wtorek, 8 września 2015

Zebranie

Zwykła sprawa - zebranie w przedszkolu z okazji rozpoczęcia nowego roku przedszkolnego. 
Drugie takie dla nas w przedszkolnej historii Franka.
Pierwsze przeszliśmy w ubiegłym roku. 
Wtedy byłam koszmarnie zestresowana, bo postanowiłam, że opowiem rodzicom dzieci z grupy Frania o naszym chłopaku. Uważałam (i nadal uważam), że tak jest fair w stosunku do rodziców, dzieci i samego Franka. Dziś już nie pamiętam, co wtedy mówiłam, pamiętam za to koszmarne zdenerwowanie i w odpowiedzi na moje słowa ... pełne zrozumienia spojrzenia rodziców. I jeszcze jak po zebraniu podeszła do mnie jedna z mam na chwilę wzruszającej rozmowy. 
Dziś miałam podobne wystąpienie przeżyć po raz kolejny.
Dzieci z ubiegłorocznej grupy Frania poszły już do szkoły, została tylko trójka dzieci, z którymi Franio zna się z ubiegłego roku. 
Mówienie o Franku jest dla mnie bardzo trudne, emocjonalne, przeżywam to strasznie. I nie ma tu nic do rzeczy, że z racji pracy zawodowej jestem przyzwyczajona do przemawiania przed mniejszymi czy większymi grupami ludzi. Opowiadanie o Franiu jest zupełnie czymś innym.
Zdenerwowana siedziałam obok osiemnaściorga rodziców - nie znałam ich, nie wiedziałam, jak zareagują, czy będą jakieś (trudne) pytania, może głosy sprzeciwu. Bo ja wiem?..
I znowu było jak rok temu. Ja mówiłam, głos mi się trochę łamał, czułam jak robi mi się coraz bardziej gorąco. O Franku, kilka słów, bez szczegółów, o tym, co było, co jest teraz, jakim jest dzieckiem.
Co chwila łapałam wzrok któregoś z rodziców, widziałam, że potakująco kiwali głowami. 
Zamilkłam.
Obok mnie siedziała babcia jednego z dzieci. Powiedziała:
- Będzie dobrze.
Ufffffff
Poprosiłam rodziców o zgodę na uczenie dzieci języka migowego. Pokiwali z aprobatą głowami.
Jedna z mam dzieci ze "starej" grupy opowiedziała, jaką frajdę miały dzieciaki w ubiegłym roku z nauki migowego i o tym, jak ważna była obecność Franka w grupie. 
Poprosiłam rodziców, aby porozmawiali z dziećmi, poprosili, by dzieci nie ustępowały Frankowi we wszystkim, traktowały go tak samo jak zdrowych rówieśników, bo on po prostu musi się uczyć życia. Nie wolno mu ustępować, traktować go szczególnie, bo to dla niego najgorsza z lekcji. Za kilka lat nikt mu nie ustąpi, nie będzie go traktował jak słodkiego blondasa z rozczulającym uśmiechem. 
Po "części Frankowej" zebranie potoczyło się zwyczajnym trybem. Na koniec, po około godzinie, zostałam w sali wraz z trzema mamami i nauczycielkami. Rozmawiałyśmy o Franku, moich obawach - mówiły, że mam się wreszcie przestać obawiać, potem jeszcze, że Franek jest ważny dla dzieci.
I tak dalej i tak dalej.
Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy dość długo.
Po powrocie do domu jeszcze długo wzruszenie ściskało mi gardło.

Takie sobie "zwyczajne" przedszkole i "zwyczajni" rodzice.


9 komentarzy:

  1. Jesteś Wielka!
    Też się wzruszyłam, powtórzę, jak mantrę: będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  2. Franek to jeszcze kiedys prezydentem zostanie, skoro juz w rpzedszkolu jest taka "szycha" :D A serio, widze, jak Kaspra szkola traktuje wszelkie "nienormalne" dzieci z moim lobuzem na czele i jestem z nich strasznie dumna. Fajnie, ze i Franek trafia na tak przyjazny grunt. Dobrze, ze informujesz rodzicow, sama nieraz pisalas, ze wszystkie negatywne postawy wynikaja ze strachu, a ten z kolei z niewiedzy. Dolacze do choru : BEDZIE DOBRZE! Jak pomysle, jaki koszmar przechodzilismy, gdy Kasper byl w wieku Franka, to smiem twierdzic, ze juz jest dobrze. Kasper nie ma tylu medycznych obciazen co Franek, ale daleko mu bylo do takiego poziomu w szkole, jaki w tej chwili ma Krasnal. Ale wyrosl. Tzn nadal jest kurdupelkiem, ale dobrze sie uczy, ma kumpli i tlum KOLEZANEK (dla ktorych w najblizszym czasie zamierza zorganizowac popoludnie fimowe z czekolada i ogladaniem starej wersji "Charliego i fabryki czekolady", bo piosenki fajniejsze :D ) Na pewno dlugo zadne z nas nie bedzie moglo "spoczac na laurach", ale przynajmniej od czasu do czasu da sie odetchnac. Krok do tylu, ale 3 do przodu.

    PS. Cos tam chcialas ze mna obgadac? Jakby co, to wiesz, gdzie mnie szukac ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. i ja przyłączę się do chóru: będzie dobrze :)) jesteście wyjątkowi i macie dar przyciągania dobrych ludzi ;))
    pozdrawiam i powodzenia :))))))))))))))))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Aguś

    Będzie dobrze, będzie! Tylko tej jednej wersji się trzymamy!

    ciotka wzruszona tym wpisem....

    OdpowiedzUsuń
  5. Osobiście sądzę, że takie informowanie wszystkich rodziców o "problemach" dziecka jest doskonałym pomysłem. Dzięki temu będą mogli porozmawiać ze swoimi dziećmi o inności i tolerancji. Swoją drogą to pamiętam taką opowieść sąsiadki-nauczycielki sprzed lat, mówiącej o jednym dziecku w klasie z epilepsją, o czym nie poinformowali jej rodzice. Skutek był taki, że uczeń dostał ataku, a ona nie dość, że nie wiedziała co zrobić, to jeszcze nie wiedziała co się dzieje. Tak więc jak najbardziej jestem za takim zebraniem. Tym bardziej, że jak czytam, rodzice są bardzo przychylni. A nauka migowego dla dzieci na pewno zaowocuje nie tylko w kontaktach z Frankiem, ale i w przyszłości. Pozdrawiam i cieszę się, że mój skromny prezent się podoba

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie raz pojawiało się to zdanie w komentarzach: Jesteście wspaniałymi ludźmi i takich też przyciągacie! :) Powodzenia w tym nowym roku przedszkolnym ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wrześniowo witam ,serdeczności zostawiam. Młody jeszcze bardziej zachwycony światem po tych łazęgach bieszczadzkich. Cieszy mnie,że udało Wam się wreszcie powakacjować. Niech przez najbliższe 10 miesięcy moc będzie z Wami.Radości i dumy z osiągnięć przed i szkolnych i chyba jeszcze podyplo, mieszam w miarę potrzeb tzn. nieustająco.Helena

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję