30.XII.2014 r, ok. godz. 13:30- spacer nr 1
Najpierw bardzo nieśmiało, może z 5 minut na sankach, po tym czasie Francik dał sygnał, że chce już wracać do auta. Pod podejściu pod auto zaczęliśmy się z panem mężem rzucać śnieżkami i wtedy z Franuli wyszło prawdziwe dziecko! Natychmiast podjął zabawę, rzucał śnieżkami w tatę, mamę, sam uciekał przed śnieżkami rzucanymi przez nas:) W sumie cała akcja trwała z 20 minut a my nie mogliśmy się nadziwić, że się udało!!
Po godzinie 15 zdarzyła się niespodzianka nr 2 - udało nam się przekonać Frania do kolejnego spaceru! Na piechtę! Całe 45 minut! Myśleliśmy pod koniec, że nie przeżyjemy nadmiaru ruchu i tlenu ;-)
Cud? W jakimś stopniu zapewne tak. My jednak wiemy, ile wysiłku i pracy nad Frankiem kosztowało nas to jego półroczne niewychodzenie z domu, ile razy opadały nam ręce z bezsilności i wydawało się, że Krasnal już nie odnajdzie radości ze spacerów. Najbardziej baliśmy się, że jego strach przejdzie w fobię i nigdy już normalnie, na luzie, bez przygotowań, planu i innych "pomocy naukowych" nie wyjdziemy z domu. Te dwa dzisiejsze wyjścia też nie były spontaniczne, lecz dobrze przygotowane i, że tak powiem, o- i dopracowane terapeutycznie i psychologicznie. Tak czy inaczej to dla nas przełom absolutny!
Mamy też pełną świadomość, że ów dzisiejszy cud spacerowy nie zdarzyłby się, gdyby nie Naczelna Wiedźma III RP, czyli Frankowa guru-psycholog. Pisząc te słowa wiem, że ryzykuję burę nieziemską za tę wiedźmę, ale biorę to na klatę - usprawiedliwia mnie stan niezwykłego poruszenia emocjonalnego ;-) Psycholog zrozumie ;-)
Franek, twoi starzy rodzice osiwieją przez ciebie któregoś dnia, kurdupelu kochany!!!!
Ps. Gdzieś w tyle głowy jest obawa, że to może być radość przedwczesna. Bo tak trudno uwierzyć, że to zdarzyło się dziś naprawdę...
Brawo Franek! Ależ się cieszę :) i brawa wielkie dla Pani Psycholog :)
OdpowiedzUsuńa Rodzice tak szybko nie osiwieją i wcale nie są starzy, skoro rzucają się śnieżkami ;)
Resztkami sił, matka z oklejonymi plecami i volteranem na plecach, ale rzucają ;-)
Usuńhe he :)
Cieszę się ogromnie razem z Wami, Franula cudnie wygląda na tym spacerze ale wiem , że to Wasza ciężka praca doprowadziła do tego przy pomocy p. psycholog tylko, że cóż by sama zrobiła bez zaangażowania rodziców. Trzymam mocno kciuki za Waszą całą rodzinkę. Całuski dla Frania.
OdpowiedzUsuńMama Asi.
Dziekujemy bardzo.
UsuńMarzymy o tym, zeby ten trudny półroczny czas zniżkowego funkcjonowania Franka juz się zakończył. Bardzo o tym marzymy...
Uściski i całusy od nas :)
Zgodnie z zaleceniem, ogromnie się cieszę z Wami ;) A tak poważnie, to i bez zalecenia uśmiech mnie nie opuszcza :) A rodzice, zawsze siwieją, spójrz na fotkę mojego męża ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za dalsze postępy Franka!!! Przytulam!!!!!!!!
Ostatecznie pozostaje farba do włosów ;-)
UsuńUściski :) :)
Agus takie postępy wielkie.gratuluje:) teraz będzie juz coraz lzej. Buziaki
OdpowiedzUsuńOby, Jolu...oby :*
UsuńSuper :)! To niech dopada śniegu co by bitwa na snieżki była możliwa przez dłuższy czas ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy ciepło!
Teraz zima musi być po naszej stronie!
UsuńNie ma innej opcji ;-)
Brawo Franiooooo, zuch chłopak
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSiwe matki i ojcowie to też cudni ludzie:)))Aguś,niewyobrażalna bariera znika,niech ją licho!Powodzenia w całym nowym roku,wielu takich cudów .Prababka:)))
OdpowiedzUsuńps.jak to się opublikuje 10 razy-wykasuj proszę,nie mogę się przebić z robolem:)))
Tak jest - niech ją licho! Mądrze rzeczesz, kochana :)
UsuńPs. Jakie 10 razy?? :) Dzielnie walczyłas z robolem ;-)
A ja mam trochę inną koncepcję tego wszystkiego - Francik po prostu ma jakąś sympatię w okolicy i zrobi wszystko, aby ją zobaczyć. Łącznie z nieoczekiwanym przez rodziców wyjściem na spacer(mam nadzieję, że macie poczucie humoru). Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKooochana, bez poczucia humoru umarłabym!!!!
Usuń:*
W nadchodzącym Nowym Roku
OdpowiedzUsuńżyczymy Wam codziennych spacerów
bez stresu:-)
Pozdrawiam
Hania z chłopakami
Fajnie, że dziecko się przełamało bez cięższych odczuć. Dzieci jak się czegoś boją, potrafią wpaść w panikę, byle tylko rodzice trzymali je jak najdalej od źródła strachu. No to teraz można pojechać na wycieczkę :)
OdpowiedzUsuń