Ciocia Ewa i ciocia Martyna tak tęsknią za Franiem, że aż listy doń piszą;-) |
Przynajmniej teraz.
Wszystko dzieje się we Frankowej sprawie, oczywiście - sprawa przedszkola nabiera coraz piękniejszych rumieńców i jak tak dalej pójdzie i uda się przebić przez gąszcz przepisów i uzgodnień, Franula od października będzie dumnym przedszkolakiem. (A ja po cichu podziwiam cierpliwość i życzliwość dyrekcji przedszkola). O wyniku działań przedszkolnych napiszę, gdy już wszystko będzie dopięte na ostatni guzik.
Przedszkole to nie jedyna sprawa, która teraz nas zajmuje.
Wspomnieniowo - samochodowy raj u Prababki |
Na razie "grubym rurom" mówimy stanowcze nie.
I tak sobie siedzę i rozmyślam po nocy a Franio niczego nieświadomy pochrapuje w łóżeczku. W dzień zaś rozrabia, śmieje się, wkurza, żąda rzeczy niemożliwych (np. żeby krzesło zaczęło się śmiać - taką sobie z Natką zabawę wymyślili) i...super, że nie ma jeszcze pojęcia o tych wszystkich spędzających sen z powiek rozważaniach.
***
Rozwiązanie zagadki z poprzedniego wpisu:
Ciotka Anita i ciotka Kasia były bardzo bliskie prawidłowej odpowiedzi. Diabeł jednak tkwi w szczegółach;-) Ciotkom gratulujemy kreatywności:)
Aby skonstruować taki anty-fiszerprajs należy:
ustawić wieżę z puszek po kawie zbożowej,
wyjąć z łóżeczka drewniany szczebelek i dać go dziecku;
dziecko wie, co ma robić dalej:)
A dorośli niech lepiej uciekają z pola puszkowego rażenia;-)
No i krasnal zaczyna się budzić, więc koniec pisania.
Kiedyś dojedziemy do tego, że Franula będzie przesypiał noce.
Kolorowych snów.
Poznań... Diagnostyka tamże... Jakoś za cholerę nie mogę im uwierzyć, słabo do mnie przemawiają, a właściwie to wcale. Nie sprawdzili się! :P
OdpowiedzUsuńNie myśl o poznańskiej rurze, bo to pierdoły są, mama. Przecież ONI SIĘ NIE ZNAJĄ! I nie potrafią zrobić rzetelnej diagnostyki. Rzekłam!
I za to uwielbiam Cię:)
UsuńTrzymam ciu by gruba rura okazała sie wielim niewypałem, ściskam mocno
OdpowiedzUsuńgrubej rurze mówimy stanowczo PRECZ!
OdpowiedzUsuńivonesca
Trzymam kciuki aby kolejne konsultacje były pozbawione "grubych rur", a ta się nie potwierdziła. List do Frania - świetny pomysł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
A Post o Poznaniu, prócz tego włamania oczywiście, był taki pozytywny, że Franiem się zachwycali i w ogóle. Ani słowa o "grubej rurze".
OdpowiedzUsuńRozumiem, że przetrawiałaś czy w ogóle o tym pisać.
No nic, trudno, trzeba wytrzymać, wielkiego wyboru człowiek w takiej sytuacji nie ma. Mam nadzieję, że jednak Warszawa wyprostuje to coś, cokolwiek by to miało być i, że się okażę, że żadnej grubej rury nie ma! Szkoda tylko Twoich nerwów Matka.
Miki, w tamtym wpisie nie było grama "ściemniania" - faktycznie wszyscy byli zachwyceni Franiem, dodając oczywiście, że "jak na dziecko po takich przejściach" itd. Poza tym wiesz sama najlepiej, jak pogodnym i wesołym smykiem jest Franek.
UsuńSama nadal nie wiem, czy jest o czym pisać. Mam nadzieję, że etap i tej "grubej rury" minie a jeśli nie minie, to przynajmniej uda się ją oswoić jak wszystkie wcześniejsze.
Buzaiki:*
Tym razem dokładnie wiem o jak grubej rurze mówisz:(Ale jej grubość jest tym razem mierzalna-nawet na najgrubszej rurze można zatańczyć:)Franio już tyle rur lekarzom połamał:)
OdpowiedzUsuńZabawa w uśmiechnięte krzesło-baaajka:)Śpiiij!!!Bo dzieci zaczną wymyślać zabawę w wyspaną mamę:)))Przytulam:)Prababka:)
Trzymam kciuki i ja, żeby obyło się bez rur, tych grubych i tych chudych.
OdpowiedzUsuńZabawy macie przednie. :D
Nie my, to Francyś;)
UsuńPadłam przeczytawszy Wasze komentarze:)
OdpowiedzUsuńTaniec na grubej rurze jest bardzo kuszącą perspektywą..ha ha:)
Nie z takimi "grubymi rurami" (o rany jak to brzmi) Franula sobie poradził, także poradzi i z tym! Mówimy stanowcze "nie" grubym rurom! Buziaki dla Was Aguś!
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki, ciotko kochana:*
UsuńProszę Stasinka wyściskać:)
Oczywiście mnie korci, żeby natychmiast Cię pocieszyć;)
OdpowiedzUsuńA Ty wiesz, ile grubych rur my już przerobiliśmy????? Od czytania miałam mdłości i skręt kiszek. A potem okazało się, że żadna z tych rur nie jest drożna;)
Lekarze, niestety, w dobrej wierze (?) rzucą jakąś myśl, a my ją łapiemy w lot i potem spać nie możemy:(
Pięknych snów Ci życzę. Co ma być- to będzie. Buziaki:*
Noooo wieeeem, Anita.
UsuńMy też kilka rura mamy za sobą a i tak za każdym razem kwestia rurowa sprawia, że nowy wulkan rośnie na żołądku;-)
Buziaki:*
Nie wiem co lepiej. Mojemu Krzysiowi długo i nigdy nie postawiono diagnozy. Albo odsądzali nas od czci i wiary mówiąc jakim jest zaniedbanym dzieckiem, albo kazali się nie przejmować. Koniec końców gdy miał 6 lat pani profesor w IMiDz po 15 minutowej wizycie stwierdziła nieodwołalnie, ze nic się nie da zrobić, koniec kropka tylko szkoła specjalna. I do widzenia, następny proszę. Uff. Nie uwierzyliśmy. To było 14 lat temu. Teraz studiuje fizykę na UW, studia indywidualne, prowadzi drużynę harcerską,...Wiec uszy do góry, Franio też was zaskoczy. Zobaczysz. Ania
OdpowiedzUsuńFranula właściwie cały czas nas zaskakuje, od pierwszego dnia, w którym postanowił przyjść na świat. To było zdecydowanie największe zaskoczenie;-) Ale na poważnie - przetrawić trza, przeżuć sprawę i..iść dalej. Robić swoje jak do tej pory. Dobrze, że krasnal jest pod opieką mądrych ludzi.
UsuńGrube rury to niech sobie w Poznaniu w toalecie zamontują, żeby szybciej odpływało TO, co narobią, jak za parę lat Franek im pokaże na co Go stać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:)
UsuńOj widzę, że przed nami obiema wyzwania. Wy do przedszkola od października, a my pod koniec września mamy przeprowadzkę do Anglii i też nic tylko rozmyślam...i zamartwiam się jak emocjonalnie moje dziecko to przetrwa...eh
OdpowiedzUsuńA z tymi rurami to ciociu nic się nie martw lekarze też ludzie, i też mogą się mylić i jaj mam nadzieje, że właśnie tak jest tym razem.
Pozdrawiamy serdecznie! :*
Oj, to rewolucja Was niezła czeka.. Trzymam kciuki, żeby przeprowadzka minęła w miarę bezboleśnie:*
UsuńTrzymam kciukasy by diagnoza była nietrafiona! :)
OdpowiedzUsuńGdy mój już teraz bardzo synek miał trzy miesiące pewna pani pediatrowska walnęła mi z grubej rury: pani synek ma prawdopodobnie zespól Downa bo wyciąga języczek, ma objaw zachodzącego słońca oi w ogóle nie podoba mi się jego wygląd i trzeba to sprawdzić. Hm..powiem tak: w pierwszym momencie mnie zamurowało, zatkało i obezwładniło, ale tylko na krótką chwilkę. Odwróciłam się trzymając mój największy skarb na rękach i wyszłam. Chwilę podumałam i doszłam do wniosku a powiem więcej: byłam pewna, że ta pani pediatrowska powiedziała mi wielką bzdurę. Moje dziecko było w pełni książkowym objawem zdrowego chłopca i wszystkie jego odruchy w tym wyciąganie języczka było charakterystyczne dla jego wieku. Wyglądał ładnie, miał piękną czarną burze włosów jak mały hipis i ani śladu objawów w/w zespołu. Byłam pewna że moje dziecko jest zdrowe, rozwija się wspaniale a pediatrowska, naszpikowana wiedzą z książek te objawy przypisała do swojej wiedzy ale nie do mojego dziecka. Nawet cień podejrzeń nie zagościł na moment w mej duszy, pojechałam jednak do dziecięcego szpitala w Prokocimiu a tam: wyśmiano mnie i pewna starsza pani doktor rzekła że ona może zrobić badania ale przecież to nie ma sensu bo dziecko jest z pewnością zdrowe i bym nie upierała się przy tym bo inne naprawdę chore dzieci czekają w kolejce. Wyszłam stamtąd i już nigdy więcej nie wróciłam w myślach do tego tematu w związku z moim słodkim wtedy maluszkiem i jak życie pokazało; słusznie:) Do pani pediatrowskiej nigdy już nie wróciłam, znalazłam inną, bardziej wiarygodną i tak zostalo na długie lata:). jak sie okazuje gruba rura nie zawsze jest taka gruba.:)
OdpowiedzUsuń" Zabrakło słowa "dorosły"Gdy mój już teraz bardzo dorosły synek"
UsuńTu w Poznaniu to są mientkie rury, a nie grube.
OdpowiedzUsuńZ byka im. Zidane' zrobić.