Wpis wczorajszy nadrabiam ja (mama), wieczorem pióro przejmie Natka.
24.07 (środa)
Zwykły dzień turnusowy - zajęcia przeplatane kąpielą w strumyku, zabawą z dziećmi i poznawaniem nowych oblicz Frania.
Franio romantyk |
Franio amant |
Franio...Franio;-) |
Ta wersja wygląda tak: Franek bierze piłkę, robi zmyłkę i zamiast rzucić ją kulturalnie do nas, bierze ją pod pachę i ucieka ile sił w małych nóżkach w kierunku jakiegoś auta i stara się w nie trafić piłką. My oczywiście rzucamy się w pościg za małym zbójem krzycząc ile sił w płucach:
- Nieeee woooolllnnnoooooooooooooooooooooooooo!!!
Na to Franc odwraca się, i z szelmowskim uśmiechem miga do nas 'bawię się w łobuza'.
My: - Franio, nie jesteś łobuzem!
Fr: - 'bawię się w łobuza'
My: - Tu nie wolno bawić się w łobuza!
Fr: - 'Trzeba wezwać policję', 'jestem łobuzem'
No i ręce opadają człowiekowi:)
OCZYWIŚCIE skonsultowaliśmy sprawę łobuza z terapeutami, pan Adam z Prodeste w sposób absolutnie wyluzowany powiedział tylko:
- No i super. Ma chłopak poczucie humoru.
:)
Na dziś mamy dużo planów, aż boję się, jakie będą owoce tego dnia i jakie oblicza Franka poznamy;-) Na razie Francik jest na pierwszych zajęciach a my czekamy z niecierpliwością na gościa..
***
25.07 (czwartek)
Dzisiaj przyjechała do nas pani Kasia mama Mai. Franio bardzo się ucieszył, bo:
-Przyjechała pani Kasia,
-Franio dostał autko
-i słodycze.
Proste ;)
Niestety plany wycieczkowe bardzo się poplątały. Francik był tak zmęczony, że został z tatą w hotelu, a ja z mamą byłyśmy na wycieczce. Było przepięknie. Byłam z mamą w bacówce i mama spytała się ,,Panie baco, a co to jest żentyca?" , a baca ,,Taka duzo o nie wie co to żentyca. Żentyca te napój z owczogo sero".
Dzień uważam za udany :) Razem z mamą polecamy żentycę na upalne dni .
Pani Kasia rozmawiała z mamą a Franio kąpał się w strumyku |
Wieczorem było zakończenie turnusu. Dostaliśmy dyplomy. Franulka jest już bardzo zmęczony. |
***
Pisze mama:
Już jesteśmy w domu.
W drodze powrotnej odwiedziliśmy małą Łucję, także wcześniaczka jak Franio, z którą widzieliśmy się ostatnio dwa lata temu podczas warsztatów terapeutycznych we Wrocławiu. Fantastyczne to było spotkanie.
Bardzo liczymy na rewizytę w Opolu;-)
Łucja z bratem, Igorkiem i Franula |
Natalka obiecała, że uzupełni wpis o relację z dnia wczorajszego - trzymam ją za słowo. Na moje refleksje poturnusowe przyjdzie jeszcze czas.
Na razie zapraszam do śledzenia dedykowanej Franiowi podróży dookoła Polski niezwykłej rodziny Laszczyńskich, o TU. Są już tydzień w drodze! Nieustająco trzymamy za nich kciuki.
Mama Lasche opowiedziała o podróży i Franuli na portalu peron4.pl: Objeżdżamy Polskę dla Dzielnego Frania.
***
26.07 (piątek)
Rano Franio miał terapię, na którą zaprosiła mnie pani Monika. Pierwszy raz mogłam się przyjrzeć z bliska, jak to wygląda i ku mojemu zdziwieniu nie było nudno (bo z tym zazwyczaj kojarzę jakąś terapię). Dużo się dowiedziałam. Potem zjedliśmy obiad i pojechaliśmy na pożegnalną wycieczkę w góry. Franio był już zmęczony turnusem i wycieczkami więc pojechaliśmy kolejką Jaworki-Homole na halę. To była taka wycieczka "na leniuszka":) Franiowi bardzo się tam podobało. Zjadł lodzika i pobawił się na placu zabaw. Franc wszędzie znajdzie jakiś traktor więc i tym razem mu się udało! Siedzieliśmy u bacy i jedliśmy łoscypka, bundz i piliśmy żentycę. Było naprawdę super.
Do hotelu wróciliśmy ok. godziny 18. Potem zjedliśmy kolację, Franek poszedł spać i gdy już zasnął rodzice poszli na pogaduchy. Jak co wieczór zresztą;-) Wrócili dopiero o 1:30 w nocy. Wiem, bo czytałam książkę (tylko udawałam, że już śpię - słyszałam jak wracają do pokoju:) Rano cięęęężko się nam wszystkim wstawało.
Zdjęcia wstawi mama.
Czy można hasać w piękniejszych okolicznościach przyrody? |
Własnej góralskiej roboty traktor i Franio traktorzysta:) |
My już wiemy, co to bundz, żentyca, gołka i redykołka:) |
Trzeba się było natrudzić, żeby znaleźć miejsce siedzące bezplackowe;-) |
Ps. Pisanie bloga wcale nie jest takie proste.
Widzę, że Francik ma ten sam styl "gry" w piłkę co Agatka. Tylko u nas zamiast rzucania w autach jest wrzucanie do śmietników: "GOL".
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Gorzej jak Agatka trafi piłką do śmietnika;-)
UsuńNiestety-stety coraz częściej Jej się udaje!
UsuńWezwijcie policjanta! Niech sie Franek ucieszy :-)
OdpowiedzUsuńJasne:) I rodzice wyjdą na łobuzów i trza będzie płacić za nieuzasadnione wezwanie służb;-)
UsuńFraniowa zabawa w łobuza spowodowała spadnięcie ze śmiechu z fotela :-)
OdpowiedzUsuńTaka upadła ciotka to sama radość;-)
UsuńŁooooobuz! W pozytywnym znaczeniu jest suuuper!
OdpowiedzUsuńTylko w pozytywnym:)
UsuńŁobuz!! Wow!
OdpowiedzUsuńPoczucie humoru to strasznie dużo! Jeszcze gdyby się kłamać nauczył!;) ach! serio mówię
Wiem, wiem. Mam tak samo.
UsuńA na razie po przyjeździe do domu krasnal chwycił piłkę i wycelował w witrynę z kieliszkami po śp. babci Helence. Serce mi stanęło. Tata szybko powiedział podniesionym głosem: "Franek, nie wolno!", a ten zbój mały na to pokazał mu gest 'łobuz':)
W tej sytuacji to ja nie wiem, czy on zostanie naukowcem. Ma WSZYSTKIE predyspozycje, ale ma też poczucie humoru. NIEZWYKLE rzadkie u jajogłowych! ;)))
OdpowiedzUsuńOj ciotka, ciotka...:)
UsuńBardzo cieszę się, że mogliśmy się spotkać :) Miło było z Wami porozmawiać , pośmiać się , a Franiowa radość i uśmiech - bezcenne ! Franio jesteś super , super extra gościu , buziaki dla Was :*
OdpowiedzUsuńKasiu, my także dziękujemy Tobie za wizytę. Zdjęcia prześlę, obiecuję, jak tylko trochę ogarnę naszą rzeczywistość;-)
Usuńale wymęczony Franc na ostatnim zdjęciu ;-)
OdpowiedzUsuńale pewnie też zadowolony-tyle dzieci, tyle wycieczek, tyle wrażeń....
a propos wrażeń - też ma duzo rodzinka lasche, w swojej objazdowej podróży:-)
pozdrawiam wieczorową porą
ivonesca
Wymęczony Franio i zmęczeni my. Ale warto było. Wszystko opiszę na spokojnie.
UsuńUściski:*
Trzy tygodnie Go nie widziałam a już się zmienił. Rośnie i poważnieje, prawdziwy chłopaczek z Niego. Pozdrawiamy wszystkich!
OdpowiedzUsuńooo, jak mniemam już wróciliście z wywczasów. Lecę Cię wyśledzić;-)
UsuńTurnus udany to najważniejsze. Mam nadzieję że trochę odpoczęłaś
OdpowiedzUsuńTo był bardzo intensywny czas, kompletnie inny od naszej codzienności, na pewno więc od niej odpoczęłam. Fizycznie jednak wróciliśmy mocno (ale pozytywnie) zmęczeni.
UsuńPiękne zdjęcia! Widoki mieliście cudne. Zdjęcie Franka zza kubeczka mogłabym sobie wywołać, postawić na biurku i zerkać na nie w gorszych chwilach. Uśmiecham się do monitora... ;)
OdpowiedzUsuńMy to zdjęcie też uwielbiamy.
UsuńJesteśmy zauroczeni Gorcami i Pieninami, mamy nadzieję, że jeszcze tam wrócimy:)
Natalko pisanie bloga poszło Ci świetnie!!!! Czekam na kolejne Twoje posty:-)
OdpowiedzUsuńNie wiem tylko, kiedy Franio zabierze się za list do Ciotek i Wujków;-)
UsuńOby jak najszybciej :-)
UsuńZgadzam się, że pisanie bloga do łatwych nie należy, ale szło Ci to rewelacyjnie, Natalko! Jakby tak pomyśleć to naprawdę niewiele osób pisze codziennie (nawet co drugi dzień).
OdpowiedzUsuńTą drogą z ostatniego wpisu oficjalnie dowiadujemy się, że na turnusie był również Franiowy Tata, nie licząc mignięcia w obiektywie parę dni temu ;)
Bo tata przyjechał na drugi tydzień turnusu, stąd dopiero wtedy pojawił się w Natkowych relacjach;-)
UsuńPrzepraszam - z przedostatniego :)
OdpowiedzUsuńPrzeoczyłem w komentarzu, jesteście w Szczecinie?
OdpowiedzUsuń