kochani Wujkowie!
Mama ostatnio taki obiad zrobiła, że mi norrmalnie włosy dęba stanęły i ta moja "wybiórczość pokarmowa" dziwnie się nasiliła.
Powiem Wam prawdę. To nie jest żadna wybiórczość. Po prostu mamie czasem coś w kuchni nie wychodzi. Tylko nie mówcie jej tego, proszę. Mama i Natalka to są norrrmalnie takie obrażalskie, że szkoda gadać. Tata mówi, że kobiety są wrażliwe. Dziwne, że chodzi nam o to samo a nazywamy to inaczej. Ale może dorośli posługują się innym Makatonem? Chłopaki na turnusie mówili mi, że to normalka.
Do rzeczy - postanowiłem w weekend zrobić moje własne nadzienie do ruskich.
Spróbujcie i Wy.
Przepis jest łatwy a pierożki smakują naprawdę fajosko.
Potem trzeba przemielić kilka autek. Ważne, żeby były metalowe, wtedy pierogi będą bogate w żelazo (a lekarze zawsze mówią, że trzeba jeść dużo żelaza) |
Potem trzeba wlać do maszynki kubeczek wody, żeby całe żelazo dobrze się wypłukało. |
Mi smakowało:) Tylko tego żelaza chyba troszkę za dużo było, bo mi się aż wąsy z rdzy zrobiły:) |
Smacznego!
Całuję Was,
Franio
Ps. Mama prosi, żebyście trzymali jutro kciuki, bo będzie załatwiała dla mnie coś ważnego. Saaaaame tajemnice w tym domu. Jakby normalnie powiedzieć nie było można.
No No Franio kucharz z ciebie będzie aż Mama,Tata i Natka będą ci wielkie Brawa byli.
OdpowiedzUsuńAga będziemy trzymali kciuki za sprawę będzie dobrze
Franio Mama załatwi sprawę i Będzie Dobrze.
Pozdrawiamy Was Kochani
dobre pierogi :-)
OdpowiedzUsuńkciuki, Franeczku, masz jak w banku :)
OdpowiedzUsuńpierogi ruskie, toś mi apetytu narobił i chyba w tygodniu zrobię, tylko bez autek, bo takowych chyba już nie posiadam ;)
Mama co tydzień od niedzieli do wtorku jest w Jeleniej, ciocia. W razie czego możesz mamę na Twoje ruskie zaprosić;-)
UsuńJaaaaki Kucharz z Ciebie, Franulku!!! Jak nie jadam pierogów (za dużo tu i tam ja mam), tak tych twoich chyba bym spróbowała!
OdpowiedzUsuńChyba muszę babci powiedzieć, że jej pierożki są bez samochodzików i może dlatego ja ich nie jem... ;)))
Ty za to, ciocia, robisz takie cudeńka, których nikt inny nie potrafi:*
UsuńFraniu to ja poproszę trochę pierożków zapakować w maila i ciotce podesłać :-) A kciuki są zaciśnięte cały czas &&&
OdpowiedzUsuń:) Ale dojdą takie...plaćkate:)
UsuńFraniowe ruskie mogą być i plaćkate :-)
UsuńMam nadzieję, że czytasz to właściwie - z akcentem na 'a': plAćkate;-)
UsuńE tam.. w końcu Franio musi na kimś eksperymentować :-)
UsuńDrugi Pascal będzie. :D
OdpowiedzUsuńNo więc trzymam kciuki!
Franciszku kochany
OdpowiedzUsuńpisz skarbie częściej.
Stara ciotka ma nałóg, każdy dzień zaczyna od sprawdzenia, czy Ty lub Twoja matula popełniliście jakiś nowy wpis na blogu. Jeśli mama nie dopuszcza Cię do komputera tak często, jak byś chciał, przekaż jej proszę, aby mama sama pisała więcej:)
:) W wakacje będą dłuuugie wpisy:)
UsuńA Franula coś za często ostatnio się mamą wysługuje;-)
Ostatnia fotka boska! Kciuki trzymamy!
OdpowiedzUsuńKurcze u nas autka tylko plastikowe :-(( Będzie bez żelaza!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za jutro ;-)
PRZEPIS WYKORZYSTAM u nas tez sa braki zelaza, Milosz co prawda lubi jesc autka w całosci, ale mysle ze mielone tez polubi. trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńhehe Oli by dodał pewnie jeszcze trochę ciuchci :)
OdpowiedzUsuńKciuki zaciśnięte z całych sił &&&&&
Oooo...to trzeba pomyśleć nad zmodyfikowaniem przepisu;-)
UsuńFranio, kucharz z Ciebie nie lada. Chyba trza do Ciebie na jakieś nauki się zapisać :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe, a te Twoje miny Franiu są boskie.
Kciuki oczywiście już zaciskam.
Czy Franek może wysłać trochę tych pyszności Gałgankowi? Galganek też jest zbyt dobrze wychowany, żeby powiedzieć mamie, że jej warsztat kulinarny pozostawia wiele do życzenia:-/ Przydałyby się w końcu jakieś smakołyki, bo w brzuszku burczy, a mama tylko te warzywa i ryby i ryby i warzywa... I nic do niej nie dociera:(
OdpowiedzUsuńP.s. Kciuki trzymamy u rąk i nóg:)
świetny tekst! normalnie przecudownie śmieszny i napisany nie dość, że bardzo elokwentnie to jeszcze z humorem!! :)
OdpowiedzUsuńsuper! :*
Martyna
To ja zaciskam kciuki za jutro i mam nadzieję, że przepis na farsz kiedyś Franek zdradzi na swoim blogu :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
:) Zastanawiałam się, ile inspiracji Franula zaczerpnął z blogów kulinarnych znajomych ciotek;-)
UsuńPięknie i zdaje się pomocnicy Frania spisali się na medal .
OdpowiedzUsuńFraniu zdolniacha z Ciebie:))))trzymam kciuki za jutro:)
OdpowiedzUsuńOoo, Franiu mi smaka zrobil:) Tylko maszynki z Moskwy nie mam:( Mam za to stary stol po babci, przy renowacji ktorego mialam niesamowita frajde, jak znalazlam pod blatem dziury po srubie do maszynki ;) Babcia zawsze kazala pilnowac, zeby w jednym miejscu maszynke przykrecac. Dziury zostawilam jak byly ;) A, czy samochodziki jakims innym zelastwem mozna zastapic? Kasper w ogole sie nigdy nimi nie bawil a garaz sluzyl jedynie do budowy toru przeszkod dla toczacych sie kulek ;)
OdpowiedzUsuńNo to masz problem, ciotka. Musi być maszynka taka lekko dwudziestoletnia:) Ale na pocieszenie powiem Ci, że nasz stół staruszek prosto z Twojego kraju jest:)
UsuńDziury nie ma (chyba) ale za to na blacie mamy duuużo kółek - ślady po wykrawaniu szklanką kółek z ciasta na pierogi. To jednakże dzieło Natki:)
Qrde, nooo, moja maszynka ma tylko cos ponad 10 lat:/ Ale poatrz no, ja meble z Polski tacham, a Wy wprost odwrotnie ;)Mam jeszcze pare drobiazgow po Babci, tez z mnostwem wspomnien. Tego stolu to teraz musisz pilnowac, zeby miec co prawnukom opowiadac, z jakim to Natka entuzjazmem i energia pierogi robila :)
UsuńAle się uśmiałam.
OdpowiedzUsuńFranuś, smacznego.
Aśka D.
Franiu,przekonałeś mnie :)Nareszcie ulepie trochę ruskich -mam taką maszynkę i fajnie ,że ostrzegłeś nas z tym żelazem-to ja sobie zmielę trabancika(będzie mniej żelaza:)
OdpowiedzUsuńKciuki trzymamy!Prababka:)
Maszynki rządzą;-)
UsuńFraniutku Kochany,przepis oryginalny i po Twojej mince można wnioskować, że smakują te pierożki.Wielka szkoda,że nie mam takiego specjalnego sprzętu z ZSRR i na dodatek z Moskwy, ale samochodziki wnukowi "podwędzę"...
OdpowiedzUsuńBuziaki MasterChef.
Franiu, świetny przepis! A jak słusznie zauważyłeś, żelazo ważna rzecz!
OdpowiedzUsuńmaszynkę made in CCCP posiadam, nie wiem tylko czy z samej Moskwy, autka Maciejkowi mogłabym podkraść.....ale szkopuł w tym, że lepienie pierogów jakoś mi nie bardzo idzie ;P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam dzielnego kucharza i jego rodziców, i siostrę oczywiście też :-)
ivonesca
Iva, 'made in' było zabronione;-) To'sdjełano w CCCP';-)
UsuńDziękujemy za pozdrowienia i prosimy o wyściskanie kochanych robaczków:*
no fakt ...sdjełano powinno być :P
Usuńa co z tymi kciukami tak właściwie wyszło??
UsuńTo mamuś będziesz miała dobrze, za kilka lat Franiu będzie Ci serwował co niedzielne obiadki :D aż palce lizać...
OdpowiedzUsuńWitamy Frania na Pasjomatkach :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ruskie pierogi! W zasadzie uwielbiam wszystkie pierogi ;) nawet te z których farsz wypłynął podczas gotowania ;)
OdpowiedzUsuńMuszę udoskonalić mój przepis o Franiowe wskazówki ;)
:) Dobre:) Ja aż taką pierogofilką nie jestem:)
UsuńTym bardziej ciotkę podziwiam;-)
Mhm, pożerałabym makarony, kluski i kluseczki tonami. Z pierogami na czele. Tylko jak to zrobić, żeby jak kluska przy tym nie wyglądać? :(
UsuńWasze kciuki mają moc ODRZUTOWĄ:)
OdpowiedzUsuńTeraz wiem dlaczego moje ruskie zawsze są dobre .....mam taką samą maszynkę ,tylko o tych autkach nie wiedziałam .Całuski dla kucharza -Kasia
OdpowiedzUsuńO sile kciuków napiszę pewnie dopiero jutro - Franiutek jest chory i trzeba cały czas poświęcić krasnalkowi:*
OdpowiedzUsuńa ja już przed ekranem podskoczyłam, czy ten piękny talerz nie spadnie - tak jak w moim domu, gdzie plastikowe naczynia głównie zostały - a tu Franio dżentelmen pokazał klasę i talerza ze stołu nie zrucił.
OdpowiedzUsuńTalerz się uchował, ciocia:)
UsuńW pierogach jestem dobra, ale takich to jeszcze nie robiłam. :D
OdpowiedzUsuńTalent kulinarny objawia dziecko, ot co. :D
Spróbuj, ciotku Kropku:)
UsuńTrzeba się uczyć od najlepszych;)