czwartek, 1 maja 2014

Zadanie na majówkę


Majówkowe zadanie od Frania - zróbcie i Wy z Waszymi dziećmi wariację na temat ciasteczek maślanych. Żeby było łatwiej, zamieszczam niżej dokładny opis działań kuchennych.






Po konsultacji  z naszą kulinarną guru, ciotką BistroMamą, jej przepis na ciasteczka maślane został ciut zmodyfikowany. Oto przepis podstawowy:
125 g masła 125 g cukru 1 jajko 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego 250 g mąki pszennej Miksujemy cukier z masłem, dodajemy jajko z ekstraktem, na koniec mąkę i wyrabiamy gładkie ciasto. Wkładamy do lodówki na pół godziny. Rozwałkowujemy, wykrawamy, pieczemy ok. 10-15 minut 180 st.

Modyfikacja polegała na tym, że dodaliśmy tylko 125 gr mąki pszennej, resztę zaś zastąpiłam mąką migdałową (tzn. były to po prostu migdały zmielone na pył, mam nadzieję, że można to nazwać mąką migdałową). Ciasto następnie podzieliliśmy na dwie części, do jednej dodaliśmy kakao (Franiowi sypnęło się na bogato - chyba za dużo ciut).



Dodanie kakao nie było - jak się okazało - rozważną decyzją. 
Dlaczego? Franc wciąga wszystko, co ma kolor czekolady. Zanim więc ciasteczka trafiły do piekarnika, trochę surowego ciasta zniknęło we Franiowym brzuszku...ehm.. Chciałąbym jednak uspokoić wszystkie zafrasowane ciotki - NIC się nie działo potem ;-) TAKIE ciasto :) 







Franula w swoich działaniach kuchennych staje się coraz bardziej samodzielny. I to cieszy!:) 
(czekamy z niecierpliwością na obiad dwudaniowy z deserem a'la Franek)





Pamiętajcie, że grubość ciasta i jego struktura to sprawy absolutnie wtórne! :) 



Tym razem utrudniliśmy Franiowi trochę zadanie - kilka dni temu kupiłam specjalną pieczątkę silikonową do ciasteczek z napisem "Made with love". Krasnal ma ogromne problemy z wyczuciem nacisku - stemplowanie ciastek było dla niego bardzo trudnym zadaniem. Pierwszy stempel niemal odgniótł się w blasze do pieczenia;-) Tym razem musiałam więc pomagać Frankowi. Gdy dawno temu zaczynaliśmy z Franiem rządzić w kuchni, Krasnal miał ogromne problemy z tym, aby w ogóle dotknąć ciasta i znieść wibracje wytwarzane przez mikser. Teraz to już żaden problem. Przyjdzie więc czas, że nasz chłopaczek nauczy się właściwej siły nacisku.





Smacznego! :)


Ps. Jeszcze krótka uwaga w kwestii nacisku - gdy dwa lata temu zamieszkał z nami Boluś, Franula w ogóle nie potrafił go głaskać. To znaczy, gdy już dotykał Bola, był to prawdziwy żelazny uścisk (dlatego też wszystkie jego auta były metalowe, plastikowe dramatycznie szybko dokonywały żywota). Kociak zmykał przed Franiem, ale nigdy nie podrapał Frania, jakby wiedział, że ten nie robi tego ze złośliwości. Teraz jest już na tyle dobrze, że zdecydowaliśmy się zaryzykować stemplowanie ciasteczek. To naprawdę świetne ćwiczenie dla niewprawnych łapek.



17 komentarzy:

  1. Aaaale zarąbisty stempelek macie, rany! Ja też taki chcę, gdzie to kupić (poważnie pytam)?
    Franciszek... No ja nie wiem z tą Szwajcarią, jak tak dalej pójdzie, to on nie w laboratorium uniwersyteckim wyląduje, tylko na stanowisku szefa kuchni najlepszej restauracji! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, w Szczecinie kupiłam. Porozmawiam z siostrą i poproszę, aby dokupiła kolejny egzemplarz. Zaraz dzwonię do siorki :*

      Usuń
  2. Przepyszny wpis :-) Jestem pewna, ze opanowanie przez Frania sily nacisku to tylko kwestia czasu :)
    Ps: zdradzisz gdzie mozna taki stempel nabyc? czy moze byl robiony na zamowienie? fajny pomysl, podoba mi sie, mysle ze Nin wtedy bylaby bardziej chetna by zrobic wspolnie ciastka (bo poki co wspolne robienie ciastek polega na wydaniu mi nakazu upieczenia takowych i zadeklarowania checi pomocy - a nastepnie ta chec sie rozplywa :))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, żadne zamówienie:) Kupiony w sklepie sieciowym za 11 czy 12 zł:) Poprosze siostrę, aby podała mi namiar - chyba w Kaskadzie go kupiłyśmy. Podjedziesz sobie, jak będziesz w mieście i kupisz:)
      Fantastyczna sprawa, naprawdę.

      Usuń
    2. O, w Szczecinie - rewelacja! :) Podjadę w takim razie i poszukam :)))

      Usuń
    3. Duka w Kaskadzie, Aniu :)

      Usuń
  3. Właśnie chciałam podpowiedzieć, że w Duce są :) też się do ich zakupu przymierzam. Jestem dumna i blada, i baaaardzo mi się podoba Franiowa mina na pierwszym zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Ja jeszcze musze zdobyć gdzieś foremki do pierogów, żeby i pierogi z Francem robić jak Ty ze swoją córcią:)

      Usuń
  4. U nas taka majówka nie przejdzie. Julkomama dokonała pomiaru wagi ;) i zamiast minus trzy jest plus xxx.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeeeeeeeeee taaaam, trzeba być ponad takie detale ;-)

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie tylko super ale przede wszystkim pyszny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny jest luuuzik Frania w kuchni:)))Dobrze,że nie trzyma Się sztywno przepisów(no wiesz,szczypta soli...:)
    Jak nam Franio wydoroślał,i stał Się Dżielnym:)))Prababka:)

    OdpowiedzUsuń
  8. muszę sprawić sobie taki stempelek :)
    że Franio zjadł surowe ciasto... faceci tak mają ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, jak do Szczecina komuś za daleko to można kupić przez internet
    http://dukapolska.com/stempel-do-ciastek-made-with-love.html
    Pozdrawiam i nieustannie trzymam kciuki za Frania. Agata

    OdpowiedzUsuń
  10. super stempelek! pysznie ciastka wyglądają!
    Maciek też lubi w kuchni pomagać....tylko fartucha i czapy takiej profesjonalnej nie ma :P
    pozdrawiamy
    ivonesca

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję