Opowieść o promykowych wakacjach muszę zacząć od Wielkiego Wybuchu, czyli dnia, w którym otrzymałam informację od Fundacji "Promyk Słońca", że wraz z trzema innymi rodzinami (KingKongami, Preclami i MałymiFrankami) otrzymujemy w nagrodę tygodniowy pobyt w super pensjonacie spa w...Karpaczu. Gdy przeczytałam te słowa siadłam z wrażenia.
Podwójnie.
1. Bo nagroda.
2. Bo Karpacz.
Poszłam do rodziny i przekazałam wieść radosną. Spojrzeli na mnie, jakbym proponowała im wyprawę na księżyc.
- Do Karpacza??? Ale super! To ja nocuję u Natki!!!
Tyle reakcja Natki (druga Natka to przyjaciółka naszej Natki). Świetnie. Już widziałam oczami wyobraźni ten nasz pobyt w Karpaczu...
Napisałam maila do Fundacji z pytaniem o możliwość zmiany miejsca wyjazdu z Karpacza na Bałtyk.
Wiedzieliśmy, że tak krótko po wyprowadzce z naszych stron ten wyjazd nie miałby nic wspólnego z wypoczynkiem. Fundacja zgodziła się bez żadnego problemu na zmianę kierunku wyjazdu. Zaproponowano nam, abyśmy znaleźli sobie pensjonat/hotel spa nad morzem. Do dyspozycji mieliśmy 3500 zł. Okazało się, ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, że znalezienie nad morzem hotelu porównywalnego z karpackim spa za 3500 dla rodziny czteroosobowej na tygodniowy wypoczynek jest ogromnie trudne. Drogo u nas, kurka wodna! Fundacja też próbowała wytargować jakieś rabaty, ale kiepsko to szło (tu dziękuję pani Agacie Janiszewskiej z Fundacji za cierpliwość i nieustającą chęć pomocy). Ostatecznie zdecydowaliśmy się na wyjazd z dopłatą do hotelu będącego także ośrodkiem rehabilitacyjnym. Taaaak, wiem jak to brzmi:) Ale to taki ośrodek nadmorski, z basenem, porównywalny zapewne z karpackim spa, w którym wypoczywały pozostałe trzy rodziny. Fakt, że był to ośrodek rehabilitacyjny dawał nam poczucie bezpieczeństwa.
Nasz wybór był strzałem w dziesiątkę!
Zaraz po przyjeździe spytałam czy jest możliwość ustalenia dla naszego krasnala odpowiedniego jadłospisu. Było to możliwe - od razu skontaktowano mnie z p. kierownik ds. żywienia i omówiłyśmy wszystko. Dla naszego księciunia szef kuchni gotował więc specjalne obiadki, co nie było, tak między Bogiem a prawdą, wielką filozofią, bo Franc toleruje tylko trzy zestawy obiadowe: 1. naleśnik z serem, 2. pierś z kurczaka i 3. rybę smażoną.
Drugiego dnia dowiedzieliśmy się, że wśród fizjoterapeutów jest spec pracujący z takimi zawodnikami jak Franek. Ha! Super! Wykupiliśmy więc dla Francikowych stópek i nóżek fachowe masaże. Pan wujek masażysta robił też Franowi porządny drenaż, bo krasnalkowe zalegania niestety przybrały nad morzem na sile.
Wieczorny spacer |
W ciągu dnia chodziliśmy na basen i spędzaliśmy czas na zacienionym terenie hotelu - Francyś brykał na placu zabaw lub jeździł na rowerku.
Przyznam szczerze, że złapanie luzu zajęło nam kilka dni. Chyba dopiero po trzech dniach przestaliśmy gonić.
Dlaczego gonić? Byliśmy tak zestresowani faktem, że wreszcie mamy urlop, że postanowiliśmy maksymalnie wykorzystać każdą godzinę owego. Skoro więc śniadanie było od godz. 8.00 do 10.00, my stawialiśmy się punktualnie o 8.00... Do czasu aż ze zmęczenia nie daliśmy rady wstać po 7:) Doooooooooobra, możecie się z nas śmiać:) My też się z tego śmiejemy:)
Oczywiście przed wejściem na plażę była tablica informacyjna z dwoma piktogramami. Myślę, że pod tą tablicą spędziliśmy z Frankiem porównywalnie tyle samo czasu, co na plaży. I co chwilę, gdy tylko Franek pokazał znak 'pies' musieliśmy powtarzać, że "nie wolno wchodzić na plażę z psami". Ledwie to powiedzieliśmy, Franula pokazywał 'pić', więc trzeba było wyrecytować, że "nie wolno pić alkoholu na plaży". Zastanawiałam się czy właśnie dlatego krasnal miał pewne opory przed piciem na plaży..;-)
Yh, mamy nadzieję, że minie Frankowi ta fiksacja piktogramowa.
Naprawdę fantastyczny był to czas.
Takie ataki śmiechy wywoływały we Franulu okrzyki taty "kuuuukuuuurydza z jagooodami":) |
Nadmorski zastępca Bolesława |
Frankowe wyczyny w basenie zapierały dech w piersiach:) To jest niekwestionowany hit tego wyjazdu. |
Wieczorne spacery nad morzem |
Cały teren hotelu był zadrzewiony - w ten upał cień był prawdziwym zbawieniem |
Wygłupy w drodze nad morze |
W oczekiwaniu Franiutkowy na masaż |
Franio postanowił wprowadzić na olimpiadę nową konkurencję - kolarstwo morskie:) |
Krasnal zaliczył także pierwszą w życiu minutę gry w tenisa;-) |
A tak nawiązywał znajomości z rówieśnikami, ehm...tzn. rówieśniczkami;-) |
Nie obyło się bez dramatu - a imię jego czterdzieści i cztery...ziarna piasku na Frankowej łapce. |
Morze w obiektywie Natki - wieczorny spacer |
Po pobycie nad morzem spędziliśmy kilka dni u rodziny w Szczecinie. Do domu wracaliśmy na sygnale, prosto do gabinetu Franiowej pani doktor. Niestety Franula ma ostre zapalenie górnych dróg oddechowych i jest na antybiotyku. W niedzielę ruszamy z nim do kliniki w Poznaniu i do tego czasu krasnal MUSI być w 100% zdrowy. Dziś Franula czuł się już lepiej, więc myślę, że do soboty nie będzie już śladu po katarze i zaleganiach.
Na zakończenie jeszcze jedno zdjęcie autorstwa Natki |
Fantastyczne wakacje tylko pozazdrośćić. Mam nadzieję ze do niedzieli będzie zdrów. I trzymam kciuki za badania
OdpowiedzUsuńDzięki, Kasiu.
UsuńCudnie!Powtórki za rok życzę:)Nie chciałabyś słyszeć mojego męza,kiedy ma przylepiony do ciała piasek...:)I spróbuj go posmarować:))).Namawiam na basen w Opolu:)Trzymam za wyzdrowienie Frania-Prababka:)
OdpowiedzUsuńPrababko, właśnie się nad tym zastanawiam. Nie wiem tylko, co na to Frankowe zdrowie - po tygodniu szaleństw basenowo-morskich skutek jest, jaki jest.. Musimy rozważyć wszystkie za i przeciw. Jeśli uda się załatwić wszystko z przedszkolem i krasnal od października będzie dumnym przedszkolakiem, to na bank basen odpuścimy. Mały na bank nie da rady mikrobom przedszkolnym i basenowym na raz.
UsuńNie mniej jednak postęp w kwestiach basenowych cieszy nas ogromnie:)
W zależności od tego, co się zadzieje w Poznaniu, albo pojedziemy jeszcze w Twoje strony, albo nie. Ja jednak mam nadzieję, że się jeszcze w sierpniu spotkamy:*
W Poznaniu okaże się ,że wszystko jest ok:)Tylko spróbuj tu nie przyjechać!Prababka :)
UsuńIntensywny czas.
OdpowiedzUsuńBędzie co wspominać w jesienne wieczory :-)
Pozdrawiam z Małopolski.
No i się ciotka z Małopolski nie podpisała;-)
UsuńJuż jest co wspominać, oj jest.
:)
To były wakacje, których na pewno nie zapomnicie! Widać, że maluchowi się podobało. Nic więc dziwnego, że teraz trudno Ci z powrotem wrócić do normalnego funkcjonowania... po takich wczasach i nam by się nie chciało! :)
OdpowiedzUsuńU nas też jest konkurs i tez można wygrać pobyt na Mazurach! :)
Zapraszam do bliższego nas poznania – https://www.facebook.com/pages/Hotel-St-Bruno/197153900336090?ref=hl
Mamy pakiety idealne dla rodzin, np. „Wakacyjna przygoda!”, o którym piszemy na naszym blogu! : )
O! Na Mazurach jeszcze nie byliśmy, może to więc powinien być cel naszego przyszłorocznego wypadu z dziećmi?:)
UsuńPozdrawiamy:)
Wasz wpis bardzo rozjaśnia zagadkę, którą mieliśmy w Karpaczu pt. dlaczego większość nagrodzonych jest tu, a Wam przypadło morze :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia przepiękne, aż mi się zatęskniło
Widać na nich jak Franek urósł. Już nie brzdąc, tylko Młody Człowiek.
Gratuluję udanych wakacji.
Powiem Ci, że nie raz podczas naszego morskiego wypoczynku wspominałam Wasze wpisy i opowieści o wieczornych spotkaniach karcianych. Tego nam brakowało wieczorami.
UsuńTeraz wyjazd do Karpacza byłby bardziej bolesny dla nas niż wypoczynkowy. Zbyt mało czasu minęło od naszej wyprowadzki - to ciągle żywa rana na organizmie naszej rodziny. Kiedyś tam wrócimy, nocować mamy gdzie;-)
A Francyś faktycznie nam jakoś poważnieje. Przynajmniej z wyglądu;-)
Morze. Basen. Piasek.
OdpowiedzUsuńFranek poczynił gigantyczne postępy. :D
I do tego ile radości, wypoczynek nad morzem, słońce, wakacje!!!
Cudnie.
A w szpitalu będzie wszystko dobrze, zobaczysz. ;)
:)))) super!
OdpowiedzUsuńSuper Wakacje
OdpowiedzUsuńtylko pozazdrośćić.
Pozdrawiamy całom Rodzinkę.
Cieszymy się z Wami, ze wakacje się udały. My również byliśmy w tej samej miejscowości. Szkoda, ze się nie zgraliśmy. Reakcja Frania na piasek = reakcja Zuzi (uwieczniona na zdjęciu:), a ostatnie zdjęcie - Natka - zrobiłam takie samo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i ściskamy.
Każdemu przyda się trochę wypoczynku:)
OdpowiedzUsuńps.
Korzystając z okazji chciałam zaprosić do mnie na wierszem pisanego filmowego bloga. Obecny tydzień to wątek - Matka nie jedno ma imię. Stąd wszystkie mamy chciałam na niego zaprosić. Pozdrawiam właścicielka bloga.
Ależ się uśmiałam z kolarstwa morskiego :))) Cieszę się, że wyjazd tak się udał! I trzymam kciuki za Poznań!
OdpowiedzUsuńChociaż rzadko komentuje ,to cały czas śledzę losy Frania:)Najważniejsze ,ze Franek był zadowolony z wakacji;)Mam także takie pytanie,w jakim miejscu znajduje sie ten hotel w którym spedziliscie czas nad morzem?Sama szukam odpowiedniego ośrodka w Polsce rehabilitacyjnego. ,gdzie mozna wyjechać z cała rodzina i jakoś nie moge nic ciekawego znaleźć...:(
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia! Śliczny Franio:) Cieszę się, że chociaż trochę wypoczęliście. Uściski dla WAS i :*:*:*
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Cieszymy się ogromnie, że wyjazd się udał i serdecznie wszystkich pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń