Na turnus pojechała także Natka. W ciągu minionych dwóch tygodni słyszałam wiele ciekawych dialogów siostry z bratem. 90% z nich nie nadaje się jednakże do publikacji (choć w tym obszarze mamy więc absolutną komunikacyjną normę). Jedną scenkę mogę jednak opisać bez obawy o zgorszenie szanowynych Czytelników;-)
Któregoś dnia Franek zaczepił Natkę i zamigał <bawić się>
Natka: Chcesz się, Franiu, bawić?
F: Tiiiiiiiiii
N: A w co?
F: <lekarz>
N: Chcesz się bawić w lekarza?
F: Tiiiiiiiiiii
N: Hm... To może zrobimy dziś cholecystektomię?
F: Tiiiiiiiii
N: Albo wiesz co, cholecystektomię robiliśmy wczoraj, to dziś może usuniemy żylaki?
W ciężkim szoku wywołanym usłyszanym dopiero co dialogiem pomiędzy dziećmi i radosnej spokojności o dalszy przebieg zabawy (nie zawsze mam to uczucie) postanowiłam udać się do łazienki i pomyć kubki po herbacie.
Nagle słyszę:
N: Franek!! Żylaków się nie je!!! Nie wolno jeść ludzi!!!
No.
Hm..
Taka bardzo poznawcza zabawa ;-)
Tu dzieci bawiły się w zniekształcanie swoich twarzy na turnusowych zdjęciach. Nie mam pojęcia w jakim programie i jak to robili, ale zabawę mieli, jak widać, przednią. |
oplułam monitor :D
OdpowiedzUsuń