'pieroggi a'la Franekk'.
Nie była to w żadnym razie pierwsza wprawka Francysia, tę pierwszą krasnal opisał TU. Nie wiem, czy Wam się uda powtórzyć Frankowy kulinarny wyczyn. Zachęcam jednak do wypróbowania swoich sił:)
Nie ma takiego do-wałka-ciasta-przyklejonego, którego nie dałoby się odkleić - to podstawowe prawo kuchenne Franka. |
Potem trzeba wykroić kółeczka z ciasta. Tu także dopuszczalna jest absolutna, wręcz bezgraniczna dowolność ilości, formy i jakości. |
O, tak też jest fajnie. Zadanie za milion punktów - jak znaleźć to kółko właściwe... |
No jak to jak??? Trzeba dodać mąki. Wtedy samo się znajdzie;-) |
....taaa-daaaammmmm - pierógg a'la Franekk gotowy:) |
Tylko taki kształ pierogga jest uznawany za w 100% oryginalny. Wszystkie inne to podróba. Zdjęcie nie jest niestety w stanie oddać stopnia twardości. Moje słowa także;-) |
Smacznego:)
Ps. Przy takim zamiłowaniu do mąki lepiej nie zakładać dziecku aparatów słuchowych. One nie zawsze dobrze znoszą kulinarne szaleństwa Franka:)
|
Szaleństwo osiągnięte :)I jakie nowatorskie pierogi :) Franio kucharz pełną parą !
OdpowiedzUsuńbosko!
OdpowiedzUsuńkiedy następne? może się załapię na degustację? :-)
radek
Damy znać, spokojnie:)
UsuńTylko proces twórczy trochę trwa, więc będzie musiała to być dłuższa wizyta;-)
Franio Gratuluję ci
OdpowiedzUsuńMoże trzeba to opatentować jako wyrób regionalny? :) Mama, Franek niedługo będzie wyręczał Cię w kuchni z tego co widać :)
OdpowiedzUsuńTaki jest mój chytry plan, dlatego tak często krasnal urzęduje w kuchni;-)
UsuńPo prostu super, uśmiałam się i takie pierogi to też bym zjadła. Brawo Franiu!!! Pozdrawiam i całuski dla Frania.
OdpowiedzUsuńWpadaj, Tereska:)
UsuńNastępnym razem, tylko trochę daleko.
UsuńUwielbiam:*:*:*:
OdpowiedzUsuńAga- Białystok
Padłam na widok pieroga! :) Fantastyczny!
OdpowiedzUsuńzęby całe?
OdpowiedzUsuńCałe, całe:)
UsuńTo ja poproszę porcję :-) Zastanawiałam się tylko czy Franio w swoim kulinarnym szaleństwie przypadkiem nie zastosuje kruszonki, ale widzę, że skończyło się tylko na miszen-miszen ;-)
OdpowiedzUsuńTeż miałam takie obawy, chyba jednak proces mielenia i wałkowania tak go zmęczył, że o kruszonce zapomniał:) Poza tym był już tak głodny, że pierwsza porcja musiała od razu trafić na jego talerzyk:)
UsuńOd jutra w Lidlu Okrasa Franusiowe pierogi ogłasza i na nic inni kucharze gdy Franuś z Okrasą w parze.
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńO matko Anno:)
Usuń:*
Francyś pierogi skręcańce zawijańce pierwsza klasa. Od teraz innych w ogóle nie mam zamiaru tykać!
OdpowiedzUsuńuściski, marta
Franio wyraźnie już potrzebuje mniej żelaza:)Niesamowita jesteś,że mu go ugotowałaś:)))
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka zaaawsze krytykowana przez teściową w kuchni-zamiast pierogów na proszony obiad zrobiła jednego pieroga,duuużego;)jak zbierać po głowie,to przynajmniej dobrze wiedzieć za co:)Prababka:)))
Prababko, Franula sam pieroga wrzucił go garnka. Nieugotowanie tego cuda w ogóle nie wchodziło w rachubę. Ba, cudo zostało zjedzone. Zachwyty były baaardzo głośne;-)
UsuńNo super są pierogi! W ogóle podziwiam, że Franio to z taką koncentracją wielką i w ogóle jak na prawdziwego kucharza przystało chęcią, robi.
OdpowiedzUsuńJa nie cierpię robić pierogów. Brak mi do tego cierpliwości.
Miki, powiem Ci, że proces twórczy był baaardzo długi i krasnalowi sprawiał ogromną frajdę. Od nas jednakowoż wymagał ogromnej cierpliwości. Anielskiej wręcz;-)
UsuńFrajda widoczna na zdjęciu! A, że Wy macie ogrom cierpliwości tego dowodem jest sam Franio który wszystkich co czytają Jego dokumenty medyczne i tych co nie czytają ale od początku Wam kibicują, zadziwia. Mi samo patrzenie na zdjęcia Frania dodaję sił. I zawsze sobie mówię, no jak taki Maluszek daję rady pokonywać tyyyle tego, to ty stara babo nie marudź tylko się zbieraj w sobie i do roboty. ;-)
UsuńMiki....:*
UsuńPowiem Ci w tajemnicy, że to właśnie te kuchenne rewolucje ćwiczą nas najlepiej na świecie w cnocie cierpliwości;-)
Zawsze jest kilka chwil zwątpienia, czy damy radę dotrwać do wielkiego finału;-)
Uwielbiam pierogi. Najbardziej z grubym ciastem. Zjaaaadłabym takiego :)
OdpowiedzUsuńPodstawowe prawo kuchenne Franka jest the best :)
No to już wiemy, co Franio ugotuje na obiad, gdy kiedyś zawitasz do Opola;-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle można to zaliczyć do lepienia, prawda? Wyobrażam sobie Wasze miny przy pierwszym kęsie ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo ja nie, jak tak:) To jest absolutnie nowatorskie lepienie pierogów;-)
UsuńUwielbiam ruskie pierogi, a ten franusiowy wygląda przepysznie! :-)
OdpowiedzUsuńNie na darmo mówi się, że najwięksi geniusze kuchenni to mężczyźni! I że w gotowaniu bardzo ważna jest kreatywność :-)
Oooooo widzisz, mamy wytłumaczenie:)
Usuń:*
Ale czaderska maszynka do mielenia!
OdpowiedzUsuńBo to , ciotko kochana, skarb rodzinny - z samiusieńkiej Moskwy przemycona przez śp. babcię Helenkę;-)
UsuńA to jak z Moskwy, to żaden zelmer czy inny cud na prąd się nie równa :)
UsuńI tak długo, jak wytrzyma, żaden cud-na-prund jej nie zastąpi;-)
UsuńJa mogę jedynie dołączyć do wcześniejszych wyrazów uznania. Super pierrógg! :)))
OdpowiedzUsuńcudowanego masz pomocnika
OdpowiedzUsuńPoproszę porcyjkę :)
OdpowiedzUsuńsłodziak :-)
OdpowiedzUsuńha ha ha - świetnie- byłaś w domu??? jak to zniosłaś ;-) u mnie mąż zazwyczaj wychodzi aby na to nie patrzeć ;-)
OdpowiedzUsuńPan mąż też wyszedł...ha ha:) Luuuz, są rzeczy ważne i ważniejsze.
UsuńAle komu ja to mówię?:*
Oglądam zdjęcia, czytam, oglądam i czytam i wciąż się śmieję. Słodkie te franusiowe pierogi a sam Franuś najbardziej:)
OdpowiedzUsuń:*
UsuńZ tą twardością to matka przesadzasz.
OdpowiedzUsuńWidelec wszedł;-)
Pozdrawiam
Hania z chłopakami
P.S.Uwielbiam ruskie
Widać że świetnie sobie radzi :)
OdpowiedzUsuńFraniu na pewno będzie kucharzem :) jestem zachwycona jego zamiłowaniem do oryginalności :D
OdpowiedzUsuńPamiętam jak będąc w tym wieku Adaś gotował pierwszą zupę. Taki wywar a przypraw - czego tam nie było i goździki i ziele i jałowiec. A tatuś musiał zjeść porcyjkę :) Smacznego.
OdpowiedzUsuńw gruncie rzeczy lubię kuchcić z córką (2,5 roku ) ale cierpliwości to uczy i to wielkiej . Nie raz myślę już bym zdążyła zjeść a ciągle jeszcze wszystko w powijakach
OdpowiedzUsuńIle razy ja tak myślę;-)
Usuńku pokrzepieniu:)
OdpowiedzUsuńhttp://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/zyje-z-zespolem-aspergera,98614.html
Ależ podoba mi się ta innowacja wciskania ciasta do farszu. Spróbuję! Bo lubię jeść pierogi, a niekoniecznie je lepić.
OdpowiedzUsuńNo i tyle cierpliwości nie mam, aby jeszcze dzieci do tego dołączyć. Więc podziwiam.
Izabela
Taka innowacja:)
UsuńMy stale ćwiczymy się w cnocie cierpliwości;-)