wtorek, 17 listopada 2015

Wcześniakowo

Zastanawiam się, jak długo będę myślała o Franku jako o wcześniaku. Zapewne jeszcze długo - przynajmniej w kategoriach medycznych. Wcześniactwo dość mocno pokiereszowało Frania, jego skutki zostaną z naszym chłopakiem do końca życia. A i tak przecież mieliśmy ogromnie dużo szczęścia, bo jest przecież lepiej niż ktokolwiek na początku przypuszczał.


Dziś chciałabym napisać kilka słów do świeżo upieczonych rodziców wcześniaczych. 
Na ile tylko stan Waszego dziecka i jakość opieki nad nim na to pozwalają, bądźcie przede wszystkim rodzicami, nie terapeutami, nie rehabilitantami Waszych dzieci, starajcie się nie (z)wariować ze strachu o dziecko, cieszcie się każdą chwilą zwyczajności, każdym najmniejszym sukcesem dziecka i przy każdej okazji ładujcie akumulatory emocjonalne. Bo ten pierwszy rok życia dziecka jeszcze szczególnie trudny i obciążający emocjonalnie. Dopuszczajcie do siebie także scenariusze, których nigdy nie braliście pod uwagę. Dopuście do świadomości, że możecie być rodzicami dziecka niepełnosprawnego, nie negujcie, jeśli terapeuta/lekarz powie Wam o jakimś problemie, gdy coś wzbudzi jego niepokój i poprosi Was o sprawdzenie jego przypuszczeń. Bo wcześniactwo to loteria - czasem dziecko z 26 hbd wychodzi z niego lepiej niż to z 30 tygodnia. Musicie być bardzo uważni - obserwować dziecko, by jak najwcześniej wyłapać wszelkie niepokojące objawy i by jak najwcześniej mu pomóc. A przy tym wszystkim nie dać się zwariować i nie snuć ciągle czarnych scenariuszy. 
Bycie rodzicem wcześniaka przypomina trochę życie na beczce z prochem - ciągły strach i niepokój o dziecko - co jeszcze "wyjdzie", co przyniosą mijające miesiące? To strasznie trudne i obciążające emocjonalnie. Jeśli poczujecie, że sami nie dajecie rady, poproście o pomoc specjalistów - psychologów. To żaden wstyd przyznać się do słabości, do tego, że nie daje się rady.
Życzę Wam wsparcia personelu medycznego, mądrych i empatycznych terapeutów, lekarzy. Przede wszystkim jednak życzę Wam, abyście się jako rodzice wspierali, abyście dali radę przejść razem przez trudne miesiące, a niekiedy i lata. Nie zapominajcie także o swoich zdrowych dzieciach - dla nich jest to także bardzo trudny czas. Życzę Wam wsparcia ze strony rodziny, życzliwości, zrozumienia, pomocnych dłoni w otoczeniu i prawdziwych, wspierających przyjaciół. 
Nade wszystko jednak życzę Wam, abyście usłyszeli od lekarzy i rehabilitantów, że Wasze dziecko wyszło zwycięsko z wcześniactwa.
Chciałabym, abyście patrząc na naszego Franka, czytając o nim, czerpali nadzieję. Bo mimo tak ciężkiego startu w życie, mimo wszystkiego, co przeszliśmy na początku jego w życia, a co (emocjonalnie) dałam radę opisać niedawno (tu), mimo tylu trudnych diagnoz, które padły w późniejszym czasie, wierzę, że Franek jest szczęśliwym dzieckiem. Nie raz daje on nam ostro w kość, nie raz zdaje nam się, że nie damy już rady emocjonalnie i fizycznie, ale chwilę później zdarza się coś niezwykłego (czytaj: coś zwyczajnego, normalnego, co w naszej rzeczywistości urasta do rangi święta) i znowu idziemy dalej. Bo Franek jest po prostu naszym cudownym, ukochanym dzieckiem. Wierzymy w niego, akceptujemy go takim, jaki jest i...niczego nie planujemy. Po prostu idziemy naszą drogą.
Duuuużo siły i wiary - Wam, nam wszystkim.



Na koniec chciałabym przypomnieć artykuł sprzed dwóch lat "Franek - hipotroficzny kilogram szczęścia".

4 komentarze:

  1. Szerokiej, prostej i tylko czasem wyboistej tej Waszej drogi Wam życzę. Z Waszymi cudownymi i ukochanymi Dziećmi. Niezwykłości w normalności.

    OdpowiedzUsuń
  2. nudy, nudy, nudy Wam życzę ;-)
    pozdrawiam
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli mogę się dołączyć do życzeń, to życzę każdemu wcześniakowi tak mądrych rodziców, na jakich trafił Franek. A samemu Frankowi samych szczęśliwych chwil w życiu i ciągłego wychodzenia na prostą. Trzymajcie się ciepło

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję