sobota, 2 stycznia 2016

Frankowe gadanie

W ostatnim czasie dość mało jest samego Frania na tym blogu i mam z tego powodu dość poważne wyrzuty sumienia. Chciałabym więc dziś trochę nadrobić zaległości i napisać o najbardziej spektakularnym sukcesie roku 2015 - rozwoju mowy fonicznej u naszego chłopaka.
Niejednokrotnie pisałam tutaj, że nie liczymy na cuda, że komunikacja jest dla nas najważniejsza. Tę osiągnęliśmy w sumie dość szybko dzięki językowi migowemu. Zawsze i wszędzie będę jak mantrę powtarzała, że wartość AAC jest nie do przecenienia i żeby nie obawiać się systemów wspierających komunikację. 
Często pisaliście mi, abym nie traciła wiary, że Franko kiedyś będzie mówił. Wtedy tłumaczyłam, że nie o utratę wiary we Franka chodzi, lecz o zaakceptowanie stanu faktycznego, o pogodzenie się z faktem, że Franko może być dzieckiem niemówiącym. To dało nam ogromny spokój. 
Zero napinki, zero nacisku. 
Jest jak jest - jest dobrze.
Mogło być zdecydowanie gorzej.
Mamy szczęście, bo dzięki językowi migowemu komunikujemy się z dzieckiem na niemal każdy temat. Nie było codziennych godzin ćwiczeń mowy (bo MUSISZ mówić) i nie było stresu z tym związanego.
Od początku roku 2015 następował powolny rozwój mowy fonicznej. W procesie rehabilitacji mowy nigdy nie zostały zarzucone ćwiczenia nad jej rozwojem, jakkolwiek to rozwój komunikacji był dla nas od zawsze priorytetem. W roku 2015 nadal ćwiczyliśmy na kluczu Fiztgeralda, aby rozwijać nie tylko artykulację, lecz także strukturę języka. Pisałam tutaj i na Frankowym FB o opanowaniu zaimków dzierżawczych, przyimków i pierwszym zdaniu złożonym. Ostatnio Franio zaczął nawet poprawnie używać wołacza! Sceny, które wcześniej rozkładały mnie na łopatki - np. Franek bezgłośnie "wołający" migając Natalię - dziś już nie mają prawa bytu. Dziś jest tak:
- Taaa-taaaa-kaaaa!!! (na całe gardło)
I z pokoju Nat:
- Cooooo chceeeeesz???!!!!???
Czyli pełna norma rozwojowa ;-)

Teraz komunikacja z Franiem (6,5 l.) to swoisty miks mowy fonicznej i języka migowego. Franko preferuje mowę, wszak całe jego otoczenie jest mówiące. Często jest to źródłem frustracji, bo artykulacyjnie mowa Franka jest jeszcze bardzo słaba. Często więc musimy prosić Frania, by zamigał, co ma na myśli, bo go po prostu nie rozumiemy. 

Dziś nagrałam dla Was dwa filmiki. 
Dla nas poziom mowy fonicznej na nich uwieczniony to mistrzostwo świata. Zdaję sobie sprawę z tego, że wielu z Was może być rozczarowanych - może nie rozumieć naszego chłopaka. My jednak tkwimy w niemym zachwycie (niezmiennie). Wiemy jak było rok temu, wiemy, ile pracy za Frankiem i jego terapeutami. Uwierzcie, że to, co za chwilę usłyszycie, jest naprawdę niesamowitym osiągnięciem.


Zapraszam do posłuchania jak dziś czytałam (i specjalnie dla Was nagrywałam) z Franiem "Chorego kotka".




Zaraz potem nagrałam także fragment rozmowy.



Możecie wierzyć lub nie - nigdy nie marzyłam, że Franek dojdzie do tego etapu.

***
Dziś późnym popołudniem Franko komponował z wujkiem Rebizandtem muzykę do książkowego audiobooka. 
Między facetami zdecydowanie jest chemia ;-)



12 komentarzy:

  1. Się wzruszyła ciotka :)
    Franek robi absolutnie wspaniałe postępy w obszarze mowy!
    Naprawdę jestem pod wrażeniem! Wszystko rozumiem :)
    Ściskam noworocznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. CUUUUUDNY. Ja też zrozumiałam :)
    A Franio czytający książkę w "innym języku" jest tak słodki, że słów brak.

    OdpowiedzUsuń
  3. ochh mistrzostwo świata oczywiście, przecież u nas przebiega to bardzo podobnie. ciężko go zrozumieć ale ja rozumiem absolutnie wszystko. artykulacja się poprawia. na pewno i u Was tak będzie. A i tak najważniejsze jest to ze się komunikuje i czuje się rozumiany. brawo!,

    OdpowiedzUsuń
  4. O matuchno Frankowa!!! U mnie na niemy zachwyt nie było szans! Zachwyt mój jest głośny i szaleńczy. Kolega Janek aż śniadanie porzucił żeby sprawdzić z czego się tak cieszę i co to za gadkę słyszy w tle. I pan mąż został poinformowany przez pana syna że Franek czyta po holendersku 😁

    OdpowiedzUsuń
  5. Franek mówi i to jest super :) Moi synkowie jak zaczynali "przygodę" z mówieniem ja rozumiałam ich świetnie, znajomi czasem prosili o "tłumaczenie" :) Wiem, że to nie "spacerek", ale BRAWO FRANEK, BRAWO WY :) Uściski Noworoczne z zimnego Olsztyna

    OdpowiedzUsuń
  6. Też zrozumiałam. A jeszcze tak niedawno pisałaś,że ktoś tam mówił,że nie ma struktury zdania. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  7. super czyta! szczególnie po holendersku...a z jakim szelmowskim uśmiechem ;-)
    zdjęcie z wujkiem jest świetne!
    pozdrawiam
    ivonesca
    PS. tak w ogóle to chciałam zauważyć, że bardzo Wam wyrósł chłopak....to już nie chłopaczek mały....ale chłopak na schwał!

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Będę wysyłać ten wpis tym, którzy mi nie wierzą, że najważniejsza jest komunikacja w ogóle. Nie chodzi o to, by mówić na siłę, ale żeby chcieć się porozumiewać. A wtedy może nawet przyjdzie czas na mówienie głosowe.
    Franek na pewno z czasem się wyrobi, może nawet i w innych językach, któż to wie? :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brawo dla Frania!Zrozumiałam wszystkie dopowiedzi,a czytanie po holendersku było na szóstkę z plusem. Nieustająco wspieram w kwestii zdrowotności. Niech to będzie dla Was dobry rok,lepszy od tego,który minął. Pozdrawiam -swojaczka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie mówi Franek, ale przede wszystkim moją uwagę zwróciło to, że:
    1) na tych nagraniach jest rewelacyjnie komunikatywny - i nie tylko o mowę chodzi oraz
    2) jest bardzo twórczy - po holendersku? przeczytać? co za problem! :) Wiesz, co mi przyszło na myśl? Jakby to było zadanie na rozmowie kwalifikacyjnej to Franek by je zaliczył śpiewająco, bo 90% kandydatów zaczęłoby tłumaczyć, że holenderskiego nie znają, albo by się męczyło dukając w obcym języku.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję