Sobotnie sprzątanie - nerwy, bo to czynność kompletnie bez sensu. Przestawiają dziecku zabawki i te precyzyjnie przygotowane do włożenia do śmieciarki papierki. I nikt się dzieckiem nie zajmuje, jeno przesuwa zabawki, każe zaczekać, nie ruszać, z miejsca na miejsce, bo odkurzanie, kurze i inne głupoty. Kto by się nie wkurzał?
Za to od godziny 11 czas normalnieje. A może rodzice? Bo wreszcie pakują dziecko do auta, rowerek, plecak z jedzeniem i ruszają w nieznane wcześniej opolskie przyrody okoliczności.
Trzy godziny spaceru wokół jeziora, frytki, pierogi, plac zabaw, siłownia na plaży i młodzież wdeptująca w (oczywiście) największą qpę psią w trawie. Tata się wkurza, młodzież się śmieje, mama na wszelki wypadek nic nie mówi (ważne, że tata podjął się usunięcia miny z obuwia).
A potem jeszcze skoki przez i w kałuże (rodzice tylko udają, że nie pozwalają, ale tak naprawdę po cichu dają dziecku przyzwolenie - ta qpa).
Powrót do domu, ciacho (kwadryliard kalorii w jednym kawałku - krem, czekolada, migdały, biszkopt), wygłupy na trampolinie (pierwszy raz w życiu tak długo!!) i przy tym zaśmiewanie się w głos. Na koniec dnia szybciej niż zwykle kąpiel, bo dziś sobota, więc wieczór filmowy. W planie "Shrek". Dziecko ogląda leżąc z głową na kolanach mamy, w pewnym momencie prosi o przykrycie kocem. Film kończy się zbyt szybko - to według dziecka, jeszcze nie chce iść spać. Wybieramy więc film o żyrafach na kanale przyrodniczym. O godzinie 21 młodzież już ledwie siedzi. Tata oferuje, że zaniesie dziecko na rękach do sypialni (- Taaaak) i przeczyta Franklina.
- Którą książeczkę wybierasz?
- Jak Franklin uczył się jeździć na rowerku.
- Powiedz mamie dobranoc i idziemy do pokoju.
Światowy Dzień Świadomości Autyzmu po naszemu - tak sobie założyliśmy. Zwyczajnie, czyli najlepiej na świecie. Bo ciągle nam tej zwyczajności i wolnego czasu brakuje.
To nie prawda, że autyści widzą świat przez szybę, że niczego nie rozumieją, nie lubią się przytulać, że trzeba się ich bać. Nasz Franio uwielbia przytulanie - zawsze tak miał. I pokazywał paluszkiem, i pięknie naśladował.
Każdy człowiek z autyzmem jest inny.
Bywa trudno, bywamy zmęczeni, miewamy dość i... strasznie boimy się o przyszłość Frania. Dziś nie świętowaliśmy, bo i nie ma czego. Nie o to, według nas przynajmniej, chodzi. Chcieliśmy spędzić z Frankiem ten dzień zwyczajnie, bo jest on ważny dla nas. Ważny, bo trzeba mówić o autyzmie, żeby innym rodzicom było łatwiej wyłapać niepokojące objawy w rozwoju dziecka, by osoby z autyzmem miały łatwiej, by więcej mówiono o tym zaburzeniu rozwoju i by inni nie bali się ludzi z autyzmem, nie oceniali i nie wyśmiewali.
O tym dla Franka marzę najbardziej.
Piękny post, piękne opolskie miejsce :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńCzyżby dziś był "dzień wdeptywania w qpy?" Adaś też zaliczył :P
OdpowiedzUsuńTaki schemacik ;-)
Usuńwidziałam Frania 2 razy(mało,wiem...)I chyba oceniłam (grzech?)-pokochałam od pierwszego wejrzenia piękne,szczęśliwe,ciepłe,kochane i wychowywane bystre dziecko:))))
OdpowiedzUsuńMnóstwa zwyczajnych dni!Prababka:)
Dzięki Prababko kochana Ty nasza :*
UsuńO tym marzy każda matka dziecka z niepełnosprawnością: nie oceniaj, szanuj i nie patrz na moje dziecko jak na kosmitę.
OdpowiedzUsuńCudownie spędzony czas, to widać na zdjęciach :-)
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie!
Masz 100% racji, Justyna.
UsuńPiękny dzień spędziliście razem. Oby takich zwyczajnych dni było jak najwięcej! :)
OdpowiedzUsuńzwykły- niezwykły dzień
OdpowiedzUsuńi pogoda dopisała :-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
ivonesca
Takie dni zupełnie zwyczajne, roześmiane i bez niespodzianek my też uwielbiamy. Piękne miejsce, gdzie to dokładnie? Zazdroszczę:) Ściskamy.
OdpowiedzUsuńNieopodal Opola - za 20-25 km od nas :)
Usuń