sobota, 8 października 2011

Historia Bolusia

Gdy byliśmy ostatnio z dzieciaczkami w Warszawie, odwiedziliśmy jedną z kochanych cioć Franiowych. Ma ona psa i kota. Natka zakochała się w kocurku i stwierdziła, że już nie wyobraża sobie życia bez kotka w domu. My też jakoś wsiąkliśmy:) 
Nie chcieliśmy kupować żadnego rasowego kociaczka. Ciocia pokazała Natce forum miau.pl, na którym można zaadoptować kotka z domu przejściowego. 
Po powrocie do hotelu przy CZD postanowiliśmy od razu zacząć działać. Postępowaliśmy zgodnie z instrukcjami cioci - najpierw przeglądaliśmy tylko zdjęcia kociaków. Po jakiejś setce zobaczyliśmy Bolcia - to była miłość od pierwszego wejrzenia:) Całą trójką wlepiliśmy nosy w ekran laptopa (Franulek spał już i nie brał udziału w procesie decyzyjnym;-)) - i zgodnie stwierdziliśmy, że albo ten, albo żaden.
Weszliśmy w opis kociaczka i przepadliśmy z kretesem..
Napisałam maila do p. Agaty, u której Boluś mieszkał. Mieliśmy ogromną tremę czy spełnimy kryteria kwalifikacyjne, czy pani Agata się do nas odezwie. W końcu nigdy nie mieliśmy w domu zwierzaka (oprócz chomika, który odszedł z tego padołu łez dość szybko, co też nie działało na naszą korzyść).
Pani Agata odpisała, że zadzwoni następnego dnia i porozmawiamy. Miałam tremę jak przed rozmową kwalifikacyjną do wymarzonej pracy! Tym bardziej, że Natka chodziła za mną jak psiak i pytała bez końca
- I co, dzwoniła TA pani? 
- Mamuś, a o której zadzwoni TA pani od Bolusia?
- A co będzie jak nam nie da Bolusia? 
I tak w kółko. Myślałam, że zwariuję.
Ale rozmowę kwalifikacyjna przeszliśmy:) Pani Agata postanowiła oddać pana Bolesława w nasze ręce. Pominę opis euforii Natalki:)

Dzisiaj Boluś przyjechał do nas. Przywiozła go znajoma p. Agaty. Wręczając książeczkę zdrowia pokazała zapisane strony - historia leczenia Bolcia po uratowaniu go. Radek stwierdził krótko:
- No to jak nasz Franiu.
Dziś doszliśmy zresztą do wniosku, że Franek i Bolcio mają z sobą coś wspólnego:)
I tak oto w naszym domu zamieszkał kolejny cudem uratowany chłopaczek.

Oto historia Bolusia autorstwa pani Agaty, która nas tak ogromnie poruszyła:

Mały Boluś przylepka szuka domu - czy to właśnie Ty?....
 Czy to Ty jesteś moim człowiekiem? Bo ja chcę być Twoim kotkiem. Na razie nie mam swojego człowieka, ale ta Pani co u niej mieszkam mówi że znajdzie mnie ktoś kto mnie szuka już na pewno, tylko jeszcze o tym nie wie. Bo taki kot jak ja to podobno musi mieć własnego człowieka. No dobra, ale od początku. Urodziłem się podobno niedawno, miałem mamę i nawet człowieków. Ludzi, znaczy się. Byłem ukochanym maluszkiem mamy, człowiek też mówił że jestem fajny, taki puchaty, i miział mnie i cieszył się że mruczę, i małe człowieki się ze mną bawiły, i w ogóle. Ale to trwało tyle, ile mama się mną zajmowała, ale jak już zacząłem jeść nie tylko mleko co mi je mama dawała tylko inne jedzenie, takie dla większych kotów, to duży człowiek powiedział że nie potrzebuje darmozjada co tylko bryka a myszy nie łowi. A jak ja miałem łowić, jak ja dopiero co się urodziłem? Jeszcze nie umiałem, mama chciała mnie uczyć, ale nie zdążyła...

No i mnie zabrał ze sobą na dwór, myślałem że będziemy się uczyć te myszy łowić, ale on mnie zostawił i poszedł. I zostałem sam, bez mamy i bez myszy. Tak się błąkałem parę dni, strasznie byłem wystraszony i głodny, aż wzięła mnie jedna Pani. No i na razie jestem u niej. Nie nauczyła mnie łowić myszy, podobno ludzie wcale nie umieją (no, ale ja o tym nie wiedziałem), ale nauczyła wielu innych rzeczy. Jak się je chrupki i że człowieki jednak są kochane, tak jak myślałem od początku. I dała zabawki, faaajne, szczególnie jedna taka biedronka, lepsze od myszy. Są tu też inne koty, bardzo fajne, wytłumaczyły mi wszystko i troche mniej tęsknie za mamą. Tylko tych kotów jest kilka, a człowieki tylko dwa, i nie mam swojego własnego, takiego żebym mógł na nim spać i żeby mnie głaskał bardzo mocno i często i drapał i kochał. Żebym mruczał do niego i się cieszył że go mam. Ta Pani co u niej jestem mówi że mój człowiek na pewno gdzieś jest i mnie już szuka i ja chce żeby mnie znalazł....




Bolek ma ok 3 miesiące, jest kotkiem uwielbiającym ludzi, nie stroniącym też od innych zwierząt. Mruczy na sam widok człowieka, pcha się na ręce, jest baaardzo pogodny i pozytywny, ciekawski strasznie, ogólnie kochany - chyba to jeden z najfajniejszych kociaków, które przyszło nam odchowywać. Został znaleziony kiedy błąkał się po klatce schodowej, wychudzony i przeziębiony, i tak trafił do nas.

Boluś uwielbia się bawić myszkami i sznurkami, i swoją ulubioną pluszową biedronką, zaczepia człowieka i inne koty, je bez szemrania co dostanie do miski, załatwia się bezbłędnie do kuwety i korzysta z drapaka. Wie, że noc służy do spania, a w ciągu dnia ludzie chodzą do pracy. Jest zdrowy, odrobaczony i odpchlony, niedługo będziemy go szczepić. Nadaje się zarówno do domu z innymi zwierzętami, jak i dziećmi.

Zastrzegamy sobie prawo wyboru najlepszego domu. Warunkiem adopcji kociaka jest podpisanie umowy adopcyjnej.



No i jak tu było się nie zakochać w takim Bolusiu?..

2 komentarze:

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję