję.
Bo to dziecko ma się urodzić i umrzeć na trumienke wystarczy ..nic po za tym. Taką to ustawa za życiem..krótkim.
UsuńWiecie co...w czwartek jadę do Warszawy, mam spotkanie ze studentami jednej z uczelni, kierunek pedagogika. Tematem spotkania będzie m.in. edukacja włączająca. Za dwa tygodnie zresztą mam spotkanie ze studentami innej uczelni wyższej, także w Warszawie. W piątek zaś prowadzę dwa szkolenia dla nauczycieli w ramach projektu Learning to include, dofinansowanego przez Departament Stanu Stanów Zjednoczonych żeby była jasność.
OdpowiedzUsuńI już nie wiem - płakać ze złości, czy śmiać się histerycznie z bezsilności...
Wszystko krew w piach.
Flaki sobie rodzice wypruwają - i zdrowych dzieciaków, i my wrzeszczący o namiastkę normalności i spokoju w naszym mało spokojnym życiu.. Kto nas wysłucha?
Wysłuchaja rodzice i nauczyciele szkoł specjalnych którzy walczą by dzieci mogły przychodzić do szkoły pomimo NI, uczestniczyć w życiu szkoły i swojej klasy. Przecież każdy uczeń na NI jest przypisany do klasy figuruje w dzienniku. Ale rząd nie wysłucha na pewno. Siły w walce i pani i nam. Na radzie analizowalismy i ręce nam opadły
OdpowiedzUsuńPracuję w liceum. U nas dzieci z autyzmem albo uczą się wraz z innymi dziećmi w klasie albo mają nauczanie na terenie szkoły, z możliwością wejścia na przedmioty niewymagające aż tak dużej koncentracji uwagi. Szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić, że trzeba by do nich chodzić do domu. Owszem mamy też nauczanie w domach, ale to raczej chodzi o choroby onkologiczne.
OdpowiedzUsuńPani Agnieszko, a obniżenie wag w ramach subwencji dla dzieci z afazją w przedszkolach od 01.2017? Z 4 do 2,9 wg tego, co czytałam. Są dzieci, które już odczuwają tego skutki. Na stronie MEN cynicznie nazwali to "zróżnicowaniem wag dla dzieci niepełnosprawnych w przedszkolach". A obniżenie subwencji w edukacji domowej? A odmawianie dofinansowania z PFRONu organizacjom, które od lat sprawnie działały? Pisała Pani o tym, pamiętam. W Gdańsku wyglądało to podobnie. Do tego plany obniżenia stawki neonatologicznej w szpitalach o mniej więcej połowę... "Za życiem", ech. To jest cynizm władzy, która po cichu i na raty ugrywa pieniądze na 500+. Kosztem słabszych, chorych i niepełnosprawnych. Przerażające.
OdpowiedzUsuńPrzez obcięcie subwencji dla dzieci w ed padła nasza szkoła w Opolu.. W załaożeniu miała być finansowana tylko z subwencji, rodzice nie mieli płacić czesnego. O zmianach w wagach subwencyjnych dla dzieci z afazją nie wiedziałam.. :(
UsuńMnie się zwyczajnie chce płakać. Ale ja tak mam. Bo na działanie nie mam zwyczajnie siły....
OdpowiedzUsuńMój syn obecnie korzysta z NI na terenie szkoły z włączeniem do klasy.Uważam tą formę nauki za bardzo korzystną,gdyż moje dziecko ze względu na swoje deficyty na NI ma dostosowaną naukę do swoich możliwości intelektualnych, a włączenie Go do klasy powoduje nabywanie u niego umiejętności społecznych,budowanie relacji z kolegami i zaistnienie wśród nich.Mój syn przez krótki okres korzystał z Ni bez włączenia do klasy na terenie szkoły i spowodowało to u syna rozwój depresji i pogorszenie jego funkcjonowania emocjonalno-społecznego i intelektualnego.Syn od tego czasu ma wprowadzoną farmakologię przez lekarza specjalistę.Lekarz zdecydował ,by moje dziecko mogło uczyć się częściowo sam,a częściowo w klasie.I to okazało się świetna formą nauki dla niego.Kontakt z kolegami zaowocował bardzo dobrymi skutkami-syn został zaakceptowany w klasie,chętnie chodzi do szkoły i tęskni za swoją szkołą i klasą.W szkole i na ulicy mój syn jest miło witany przez kolegów-co daje mu poczucie tak ważnej akceptacji. Obecnie ma zmniejszone leki przeciwdepresyjne.Jest pogodniejszy,kontaktowy,przesypia noce,budzi w sobie zainteresowania.Syn jest niepełnosprawnym nastolatkiem ze względu na autyzm i upośledzenie umysłowe w stopniu lekkim.Kiedyś miał normę intelektualną i dążymy wspólnie ze szkołą nad powrotem naszego syna do stanu z przed regresu.Nie wyobrażam sobie,że moje dziecko może uczyć się tylko w domu w odizolowaniu od rówieśników.Korzystając z takie formy nauki w domu nie będzie istniał wśród kolegów, a Jego samotność może mieć wpływ na nawrót depresji czego się szczególnie obawiam,bo to jest niebezpieczna choroba,która odbiera chęć do życia.Moje dziecko ma prawo żyć wśród ludzi i z nimi przebywać,a przepisy powinny tak regulować prawo oświatowe, by w pierwszej kolejności patrzeć na dobro dziecka.Ten projekt uważam,że dąży do całkowitego wykluczenia społecznego dzieci,które korzystają z NI ze względu na konieczność takiej nauki przy swojej chorobie/niepełnosprawności.Jestem całkowicie przeciwna wprowadzeniu tego projektu w życie z obawy o pogorszenie stanu zdrowia mojego dziecka i jego zniknięcie z życia rówieśników.
OdpowiedzUsuńNowe rozporządzenia dotyczące NI jest bardzo krzywdzące dla dzieci. Na NI mój syn się rozwinął, chętnie chodzi do szkoły, mam możliwość rozwoju, nauki, uspołecznienia. Nauczanie w domu spowoduje brak rozwoju społecznego, utrudni kontakty z rówieśnikami, na pewno spowoduje to depresję u mojego syna bedzie czuł się odtrącony i samotny.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się na te zmiany!
Konwencja Praw Osób Niepełnosprawnych
OdpowiedzUsuńArtykuł 24
Pkt. 2 (a)
Osoby niepełnosprawne nie będą wykluczane z powszechnego systemu edukacyjnego ze względu na swoją niepełnosprawność,
oraz,że dzieci niepełnosprawne nie zostaną wykluczone z bezpłatnej i obowiązkowej edukacji podstawowej i średniej na podstawie swojej niepełnosprawności.
Pkt. 3 (a)
Umożliwienie nauki pisma Braille’a, pisma alternatywnego, wspomagających i alternatywnych sposobów, środków i formatów
komunikacji, umiejętności orientacyjnych i poruszania się oraz umożliwienie funkcjonowania grup samopomocy i mentoringu;
Pkt. 4
Państwa-Strony zagwarantują osobom niepełnosprawnym dostęp do szkolnictwa wyższego, zawodowego, edukacji dorosłych i
kształcenia ustawicznego bez dyskryminacji i na równych zasadach z innymi obywatelami. w tym celu, Państwa-Strony zagwarantują racjonalne dostosowanie do potrzeb osób niepełnosprawnych.
http://www.unic.un.org.pl/dokumenty/Konwencja_Praw_Osob_Niepelnosprawnych.pdf
Polska ratyfikowała Konwencję Praw Osób Niepełnosprawnych i nie przestrzega jej zapisów! Proponowane zmiany zamiast poprawiać istniejący system, dostosować go do zapisów Konwencji jeszcze bardziej naruszają jej zapisy!!
Między innymi o nauczaniu indywidualnym w czterech ścianach rozmawiałam dziś z panią Anną Gmiterek-Zabłocką, która przygotowuje materiał na antenę Tok FM.
OdpowiedzUsuńO planowanych zmianach rozmawiałam także z p. Ludmiła Anannikova z Gazety Wyborczej.
Szum medialny to jedno, ale trzeba przede wszystkim pisać uwagi do rozporządzenia. Ono jest w konsultacjach publicznych, każda uwaga musi być byc opublikowana w RCL (strony rządowego centrum legislacji). Im więcej takich uwag tym lepiej.
Jeśli ktoś z Was, rodziców dzieci z niepełnosprawnościami, dzieci, które mają nauczanie indywidualne, chciałby pomocy przy skonstruowaniu takiego pisma, odezwijcie się do mnie tutaj, w wiadomości prywatnej na FB lub mailowo na dzielny.franek@gmail.com
Nie możemy tej sprawy oddać walkowerem!
Nawet nie wiem, jak to skomentować.
OdpowiedzUsuńNie dość, że dzieci zostaną jeszcze bardziej wyrzucone na margines i odseparowane od rówieśników (a brak kontaktów z rówieśnikami jest brakiem uspołeczniania, tak ważnego w terapii autystów), to rodzice dzieci objętych NI zostaną pozbawieni możliwości pracy - nie mówiąc już o możliwości odstresowania się, odetchnięcia od dziecka, naładowania baterii...:(
"Za życiem" - ha, zabawne. Szkoda tylko, że to "życie" coraz bardziej przypomina wegetację.
O tym aspekcie rónież wspomniałam pani Gmiterek-Zabłockiej. I o dzieciach onkologicznych... ech, wierzysz, że tam na górze ktoś fatycznie ma przed oczyma dobro dzieci? .. Czytałaś projekt zmian w funkcjonowaniu poradni psychologiczno-pedagogicznych? Tam dopiero zaczyna się "zabawa"...
UsuńPolityka rządu - urodzić niepełnosprawne dziecko, dostać 4000zł, zamknąć dziecko w domu, a samemu umierając - zabić je, bo przecież samo sobie w życiu nie poradzi, a nikt się nim po naszej śmierci nie zajmie. Brawo wy!
OdpowiedzUsuńObawiam się, że pani minister nie załapie sarkazmu.
OdpowiedzUsuńA nawet gdyby jakimś cudem, to i tak ma nasze opinie w głębokim poważaniu.
Pani Agnieszko jak można Pani pomoc, co my rodzice niepełnosprawnych dzieci możemy zrobić aby przeciwstawić się temu co planuje rząd? Przeczytałam ten artykuł w Gazecie i przyznaje ze jestem gotowa wiele zrobić. Jestem po prostu wzburzona! Agnieszka S.
OdpowiedzUsuńDajmy ludziom 500+, niech rodzą upośledzone dzieci dla 4 tysiecy zł, a potem każmy im zamknąć się w domu z dzieciakami skazując na życie w biedzie i samotności. Szlag mnie trafia i coraz częściej myślę o wyjeździe z tego chorego kraju, w którym "prawdziwi" katolicy mówią mi jak mam żyć. Płacę grube pieniądze żeby moje dziecko mogło uczyć się w prywatnej szkole bo w państwowym, integracyjnym przedszkolu nikt nie był w stanie wprowadzić dziecku komunikacji alternatywnej przez 4 lata...Musialam walczyć w sądzie o to by dziecko miało możliwość otrzymania dofinansowania do zajęć terapeutycznych i sprzętu. 1.5 roku trwało,aż Sąd przyznał nam rację. Akurat niebawem czeka nas kolejne posiedzenie komisji, bo orzeczenie jest czasowe więc dla dobra Panstwa polskiego nie zdążymy pewnie skorzystać z przysługujących mam ulg...i budżetu nie nadszarpniemy. Wyłącznie sobie zawdzięczamy to, że nasze dziecko tak dobrze funkcjonuje i żaden polski rząd nie przyczynił się w jakikolwiek sposób żeby było mam lżej.
OdpowiedzUsuńOstre słowa, ale rozporządzenie przewiduje edukację włączającą. Sprawdź sobie załącznik II.
UsuńNie wiem jak oni maja zamiar to zorganizować.. Moje dziecko jest na NI od 2 klasy podstawówki, już drugi rok. We wrzesniu pójdzie do klasy 4. NI ma na terenie szkoły na poczatku uczeszczał na zajęcia z dwoch przedmiotów z klasą, ale Kuratorium orzekło że to jest niezgodne z prawem juz sama nie wiem jak jest... W przypadku NI w klasie 1-3 jest to proste jeden nauczyciel bierze pod rzad godziny, a co z etapem 4-8, kiedy kazdego przedmiotu uczy inny nauczyciel. Nauczyciel nie bedzie brał sobie godziny na okienku bo plus dojazd i powrot wyjda mu z 3 godziny lekcyjne. Bedzie brał na koniec dnia i tym sposobem lekcje dziecko bedzie miało po 14 albo 15 godzinie, a ja bede siedziała i czekała na nauczycieli. Aga
OdpowiedzUsuńMoże i nie mam dobrych wspomnień z podstawówki, to znaczy rówieśnicy ok, nauczyciele różnie, ale potem byłam w ośrodku dla niewidomych. Za to studia skończyłam wśród zdrowych ludzi mimo tego, że zapytano mnie wprost, czy chciałabym mieć nauczanie indywidualne. Odmówiłam, bo uważam, że mimo mojego niewidzenia jestem tak samo wartościowa i mogę uczestniczyć w zajęciach ze zdrowymi ludźmi. Nie żałuję, znajomości jakie wyniosłam z tego okresu, to jak wspaniale podchodzili do mnie wykładowcy (jak do zdrowej osoby), jak podniosła się moja samoocena i jak mocno mogłam się dowartościować, tego nikt mi nie odbierze. Walczcie! Trzymam mocno kciuki! Moi rodzice też o mnie walczyli i przez myśl im nie przeszło, że mogłabym mieć nauczanie indywidualne w domu choć sugerowano im wiele razy, żeby mnie gdzieś oddali, żeby zamknęli w domu, ale ja się rwałam w świat i nadal się w niego rwę!
OdpowiedzUsuńOwszem, internat i ośrodek dla niewidomych to pewnie nie to samo, co zwyczajna szkoła, czy szkoła integracyjna, ale pobyt miedzy ludźmi bardzo uspołecznia i dobrze robi człowiekowi!
Jestem z wami!
Czytanie nie boli. https://men.gov.pl/ministerstwo/informacje/wyjasnienia-men-dotyczace-uwag-odnosnie-organizacji-nauczania-indywidualnego.html
OdpowiedzUsuńcyt.z powyższego wyjasnienia: "Jeżeli stan zdrowia ucznia na to pozwala, oprócz realizacji obowiązkowych zajęć edukacyjnych w domu, w celu integracji ucznia ze środowiskiem i zapewnieniem mu pełnego osobowego rozwoju, dyrektor szkoły będzie organizował różne formy uczestniczenia ucznia w życiu szkoły (w miarę posiadanych możliwości, z uwzględnieniem zaleceń zawartych w orzeczeniu o potrzebie indywidualnego nauczania oraz aktualnego stanu zdrowia ucznia). Dyrektor będzie umożliwiał dziecku udział w zajęciach rozwijających zainteresowania oraz uzdolnienia, w tym w szczególności uroczystościach i imprezach przedszkolnych lub szkolnych"
UsuńNo cóż, to przewiduje zajęcia edukacyjne prowadzone jedynie w domu, a reszta - "w miarę posiadanych możliwości" - dość szerokie to pole inerpretacji przez dyrektorów szkół. I z pewnością nie jest to tym samym, co dotychczasowe nauczanie indywidualne na terenie placówki, kiedy, poza wymienionymi już wcześniej atutami, uczeń może np. korzystać z metod w domu niedostępnych ( w znanej mi szkole - np. z sali doświadczania świata, czy integracji sensorycznej.
Nie masz racji. Decyduje orzeczenie. Dyrektor ma obowiązek realizacji jego postanowień. W przypadku dzieci z ZA w takim orzeczeniu będzie napisane nauka w klasie zwykłej lub integracyjnej. O wyborze klasy zdecydują rodzice. Nie ma co doprawiać gęby i siać popłoch jak się nie ma pojęcia o całym systemie. Ocenianie na podstawie jednego artykuliku czy rozporządzenia jest po prostu żałosne.
UsuńMi z kolei powyższa wypowiedź SeconHindus Craft wydaje się dość dużym niezrozumieniem/uproszczeniem tematu lub wręcz czymś, co tematu nie dotyczy.
UsuńOczywiście, jeśli dziecko z ZA ma w orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego zapisane nauczanie w szkole masowej LUB integracyjnej, to rodzice wybiorą, gdzie zapisać dziecko (przynajmniej w teorii, przynajmniej na razie...)
Tutaj jednak mowa o nauczaniu indywidualnym, które nie jest tym samym, co indywidualny program edukacyjno-terapeutyczny, dotyczący wszystkich dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenia specjalnego. Taki uczeń będzie miał zapewne zapisane w orzeczeniu "nauczanie indywidualne" (które to będzie realizowane w domu i tylko w domu, według nowych przepisów) "z włączaniem w życie szkoły" (i tu jedyną możliwością mają być wycieczki/imprezy/akademie szkolne). Rodzic nie będzie miał ani wyboru ani możliwości, żeby jego dziecko przychodziło do szkoły NA LEKCJE prowadzone 1:1, lub raz na jakiś czas i/lub na wybrane przedmioty.
Niestety, w Ministerstwie Edukacji również sprawiają wrażenie, jakby tej subtelnej różnicy nie rozumieli...
Tragedia! Absurd goni absurd :( W Anglii dzieci z SEN czyli specjalnych potrzeb, które sprawiają kłopoty typu zachowanie agresywne, nie radzą sobie społecznie, i mają duże trudności z nauką także są odsyłane do kąta. Skraca się im czas zajęć w szkole np do 2 godzin lub 1 g dziennie, albo wysyła na kształcenie w domu, tyle że kształcenie w domu przejmuje rodzic, nie przychodzi żaden nauczyciel. Tak jest w wielu szkołach. To straszne, doświadczać czegoś takiego, wydaję się że to możliwe tylko w Polsce. Teraz Emilka jest już w szkole specjalnej-idealnej dla niej uwielbia ta szkołę przyjeżdża szczęśliwa i zadowolona, a ja ciągle boję się że po brexicie może wszystko prysnąć jak bańka mydlana. 3 lata starań... Rozumiem doskonale obawy rodziców dzieci niepełnosprawnych w Polsce, miałam nadzieję że coś zmieni się chociaż w tej kwestii na lepsze, dzięki większej świadomości społeczeństwa, ale nasz rząd na niemieckiej smyczy ma to w nosie.
OdpowiedzUsuńAle w podstawie programowej wyraźnie jest napisane:
OdpowiedzUsuńZapewnienie prawidłowej organizacji warunków sprzyjających nabywaniu przez dzieci doświadczeń, które umożliwią im ciągłość procesów adaptacji oraz pomoc dzieciom rozwijającym się w sposób nieharmonijny, wolniejszy lub przyspieszony ( dzieci rozwijające się nieharmonijnie to właśnie niepełnosprawne ) Pedagogika włączająca się kłania.
Podstawa zapewnia więc możliwość rozwijania się w przedszkolu dzieci niepełnosprawnych.
Najlepiej więc kłapać, krzyczeć i nie widzieć co jest wpisane w rozporządzenie.
Pani Agnieszko,
OdpowiedzUsuńProszę poczytać dobrze podstawę do przedszkola - nauczanie włączające w niej jest zawarte. Pani kłamie w artykule. Niestety.
Na poziomie dyskusji akademickiej mogłabym przyznać Panu rację, problem polega tylko na tym, że rzeczywistość edukacyjna w Polsce z dyskusją akademicką ma bardzo niewiele wspólnego. Jako rodzic dziecka niepełnosprawnego wolałabym, aby w rozporządzeniu był jasny, JEDNOZNACZNY zapis odnoszący się do dzieci z niepełnosprawnościami (bo ileż dzieci w wieku przedszkolnym rozwija się harmonijnie?), chciałabym także zapisu wprowadzającego do standardu postępowania wobec dzieci z zaburzeniami rozwoju mowy strategii AAC (to dobre by było dla obu stron - i dla nauczycieli i rodziców, bo sceptycy są po obu stronach) niezależnie od posiadania przez dzieciaki orzeczenia o niepełnosprawności - do tej kwestii się Pan w swoim komentarzu nie odnosi.
OdpowiedzUsuńMoże mnie Pan obrażać i pisać, że kłapię dziobem, kłamię, krzyczę, nie widzę, co jest wpisane w rozporządzeniu - proszę mi uwierzyć, że te słowa mnie nie ruszają. My wiemy, ile z naszym dzieckiem przeszliśmy, ile "oczywistości" musieliśmy wydzierać i znamy rzeczywistość edukacyjną od strony, od której Pan zapewne jej nie pozna. Czy spotkał Pan nauczyciela pytającego czy autyzm i zespół Downa to to samo? No właśnie... Proszę więc mnie nie obrażać, lecz postarać się wczuć w sytuacje tysięcy rodzin w naszym kraju, które najzwyczajniej boją się o przyszłość osób, które są dla nich najważniejsze i dla których usunięcie z podstawy programowej jednoznacznej informacji o obowiązku zindywidualizowanego wspierania dzieci z niepełnosprawnościami jest sprawą niezrozumiałą i bardzo niepokojącą.
Na marginesie - wygląda na to, że nie tylko rodziców niepokoi ów zapis w podstawie programowej (czy też raczej jego brak).
OdpowiedzUsuńWnikliwiej lekturze polecam Panu stanowisko Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka:
http://www.hfhr.pl/hfpc-pyta-men-o-nowa-podstawe-programowa-dla-przedszkoli-i-prawa-dzieci-z-niepelnosprawnosciami/
Tu pismo HFPC do p. minister Zalewskiej:
OdpowiedzUsuńhttp://www.hfhr.pl/wp-content/uploads/2017/04/MEN-podstay-programowe-przedszkola.pdf
Ciekawy wpis ale wydaje mi się trochę przekoloryzowany, aż tak dramatycznie nie będzie jak się wydaje. O ile to w ogóle wcielą w życie ;)
OdpowiedzUsuń