Album jest wprawdzie przeznaczony dla dzieci g/Głuchych, jednakże ze względu na brak na rynku materiałów dydaktycznych dla dzieci do nauki języka migowego, poprosiłam o udostępnienie go dla naszych domowych (Frankowych) potrzeb.
Swoje wrażenia z pracy nad albumem i opinię o nim przekazałam już Olgierdowi.
Tu nie będę opisywała dokładnie koncepcji oraz sposobu pracy z albumem - Autorce zajęło to 63 strony - nie starczyłoby mi więc bloga i czasu. Chciałabym Wam jedynie pokazać kilka nagrań z etapu testowania tej pomocy z Franiem i przy okazji wyrazić nadzieję, że może wreszcie jakiś wydawca zainteresuje się wydawaniem pomocy dydaktycznych dla dzieci do nauki języka migowego. W tej chwili na rynku nie ma nic, dosłownie NIC. Podczas mojej ostatniej wizyty w Poznaniu otrzymałam od Olgierda niezszytą wersję "Leksykonu języka migowego", abyśmy nie kopiowali naszego egzemplarza, lecz wycinali potrzebne nam znaki i laminowali je dla Franka (Leksykon TU i jeszcze TU). Tak nie powinno (kurka wodna) być! Te dzieciaki i ich rodziny zasługują, żeby wreszcie na rynku pojawiły się pomoce dla nich, dzięki którym będą mogły w sposób dopasowany do ich potrzeb uczyć się komunikacji z rodziną i otoczeniem!
(I na tym skończę tę emocjonalną część wywodu, bo ciśnienie mi znowu lekko skoczyło).
OZO to skrót od pierwszych liter - O jak obrazek rysunkowy, Z jak znak migowy, O jak opis literowy. W oparciu o te trzy moduły pracuje się z dzieckiem.
Album zawiera 470 znaków.
Przykładowe strony albumu
Teraz czas na kilka nagrań. Zwróćcie uwagę, jak niesamowicie Franek poprawił artykulację. Wróć, źle napisałam - Franko zaczął wreszcie otwierać buzię i stara się mówić, bardzo się stara i wychodzi mu to całkiem nieźle (miał być o tym osobny wpis, ale niech będą już dwie pieczenie na jednym ogniu). Nasz chłopak ruszył z kopyta nie tylko w tym zakresie, także strukturalnie jest naprawdę dobrze - bez problemów buduje poprawne gramatycznie wypowiedzi czteroelementowe (podmiot, orzeczenie + 2 dopełnienia lub okolicznik, dopełnienie), prawidłowo deklinuje, w koniugacji zdarzają się drobne błędy, zaczyna używać przyimków. Jednym słowem me gramatyczne serce skacze z radości.
Po tygodniowej przerwie wróciłam z Franiem do albumu. Tym razem chciałam sprawdzić, ile zapamiętał i pracowałam z nim inaczej niż poprzednio. Nie będę Was już zamęczała wszystkimi fimami, umieszczę tylko jedno nagranie, ale za to z mistrzem drugiego planu.
Franek jest bardzo pilnym uczniem. Jakby tego było mało uczy się bardzo chętnie i sprawia mu to autentyczną frajdę. Taki z niego naukowy zawodnik.
***
Agnieszka Nasiłowska - współzałożycielka Towarzystwa „GEST” oraz zastępca prezesa zarządu w latach 2010-2014. CODA - słyszące dziecko niesłyszących rodziców. Tłumacz i wykładowca języka migowego. Biegły sądowy przy sądzie okręgowym w Jeleniej Górze. Od 2009 roku wolontariusz Karkonoskiego Sejmiku Osób Niepełnosprawnych w Jeleniej Górze. W latach 2012-2013 koordynator biura Projektu Migam.pl. Uczestniczka i prelegentka wieku konferencji dotyczących niepełnosprawności i samych osób niesłyszących. Współuczestniczyła w tłumaczeniu wielu stron internetowych m.in. strony Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.
Wiesz, jaka jestem dumna z Franka, prawda? :D Jest wielki i jeszcze nieraz wszystkich zadziwi!
OdpowiedzUsuńWieeeeem.
UsuńTeż tak mam :)
nie wiem,kogo kiedyś będzie tłumaczył Franio -umiejętność migania mu zostanie,jako kolejny kiedyś język obcy:)Dziś migowy zdejmuje Wam dużo nerwów-daje porozumienie:)Patrzę na miganie ,jak na magię-dla mnie to b. trudne;a Franek leci jak z chlebkiem powszednim:)Buziak i uznanie dla Was.Ja się kiedyś (niedługo)dogadam z Franiem po polsku:). Prababka:)
OdpowiedzUsuńTo bez dwóch zdań - od początku tak mówiłaś :*
UsuńJest niesamowity, pięknie literuje, mówi, miga naprawdę daje czadu :-)
OdpowiedzUsuńI niech ktoś powie, że miganie wstrzymuje rozwój mowy. Jest dokładnie przeciwnie - pisałam o tym na blogu nie raz. A jak ktoś będzie powątpiewał, odeślę go do tych nagrań :)
UsuńJak Was czytam i patrzę na niesamowite postępy (wiem, że okupione ogromną, ciągłą i nieustającą pracą Was wszystkich) to zastanawiam się gdzie jest ten mały człowiek, który według "specjalistów" miał: nie chodzić, nie mówić, nie potrafić właściwie nic... Ja widzę Wielkiego Franka, który jest mądrym, pilnym chłopcem, umiejącym duuuużo więcej niż niejeden (tak zwany) zdrowy rówieśnik.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zachwyt nad Frankiem, sama tak mam więc rozumiem doskonale ;-)
UsuńPrawda jest jednak taka, że między Franiem a rówieśnikami nadal jest duża różnica - może już nie przepaść, ale różnica nadal jest. My jednak nie porównujemy naszego chłopaka z innymi dziećmi, bo to nikomu by dobrze nie robiło. Po prostu patrzymy na Franka i robimy swoje.
:)
To prawda, że Franek to po prostu Franek i powinno się go porównywać tylko z nim samym :) Ale trudno nie popaść w zachwyt nie tylko nad Nim, ale i nad całą Waszą Rodzinką, bo to Wy go kształtujecie, uczycie "popychacie" do wspinaczki na kolejną górę umiejętności - i nawet jeśli zdarza się ciężka chwila, dźwigacie się z kolan i idziecie dalej - nie na skróty, bo to do niczego na dłużej nie prowadzić, tylko pod największą stromiznę, bo to w rozliczeniu z życiem wychodzi na lepsze. Tak trzymajcie. Pozdrawiam cieplutko. Stała "zaglądaczka" na Waszym blogu :)
UsuńAga :)
OdpowiedzUsuńzupełnie nie na temat... choć może jednak... nadzieja dla rodziców wcześniaków, że jednak czasem się udaje... dla mnie wzruszające...
https://parenting.pl/portal/przed-i-po-zobacz-niezwykla-sesje-zdjeciowa-wczesniakow
pozdrawiam serdecznie
Ania
a Franek jak zwykle zachwyca i na pewno motywuje :))
W pewnym sensie Franek uczy się czytać. Poznaje słowa i uczy się, z jakich liter się składają. Pięknie potrafi się skupić.
OdpowiedzUsuń