Dowódca Brygady RMR (Ryzykownego Matczynego Ratunku) |
O tym, co na bieżąco u Frania, piszę w krótkich notkach na Frankowym FB. Cały czas wolny zajmuje mi teraz zawijanie sreberek. Taki książkowy dzień świstaka.
Taaak, stresuję się strasznie - chcę zdążyć ze wszystkim, wysłać książki, stresuje mnie nade wszystko jednak to, jak zostanie ona odebrana. Teraz my name is Stres (jakby ktoś nie wiedział).
Tu już żadna terapia nie pomoże.
Nic to Baśka - trza przetrwać, kupić dobrą farbę do włosów i jeszcze lepszy krem przeciwzmarszczkowy.
Jeśli słuchaliście audycji zamieszonej w poprzednim wpisie, wiecie, że w ostatnim wejściu antenowym wspomniałam o pewnym pomyśle p. Tomasza Zacharewicza. Nie mogłam wtedy jednak powiedzieć, co to za pomysł. Teraz mogę to już zrobić - Tomek spytał, czy myślałam o audiobooku.
- Ja dużo myślę, ale nie na wszystko staje czasu i możliwości przerobowych. To jak pytanie z serii - czy myślałam o locie w kosmos.
- To ja ci pomogę. Idziemy do prezesa. Możemy to przecież zrobić w Radiu Opole!
I dalej był wywód Tomka na temat możliwości technicznych RO, kwestiach prawnych (prawa autorskie i jakieś-tam-jeszcze), jakie to ważne itd. Po nagraniu poszliśmy do prezesa i redaktora naczelnego. Obaj byli na ostrożne tak, poprosili o stosowne pismo, żeby na spokojnie rozważyć sytuację. Pognałam do domu kurcgalopkiem, napisałam pismo i...czekałam. To znaczy wykonywałam telefony w sprawie, dopytywałam (starając się nie być nazbyt namolną).
Zanim ujawnię, jaki jest finał sprawy, wrócę do dnia audycji.
W trakcie radiowej burzy mózgów z ustaliliśmy, że tekst książki nie będzie czytany ani przez aktorów ani przez dzieci z kółka teatralnego. Nie chodzi przecież o perfekcyjną dykcję, idealne głosy, lecz o autentyczność. Aktorami będą więc dzieci niepełnosprawne i ich rodzeństwo. Ten pomysł porwał mnie na amenta (stąd te moje regularne telefony do radia z pytaniami czy jest już decyzja i adekwatna do sytuacji adrenalina). Wieczorem tego samego dnia skontaktowałam się w wujkiem Rebizandtem (tym od koncertu charytatywnego dla Frania z ubiegłego roku) i nieśmiało spytałam, czy zgodziłby się skomponować jakąś Reb-muzykę do audiobooka. Ponieważ wujek Rebizant pracuje jedyne 48 godzin na dobę, od razu się zgodził. Bo to ważna sprawa - tak powiedział. Uwielbiam mieć do czynienia z takimi ludźmi (jemu też żadna terapia już nie pomoże).
Wczoraj (czując się jak namolna mucha) wykręciłam numer do redaktora naczelnego.
- Dzień dobry, tu AK, ja w sprawie audiobooka. Chciałabym się dowiedzieć, czy jest Państwa zgoda.
- Zgoda? Ona była od początku.
Dżizas! To po kiego ja się tak zamartwiałam??
Czas na terapię, czas na terapię.
- My od początku byliśmy na tak, bo to bardzo wartościowy projekt.
Czy jest terapia, która mi pomoże??
- Bardzo się cieszę.
- To co, zaczynamy po świętach?
- Eeeeee, po świętach? Juuuż?... Eeee... fantastycznie!
(Porażam elokwencją).
A miałam taki ambitny plan - od 23 grudnia do 1 stycznia ani słowa o książce. Ale kij - skoro się powiedziało A, trzeba ... kompletować skład do czytania książki.
No. I tak to teraz jest.
Stres i kurcgalopek.
Żadna terapia nie pomoże.
Pani Agnieszko - fantastyczna wiadomość:). Trzeba brać byka za rogi. Życzę chwili wytchnienia i wypoczynku. Jak zwykle ściskam mocno całą Franiową rodzinkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, pani Małgorzato.
UsuńSzczególnie za Pani dzisiejszą recenzję.
Suuuuper!!
OdpowiedzUsuńSuuuuper!!
OdpowiedzUsuńPomoże, pomoże :-)
OdpowiedzUsuńNa odstresowanie częściej dawaj się Natce namówić na wyjście na koncert i dalej do przodu i byka za rogi!!!
Bo to co robisz Aga, w czym uczestniczysz i w co angażujesz swój czas to rzeczy WIELKIE!
Dzięki Aniu :)
UsuńPrzeczytałam (na fb) audiobook. Pomyślałam fajnie. Pomyślałam znowu. Że szkoda ilustracji, że zabraknie przekazu, że chyba toniejeto. Przeczytałam, KTO będzie "czytał". I aaaaa - znowu zaciskam z całych sił za brak siwych włosów i zmarszczek - nadCzłowieku. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńJest też inny aspekt - w książce jest tylko wkładka z pismem (alfabetem i cyframi) Brajla. A to miała być książka dla wszystkich dzieci. Jak więc jaką ją przeczytać dzieci niewidome?... Dzięki audiobookowi będzie to książka dla wszystkich.
I jak profesjonalnie nagrana i zrealizowana!
Sama w to nie mogę ciągle uwierzyć.
"NadCzlowiek" - to chyba jedyna trafna definicja na Pania AK :) Nie dosc, ze pomysl, ze ksiazka juz jest, to jeszcze bedzie audiobook. AK prawie jak Krol Midas, czego sie nie dotknie w dobro sie zamienia😍. Pozdrowienia z Olsztyna
OdpowiedzUsuńNie jestem nadczłowiekiem. Chciałabym tylko, żeby wszystko się udało. To dla mnie niezwykle ważny projekt - ogromnie dużo serca w niego włożyłam, wysiłku i czasu. Mam nadzieję, ze w efekcie finalnym okaże się, że warto było.
UsuńCiekawe - czy zanim urodził się Franula, też miałaś takie ADHD? :*
OdpowiedzUsuńZ wiekiem się rozwijam ;-)
UsuńDla Ciebie chyba już nie ma spraw niemożliwych ani zbyt trudnych do załatwienia! Mój podziw nie ma granic!
OdpowiedzUsuńSą - doby nie udaje mi się rozciągnąć ;-)
UsuńPodziwiam za determinację. Jednocześnie widzę, że sprawa książki nabrała tempa. A Ci z radia po prostu chcieli jeszcze raz Panią usłyszeć, może kombinują jak zrobić z Pani spikerkę :)? Pozdrawiam i mimo wszystko życzę jak najwięcej "spokoju" i cierpliwości w najbliższym czasie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakże liczę na odpoczynek w czasie świąt :)
Usuń(w nagraniu audiobooka nie będę brała udziału, ja tu tylko sprzątam i koordynuję ;-) )
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHurraaaa, ale numer! jesteś boska!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ivonesca
PS. Sprawdzaj tradycyjną skrzynkę pocztową :P
Ha ha dzięki :)
UsuńTradycyjną skrzynkę ogarnia pan mąż - ja mam teraz 3 nietradycyjne do ogarnięcia - Franka, moją i książkową ;-)
Buziaki :)