Wczoraj - Francik poszedł na ciacho z ciocią Ewą i ciocią Martyną. I takie minki do dziewczyn strzelał!!:) Stęsknił się robaczek strasznie za nimi:) |
Absolutny i zdecydowany koniec.
Koniec nerwów i niepewności.
Gdy 13 miesięcy temu (no proszę, jak pięknie się to wpisuje w dzisiejszy dzień) spakowaliśmy cały dom, kartony schowaliśmy w garażu, wzięliśmy tylko najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliśmy do Opola, wiedzieliśmy, że czeka nas trudny rok (w rzeczywistości okazał się być trudniejszy niż przypuszczaliśmy). Wierzyliśmy, że w ciągu roku uda nam się jakoś poukładać nasze życie i będzie spokojniej, normalniej.
Wszystko się jakoś powoli układało - sprzedaż domu, koniec przeprowadzek z kolejnych wynajmowanych mieszkań, szkoła Natki, terapie Frania itd. Często było bardzo pod górkę, ale nie narzekaliśmy - zawsze mogło być przecież gorzej. Tylko jedna sprawa nie dawała nam spokoju...
Ciągle jeździłam do Jeleniej Góry do pracy. Każdy wyjazd oznaczał pokonanie w sumie ok. 500 km. Więcej mnie nie było w domu niż byłam. Wszyscy to znosiliśmy fatalnie.
Dojazdy zimą dały mi tak w kość (czytaj: zbyt wiele wypadków widziałam na trasie), że postanowiłam złożyć wypowiedzenie w Jeleniej. Dużo wcześniej lojalnie uprzedziłam szefostwo o moim zamiarze i zaczęłam poszukiwania pracy w Opolu. W jednym miejscu usłyszałam boleśnie prawdziwe słowa:
- Łatwo pani nie będzie, pani nie jest stąd.
Fakt. Nie dało się tego ukryć.
Z czasem moje poszukiwania objęły także Wrocław.
Wypowiedzenie w JG złożyłam nie mając jeszcze nic pewnego. Wiedziałam jedynie, że nie damy rady tak dłużej żyć.
Tylko wiara w to, że musi się udać, była niezmienna. Czasem mnie ona przerażała.
Z biegiem tygodni sytuacja stawała się coraz mniej zabawna..
Jakieś 4 tygodnie temu znalazłam ogłoszenie. Stanęłam więc w szranki konkursowe. Warunki - ok, spełniam. Jest dobrze. Ogłoszenie wyników: 13 września.
Dzisiaj od rana umierałam z nerwów. Wszyscy "chodziliśmy po ścianach". Krótko po godz. 14 usłyszałam werdykt : wygrałam konkurs, mam tę pracę! W Opolu!!!!
Koniec rewolucji.
Koniec przeprowadzki i tymczasowości.
Koniec nerwów.
Ulga tak ogromna, że nie potrafię jej nawet opisać słowami.
13 absolutnie nie przynosi pecha.
13 to najpiękniejsza liczba:)
Dlatego też ślub braliśmy 13:)
Ps. Czekając na wynik konkursu przygotowywałam obiad. Mięso posoliłam trzy razy (dobrze, że nie 13)... Rodzina była dzielna niesłychanie - dali radę zjeść;-)
Taram!!!GRatulacje, wszystkim to wyjdzie na dobre
OdpowiedzUsuńAgnieszka, cieszę się bardzo :D:D:D rodzaj pracy podobny jak miałaś, czy coś nowego?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie to samo. Innej sobie nie wyobrażam:)
UsuńSuper, no po prostu niessamowicie, szczególnie wiedząc jaka bryndza jest w branży :D
UsuńNo właśnie, dlatego lekko nie było, ważne jednak, że się udało:)
Usuńjuż pisałam, że bardzo się cieszę, ale powtórzę i tutaj :)
OdpowiedzUsuńsuperrrrrrrrrrrrrrrrr :*
Dzięki Kinia. Za Ciebie też kciuki trzymałam i trzymam nadal:*
UsuńW tej sytuacji powinnaś wszystkie najważniejsze sprawy załatwiać 13-tego. ;) Wtedy na pewno wszystko się uda.
OdpowiedzUsuńCo Ci będę dużo gadać, sama wiesz, że radość moja jest ogromna!!!
Od Ciebie nie spodziewałam się usłyszeć niczego innego:) Tyś kobietą wielkiej wiary jest wszak:)
UsuńDzięki, Aneta:*
WIEDZIAŁAM WIEDZIAŁAM :) moc mych kciuków działa HURRRA :)
OdpowiedzUsuń:) Teraz czas się brać za naszą robotę, prawda?:)
UsuńGratuluję ! :)
OdpowiedzUsuńMoim TAKIM dniem jest 26 (jakby nie patrzeć wielokrotność 13 :) :) )
Dziękuję Daria:)
UsuńDobrze jest mieć swój szczęśliwy dzień w miesiącu:)
No to 1-go X musimy uroczyście rozpocząć rok akademicki!
OdpowiedzUsuńWitaj w gronie opolskich "akademików" ;-)
Gratulacje! Super :)
OdpowiedzUsuńCUDNA WIADOMOSC:) wiec i my dzis swietujemy Wasze szczescie
OdpowiedzUsuń:)
Super! Cholernie sie ciesze Agnieszko!
OdpowiedzUsuńJa nawet bardziej niż 'cholernie'.
UsuńAle nie wypada pisać jak 'bardzo więcej niż cholernie';-)
Super! Cholernie sie ciesze Agnieszko!
OdpowiedzUsuńJa też, ale przymiotnika nie użyję, bo byłby bardzo niecenzuralny:)
UsuńZamykam laptopa i idę świętować z rodziną. Świętujcie i Wy z nami.
OdpowiedzUsuńByliście dla nas ogromnym wsparciem w tym trudnym roku dla nas.
Dziękujemy Wam za to:*
Cudnie!!!! Gratulacje Aguś!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Sylwia:*
UsuńAgnieszko - bardzo się cieszę i przytulam dumna z Dzielnej Agi :))
OdpowiedzUsuńEw-ka
Ewa, tyś z nami od początku jest, to wiesz jak długa droga nas wiodła do tego punktu, w którym jesteśmy teraz. I cieszę się, że cieszysz się nami:*
UsuńJest co świętować!
OdpowiedzUsuńGratulacje.
Ostatni post dał mi wiele do myślenia.
Uważam, że Francik ma tak cudownych rodziców i równie wspaniałą siostrę, że pokona wszystkie przeszkody. I żadne zaburzenia czy choroby na "a" nie przeszkodzą mu w niczym.
Zdrówka!
Dziękuję Madlein.
UsuńWierzymy bardzo i ta wiara we Franka i naszą rodzinę nas niesie.
:*
Aguś GRATULUJĘ Ci serdecznie i miłego świętowania :*
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję. Już po świętowaniu, czas wrócić do rzeczywistości;-)
UsuńCudowna wiadomość. Agnieszko gratuluję i ciesze si ę z Wami. Pozdrawiamy najserdeczniej:*
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńAgnieszko inaczej być nie mogło. Gratulacje! Całus.
OdpowiedzUsuńUlu, w głębi duszy także wierzyłam, że nie może być inaczej, ale chwile zwątpienia były.. W końcu nikt nie dawał mi/nam gwarancji, że to wszystko się uda. Jak na razie jednak wygląda na to, że jesteśmy na dobrej drodze, że po 4 latach stresa giganta zaczynamy łapać oddech.
UsuńTi jest bezcenne uczucie.
:*
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńCieszę się razem z Tobą. Wiem ile Cię to wszystko nerwów musiało kosztować.
Dziękuję Ci:*
UsuńWspaniała wiadomość Agnieszko, SUPER!!! Piątek 13-go może być fajny, o czym niejednokrotnie przekonałam się w życiu. Życzę Ci sukcesów w pracy, samych przyjaznych ludzi i spokoju tak ważnego, by z uśmiechem wracać do domu i Rodzinki:) Nie dziwię się, że domownicy zjedli nawet tak przesolony obiad, w końcu to dla Was wszystkich było ważne wydarzenie.500 km do pracy? Ależ Ty dzielna jesteś!!!!!!Dzielna Agnieszka, mama dzielnego Frania:)
OdpowiedzUsuń:* Dziękuję, Monika:*
UsuńCudownie Aga, wreszcie odetchniesz - brawo- wiadomo Jesteś w końcu Bardzo dobra w tym co robisz, GRATULUJĘ i wielu juz tylko spokojnych oddechów w Waszym życiu :-)
OdpowiedzUsuńDZiękuję Aniu. Powoli zaczynam odczuwać ulgę. To gigantyczna zmiana jakości życia. Gigantyczna po prostu..
Usuń:*
No to carlo rossi:))))
OdpowiedzUsuń:) To była okazja na coś więcej niż Carlo;-)
UsuńPodobno każdy ma na co zasłużył. ;-) Gratulujemy! Świętujcie a my razem z Wami w myślach!
OdpowiedzUsuńZapomniałam napisać, że minka Frania powala!
UsuńSą dziewczyny, które na takie uśmiechy i puszczanie oczka mają monopol;-)
UsuńBardzo się cieszę :) To tak jakbyście skończyli pracę nad jakąś układanką. Ostatni (?) element znaleziony.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ostatni - przynajmniej jeśli chodzi o kwestie logistyczne.
Usuń:)
Aga bardzo, bardzo się cieszę :) i gratuluję
OdpowiedzUsuńw końcu musi być z górki
buziaki
Dziękuję, Justyna:*
UsuńSuper, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńWiedziałam, wiedziałam, że w piątek 13-tego MUSI się zdarzyć coś WSPANIAŁEGO!! U mnie zdarzył się malutki sukces, który być może będzie początkiem innych większych ale TWÓJ SUKCES jest MEGA!! Bardzo się cieszę bo..... ZASŁUŻYŁAŚ NA TO JAK NIKT INNY!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCiotka Ngel
Ciotko Ngel, trzymam więc kciuki za powodzenie Twojego planu:)
UsuńCudowna wiadomość.
OdpowiedzUsuńCudowna wiadomość.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńSerdecznie gratulujemy. W końcu w spokoju pobędziecie ze sobą. Ileż zaoszczędzonego czasu dla siebie :)
OdpowiedzUsuńTo jest właśnie najcenniejsze - CZAS. Więcej czasu. I mniej stresu na drodze.
Usuń:)
GRATULACJE!!! cudownie, wspaniale :D
OdpowiedzUsuńRodzinka w komplecie. No i udało się przed kolejną zimą :D
I to najważniejsze. Ta trasa zimą, po zmroku, często w zamarzającym deszczu była koszmarem. NIe raz wracałam do domu i modliłam się, by dojechać. Ale koniec. Jeszcze tylko jeden wyjazd, żeby wszystko uregulować w JG.
Usuń:*
Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńmimo tylu przeciwności, trudnych decyzji, małych i dużych rewolucji, ciągle idziecie do przodu, ciągle "wieje" tutaj optymizm i pozytywną energią ;)
a swoją drogą, macie ogromne szczęście w życiu!! i przede wszystkim odwagę by sięgać po to szczęście. oby tak dalej :)
Pozdrawiam serdecznie
Marta, bo jesteśmy zdania, że siedzenie i użalanie się na sobą/losem itp. nic by nie dało. Z całej siły staramy się widzieć szklankę do połowy pełną, jakkolwiek często jest to ogromnie trudne.
UsuńPewna mądra Frankowa ciotka ma w zwyczaju mówić:
- Jest ryzyko, jest zabawa.
My więc prowadzimy bardzo zabawowy tryb życia;-)
Uściski:*
Wcale nie napisze: a nie mówiłam!;))))) super! Bardzo się cieszę!!!!!! :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie "a nie mówiłam":)
UsuńGratuluję, cieszę się razem z Wami.Jednak 13-ty jest super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuper, super:)
UsuńOby więcej takich:)
Nie to, żebym chciała znowu takich zmian, o nieeeee. Wystarczy nam na bardzo długo:*
Jeśli jest się dobrym człowiekiem to co się dziwić że szczęście dosięga? Jakie tam szczęście, to zasłużona nagroda za ciężką pracę i wiele trudnych chwil!
OdpowiedzUsuńSpokojnej pracy Agnieszko :)
Dziękuję CI, Ago:*
UsuńNie pozostaje nic innego jak pogratulować i życzyć samych sukcesów :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo:)
UsuńAga! wspaniale!
OdpowiedzUsuńNawet więcej niż wspaniale:)
Usuń:*
Super wiadomość-Gratulacje!!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Zosiu:*
UsuńAgus super!!!! Strasznie sie ciesze, ze tak dobrze wsxystko Wam sie uklada!!!! Pamietam jak mi mowilas o tej mitredze z dojazdami. Swietnie!!!! A 13 wcale nie jest taka zla jak sie okazalo. Rowniez u mnie pomyslne zmiany nastapily :-)
OdpowiedzUsuńOooo, to musisz mi koniecznie napisać, co się u Was fajnego wydarzyło:)
UsuńBuziaki:*
hej Aga - no rewelacja :))) super! gratuluję ! wreszcie stabilna sytuacja... pzdr: )Marta :)))
OdpowiedzUsuńMarta, dziękuję Ci bardzo. Wiesz dobrze, jak na to czekaliśmy.
Usuń:*
Bardzo Wam dziękuję. Niesamowite, że tak się cieszycie razem z nami:)
OdpowiedzUsuń:*
Gratulacje :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńGratulacje.Powodzenia w nowej pracy.Basia
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Basiu:)
UsuńAga, GRATULUJE!!! Wiedzialam, ze sie uda :) Teraz to Ciebie na suuuper wieeeelkie ciacho powinni zabrac :)
OdpowiedzUsuńO! To jest myśl! Muszę rodzinie to dzisiaj koniecznie powtórzyć:)
UsuńJeszcze raz ogromne gratulacje!!!!
OdpowiedzUsuńPraca na miejscu to zawsze lżej;-)
Pozdrawiamy
Hania z chłopakami
Dziękuję Haniu:*
UsuńGratuluję.Oby w pracy było cudownie.Ps. A 13 szczęśliwy.Mój syn jest z 13-stego.
OdpowiedzUsuńFajnie spotkać kolejną fankę trzynastego;-)
UsuńAguś, jak fajnie :-) o rany jak się cieszę :-)))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
ivonesca
Ivo, dziękuję:*
Usuń:)
Wielkie gratulacje! O rany, ale super!!!:-)
OdpowiedzUsuńTak super-super-super będzie, gdy już zaproszą mnie na podpisanie umowy. Teraz jest super, fakt:)
UsuńAga wielkie gratulacje, bardzo się cieszę. Teraz już będzie tylko z górki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki Zuziu:)
UsuńI znowu się wzruszyłam. Mam taką właściwość, ze gdy ludziom okłada się wreszcie dobrze, wzruszam się z radości.Łzy lecą mi w najbardziej nieodpowiednich momentach. W weekend byłam na ślubie i weselu. Oczywiście gdy patrzyłam na szczęśliwą parę młodą to co? To łzy w moich oczach błyszczały jak wielkie krople jesiennej rosy. Teraz również ucieszyłam się bardzo bo to wszystko w jednym celu: by Franek mógł kiedyś prowadzić normalne, samodzielne życie. Ile poświecenia by żyć szczęśliwie mógł ktoś! Ludzie często mnie wzruszają a "przecież twardym trzeba być!"
OdpowiedzUsuńAaaa tam twardym, mientkim też czasem trzeba;-)
UsuńUściski od nas serrrdeczne, także dla Ewci, oczywiście:*
Miałam taki ambitny plan, by odpowiedzieć na wszystkie komentarze w tym (bardzo szczególnym) wpisie. Udało się:)
OdpowiedzUsuńDziękujemy Wam jeszcze raz:)