czwartek, 13 października 2011

Po wizycie we Wrocławiu

Franiu ma tu mało szczęśliwą minę, ale to jedyne nieporuszone zdjęcie:)
O godz. 9 stawiliśmy się na ERce. Uwielbiam spotkania z naszą kochaną ciocią Lilą. Jest w niej tyle serdeczności, ciepła i miłości do dzieciaczków, że to aż niewiarygodne:) Mimo przeznaczenia na tę wizytę godziny, oczywiście porozmawiałyśmy może z 10-15 minut. Ciocia zachwycona Franiem, za to Franiu miał mocno niepewny wyraz twarzy, gdy weszliśmy na oddział:) Ciocia przekupiła kurdupelka wafelkiem w czekoladzie (mama oko przymknęła...ehm..pierwszy franiowy wafelek w czekoladzie) i już wszystko było super. Specjalnie w prezencie dla cioci Franuś zrobił w dyżurce...kilka samodzielnych kroczków!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Oczywiście z naszą asekuracją, ale bez trzymania za rękę!! Musimy częściej jeździć do Wrocławia:) Na sierpniowych warsztatach we Wrocławiu mały poszedł trzymany za rączki a dziś pierwsze samodzielne kroczki:)

Widziałam Wiktorka...poznałam mamę, która czyta naszego bloga (pozdrawiamy Elę i maciupką Anitelkę). To były bardzo wzruszające i poruszające spotkania.. 
Wiktorek ciągle jest na respiratorze.. Przed maluszkiem jeszcze długa walka.. Obiecuję, że gdy tylko dostanę jakieś informacje o postępach Wiktorka, będę je przekazywała. Nie chcę jednak męczyć mamy malutkiego smsami. Sama pamiętam jak trudny to jest czas, jak ogromne zmęczenie z czasem przychodzi, jak bardzo pragnie się choć namiastki normalności i jak trudno odpowiadać na smsy, gdy postępów brak...
Poszłam także na rozmowę z p. dr C. Pokazałam wyniki krwi Frania. Powiedziała, że wskazują one na nadreaktywność szpiku, nie są one jakieś bardzo mocno nieprawidłowe, ale oczywiście sprawę należy skonsultować z hematologiem, żeby niczego nie przeoczyć. Pani doktor dała mi tez swój nr telefonu i zaoferowała swoją pomoc, jeśli taka będzie nam potrzebna. Ogromnie mnie wzruszyła tym gestem.. Oprócz tego porozmawiałyśmy sobie też trochę na inne tematy..

I co z tego, ze mama pokroiła kotleta
skoro mięsko w całości smakuje najlepiej:)

Po wizycie w Klinice popędziliśmy do Ośrodka dla Dzieci i Młodzieży z Wadą Słuchu. Wreszcie wiemy, że trafiliśmy do właściwych ludzi! Dzisiejsza wizyta była dość długa, bo pani surdologopeda zbierała wywiad, ustalała czego potrzebuje Franiu. Po analizie dokumentacji krasnala stwierdziła, że to naprawdę cud, że Franulek jest taki fajny:) Powiedziała, że jest rewelacyjnie wyprowadzony. Serce rośnie mi za każdym razem, gdy słyszę takie słowa. Powiedziała, że u Frania faktycznie mogło dojść do uszkodzenia centralnego, ale są takie typy uszkodzeń, przy których zaaparatowanie pięknie pozwala rozwinąć mowę! I to właśnie w tym najważniejszym okresie do 3 r.ż. Jutro jedziemy na warsztaty weekendowe, żeby terapeuci poznali Frania, jego potrzeby, żebym i ja się podszkoliła z form terapii krasnala (ostatnie wolne miejsce chyba na Frania właśnie czekało, zaraz muszę jeszcze tylko ekspresem przelew zrobić). Wzięli nas ostro do galopu:) Cieszę się ogromnie! Spytałam czy do końca listopada będą mogli nam powiedzieć, czy aparaty działają na Frania czy nie. Odpowiedź była zdecydowana: tak. Ustaliliśmy, że w listopadzie powtórzymy Franiowi całą BERĘ, żeby móc jak najlepiej dobrać krasnalowi aparaty. Warsztaty są w Dusznikach Zdroju, więc jutro czeka nas kolejny wyjazd. Moglibyśmy jechać przez Czechy, byłoby krócej, tylko...Franula nie ma paszportu, choroba. Musimy mu go wyrobić.
Dostałam do domu trochę materiałów do poczytania dot. niedosłuchu, rozwoju dziecka, form terapii itd. Będę miała więc co robić w ten weekend.

Po wizycie w Ośrodku szybka jazda na Bielany na obiad - tradycyjnie już w Ikei. Potem kupiliśmy buty na zimę dla kurdupelka (!). Trzymaliśmy się wytycznych naszej p. rehabilitantki, trochę trwało przymierzanie, wybieranie, ale znaleźliśmy super buciki:)

W nowych butach chodzi się najfajniej na świecie:)

7 komentarzy:

  1. Co za fantastyczny, piękny, wyczekany widok!!!
    Ten kto nie wierzył niech drży :))
    Takie posty czyta się jednym tchem :) Buziaki dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadreaktywność szpiku, nawet nie wiedziałam,że jest coś takiego życzę Tobie i Franiowi aby jednak wszystko było dobrze przesyłam dobre emocje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Franio górą! Da sobie rady!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. No Franula robi gigantyczne postępy!!! Gratulacje dla krasnala z okazji samodzielnych kroczków:) A paszportu nie wyrabiaj Kochana, niepotrzebne koszty - wyrób Franiowi dowód osobisty - za darmo na 5 lat, tylko fotkę trzeba zrobić i możecie się poruszac po wszystkich krajach Unii:)

    OdpowiedzUsuń
  5. No co tu dużo mówić, piękny jest...
    Wzruszyłam się ogromnie patrząc na tę fotkę - tacy jesteście szczęśliwi na niej, tacy zwyczajni, tacy... fajni!

    OdpowiedzUsuń
  6. :-)
    Ale fajnie :-)

    I jak Franek ma świetny sposób spożywania kotleta :-) Zuch facet!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno trafilam na Waszego bloga i musze powiedziec, ze sliczny i dzielny jest Wasz Franio!!! Trzymam za Was kciuki, by wszystko sie ulozylo tak jak sobie wymarzyliscie!!!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję