wtorek, 15 lipca 2014

Wiatr i A B C

Gdy rozpoczęliśmy terapię Frania w Prodeste, usłyszeliśmy od ówczesnej terapeutki prowadzącej, p. Eweliny, o "zasadzie A B C". Była to odpowiedź na nasze ciągłe pytania o Franiowe zachowania trudne (wrrrróóć: na turnusie dowiedziałam się podczas warsztatów dla rodziców, że właściwszym określeniem są zachowania zakłócające). Pani Ewelina powiedziała nam, abyśmy analizowali dokładnie konkretne zachowanie Frania dzieląc je na trzy etapy:
A - to, co się wydarzyło przed danym zachowaniem,
B - samo zachowanie,
C - to, co się wydarzyło po zachowaniu zakłócającym.
Tym sposobem próbowaliśmy dochodzić do przyczyn zachowań - czasem leżały one w A, ale równie często w C. Franek chcąc np. wywołać bardzo konkretną naszą reakcję robił coś, co tę reakcję wywoływało. W takim przypadku nie chodziło o A, lecz o C. Nad owym C musieliśmy wtedy pracować. Zgodnie z tą zasadą staraliśmy się podczas turnusu rozłożyć na czynniki pierwsze "problem księżycowy".
Schemat wygląda na dziecinnie prosty, oczywisty, żeby nie powiedzieć banalny.
Nic z tego.
W przypadku autyzmu nic nie jest proste i banalne (zdaje mi się tak już coraz częściej).
Przykład? 
Proszę bardzo.
Jeszcze gorący.



Po powrocie z turnusu siwieliśmy, bo Franc nie chciał w ogóle wychodzić z domu. Wczoraj np. bardzo chciał iść na rowerek i lody, ale gdy tylko wyszyliśmy na zewnątrz, zaczął strasznie krzyczeć, że wieje wiatr i uciekać do domu. Franek nigdy nie lubił silnego wiatru, ale nie było aż takich problemów, że byle podmuch wywoływał u niego taki lęk! Zrobiliśmy więc analizę A B C, z której za wiele nam niestety nie wynikło.
A - przed wyjściem na dwór plan aktywności, Franc chce iść, albo nie chce (zależy jaki jest cel wyjścia), ubiera się, podchodzimy do drzwi,
B - powoli wychyla się za drzwi, miga że wieje wiatr, my że wiatr jest słabiutki, wychodzi robiąc jeden-dwa kroki do przodu, jest krzyk i płacz, powrót do domu,
C - w domu tzw. amba.
O co więc chodzi?
Dlaczego nagle zaczął się bać wiatru?
W ogóle nie wyglądało nam to próbę wymuszenia, rządzenia nami (nie za cenę rowerka i lodów! nawet kuszenie zakupem jajka niespodzianki nic nie dawało).
Już wiemy, że autyzm nie cierpi pustki, pomyśleliśmy więc ogłupiali kompletnie, że może po częściowym oswojeniu księżyca Frankowy autyzm stwierdził, że "teraz się weźmie za wiatr"? A żeby się działo.. F&S! Tylko my mamy mocno dość "dziania się" w naszym życiu. Spokoju i nudy trzeba nam jak tlenu.
Nie poddawaliśmy się jednak - pan mąż wyciągnął ze strychu wentylator. Rozrysowaliśmy Frankowi na kartce trzy sytuacje:
- wiatr stopnia 1,
- wiatr stopnia 2,
- wiatr stopnia 3.
Pokazaliśmy Frankowi, że przy stopniu 1 i 2 wychodzimy na dwór, bo wiatr jest o taaaki - tu chwilę trwało przekonanie Franca do włączenia wentylatora na stopień 1 i 2 - a jak będzie silniejszy, czyli stopień 3, to zostajemy w domu. Pan mąż wykonał do celów pokazowych drzewko z rolki po papierze toaletowym i gałązek. I tak Francyś miał niezłą zabawę - przełączał wentylator z 1 na 2, wiatr szumiał, drzewo się kołysało i...była bombowa zabawa (zdjęcie na samym początku wpisu).
Wróciliśmy więc do schematu A B C i ... zgłupieliśmy. Wiatr jest fajny, ale tylko w domu. Może więc chodzi o tęsknotę za domem po powrocie z turnusu? I to taką, że nawet plan aktywności nie pomaga? Ale co ma wiatr wspólnego z tęsknotą???? Tak kaskaderskiego poznawczo powiązania chyba by nasz synuś nie wymyślił?
Kolejny raz wczorajszego dnia stwierdziliśmy, że nie nadajemy się na rodziców naszego syna. Wymiękliśmy. Nie rozumieliśmy ani jego, ani przyczyn jego lęku. Koszmarne uczucie. W tym przygnębiającym przekonaniu poszliśmy spać zastanawiając się, jak pójdziemy dziś z Francem odebrać jego nowe wkładki.
Rano zrobiliśmy plan aktywności przekonując Franca, że wiatr na dworze "wieje na jedyneczkę", wskoczyliśmy ekspresowo do auta i pojechaliśmy. Na parkingu amba. Krasnal nie chciał wysiadać. Rozpacz. W końcu jakoś wyszedł z auta. Szedł skulony ze strachem w oczach przed siebie, przez parking. W jednej ręce trzymał plan aktywności, ręką z planem i drugą wolną przytrzymywał swoją czapkę z daszkiem na głowie. Wtedy mnie olśniło... Przypomniała mi się sytuacja z turnusu - dosłownie dwa-trzy dni przed jego zakończeniem bardzo silny podmuch wiatru zdmuchnął Frankowi czapkę z głowy! Krasnal się tego bardzo przestraszył! Czyżby o tamtą sytuację chodziło??? W ostatnie dwa dni turnusu nie chciał wychodzić z hotelu - migał że wiatr mocno wieje. Księżyc nagle zszedł na drugi plan.
Podeszłam do Frania i spytałam:
- Franiu, czy Ty się boisz, że wiatr zwieje ci twoją czapeczkę?
- Tiiiiiiiiiiiii.
- To daj mamie czapkę i plan, ja ci to wszystko przytrzymam, dobrze?
- Tiiiiiiiiiiiiiii.
Krasnal oddał mi plan i czapkę, wyprostował się dosłownie w jednej chwili i z ciągle z lekko niepewnym wyrazem twarzy ruszył do przodu.
Ja pierdzielę!!!!!!!!!!! Już wiemy, że analizę A B C należy przeprowadzać odnosząc się nie tylko do najbliższych wydarzeń!
Teraz będziemy musieli trochę popracować nad siłą wiatru, co wiatr może itd, ale to już przysłowiowy pikuś. Musimy pomóc Frankowi przerobić tę sprawę poznawczo. Przynajmniej wiemy, gdzie jest problem, czym w tym przypadku jest A.


Wypad na lody dziś udał się. Jeno bez czapki:)
Żyjemy.
Kamień z serca.
Gdy doszliśmy do przyczyny Franiowego strachu poczuliśmy się lżejsi o tonę. Dosłownie tańczyć nam się chciało z radości. 
Poważnie. 
A jaka zmiana jakościowa nastąpiła w zachowaniu Franka!
Jest dobrze:)

Jeden podmuch a taka zadyma.



***
Tak sobie dziś pomyślałam, że  w wakacje też można się pouczyć, prawda?
Otwieramy więc dziś wakacyjną szkoła migania z Franiem.
Miały być dwa znaki, ale będzie jeden, bo model był w nastroju bardzo niepoważnym;-)


1.

Franio miga smutny z dużym rozmachem;-)







22 komentarze:

  1. Uff!:)))A Franio umie migać"boję się"?Pomysłowość Taty -czapki z głów !(no wiem,wiem,czapka:))))
    Jedno z głowy:)Jak przebrniecie przez księżyc,opiszesz o co chodziło?Wakacje otworem:)Prababka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, do księżyca już nie dotrzemy. "Sprawa księżycowa" towarzysz nam od roku.
      Teraz trzeba spróbować załatwić ten problem inaczej..
      I pomyślec, że w naszym domy Franc przed snem uwielbiał wpatrywać się w gwiazdy i księzyc.
      Mężczyźni zmienni są ;-)

      Usuń
    2. Ale pamiętam też,że chciał dostać księżyc na mikołajki;może to nie o lek chodzi?Tak tylko głośno myslę:)))P.:)

      Usuń
    3. Hm...zapewno o coś z tym księżycem chodziło. MOże właśnie że jest coś niewyjaśnionego i Franek nie chciał go dostać, lecz cciał czego z nim związanego? Takich szczegółów nie dowiemy się od Frania. Musimy się ich domyślać i mieć nadzieję, ze uda się rozszyfrować, o co chodzi. Całe szczęście że Franc jest takim bystrzachą - jeśli nie emocjonalnie to po jakimś czasie czysto poznawczo udaje się z nim nad określonym problemem pracować.
      Prababko, żebyś Ty wiedziała jak często ja głośno myślę...;-)

      Usuń
  2. Znamy ten ból aż za dobrze. Bo boli nie tylko to, że nasze dzieci coś "boli", ale przede wszystkin to, że nie wiemy o co chodzi i nasze Biedaczyska są same ze swoim bólem, strachem, problemem. Ale Franuś ma duuuuużo szczęścia; bo Wy aż - nomen omen - do bólu drążycie temat, żeby odkryć gadzinę, a potem ją przegnać albo oswoić. Franuś!-nie takie jeszcze przeciwne wiatry przezwyciężysz! ciotka Mał(a)gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Oczywiście zapusujemy się na letni kurs migowego:-) Dałoby się na następnej lekcji zamugać kiełbasę/kabanis/parówkę?-słowa strategiczne ;-)

      Usuń
    2. Ciotko kochana, zamigamy. Dla Was wszystko!
      Kiełbasa to ulubione słowo Frania (bo jak nie będzie jadł kiełbasy, nie będzie miał siły;-) )
      W kwestii parówki i kabanosów będę musiała dopytać u źródła;-)

      Usuń
  3. No i oczy mam mokre, gdy wyobraziłam sobie Francika z tymi rączkami na główce i tą czapkę... Ehhhh.....
    Asia B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak Asiu. Nie ma nic gorszego niż świadomość, że Twoje dziecko czegoś bardzo się boi a Ty nie wiesz, dlaczego i nie wiesz, jak mu pomóc.. Ale przynajmniej teraz już wiemy.
      Głowa do góry, ciotko Asio, będzie dobrze.
      Bo jak inaczej ma być, prawda?

      Usuń
    2. No jacha! :)
      Nie takie gadziny Franula pokonał! O!

      Usuń
    3. :)
      Wiara Franiowej ciotki to rzecz bezcenna ;-)
      Uściski:)

      Usuń
  4. Po obejrzeniu filmiku zasypiam uchachana:))

    OdpowiedzUsuń
  5. I ten slodki uśmiech na koniec...
    Czapki z głów, dla rodziców - za domyślność ;) i dla Frania, za odwagę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli to jednak nie tylko sam turnus i " przepracowanie" go męczyło Krasnalka... Całe szczęście, że jednak wtedy na parkingu nie ustąpiliście i Franio niejako mową ciała pokazał czego się boi, o co chodzi. A taki nieprzepracowany temat mógłby się z czasem utrwalać i pogłębiać, naprawdę groziły Wam wakacje w domu. Dzięki Bogu, że jednak się wyjaśniło. A na rodziców Franka nadajecie się jak nikt inny, bo kochacie go bardzo bardzo bardzo i walczycie razem z nim. Nic więcej nie trzeba :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pierwsze jak nikt inny nadajecie się na Rodziców Waszego syna, dla mnie jesteście Rodzicami przez ogromne R! Kiedy czytam to wszystko co robicie, to z każdym kolejnym wpisem podziwiam Was jeszcze bardziej. Brawo dla Taty za pomysłowość! I dla Mamy za połączenie faktów :)

    Dziękuję za lekcje migowego, z przyjemnością zapisuję się do Was na wakacyjny kurs :)

    OdpowiedzUsuń
  8. to Ci wiatr nawywijał ;-)
    pozdrawiam i do zobaczenia...mam nadzieję :-)
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń
  9. Podziwiam Was!Jesteście wspaniałymi rodzicami... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Całusy dla Was Kochani!

    Czytam, czytam , jestem na bieżąco chociaż nie zawsze piszę. Ślę mnóstwo uścisków!
    Będę pisać to za każdym razem!

    Franio nie mógł trafić na Wspanialszych Rodziców!

    Wiedział w jakiej Rodzinę się "ulokować"

    Pozdrawiam Patti

    P.S.
    Pamiętasz jak zamęczałam Cię o kontakt do Pana Radka i plany Olki dotyczące studiów na Rehabilitacji.
    Plany trochę zweryfikowała i mogę się pochwalić że jest studentką I roku Położnictwa na Uniwersytecie Medycznym w Krakowie :)
    Matkę duma rozpiera - dostała się na wszystkie uczelnie gdzie składała dokumenty:)
    Także dziewczyny !
    Zachodzić proszę w ciąże !

    Pozdrawiam raz jeszcze Patti :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje!!!!!!!!!!! Czyli medycznie jednak, super:)
      Uściski Oli przekazać proszę:)
      Pozdrowienia, dziewczyny:)

      Usuń
  11. Praca, praca , ciężka praca, zdumiewająca, trudna i mozolna ale daje efekty i to jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję