poniedziałek, 21 maja 2012

Trochę o domu i trochę o Julci

Dziękujemy!:)
Od jakiegoś czasu (tzn. od czasu podjęcia decyzji o naszej prywatnej rewolucji) mama Frania żyje w innym świecie i często ma problemy z klarownym myśleniem. 
Chyba powoli jednak wracam do w miarę akceptowalnej kondycji umysłowej, bo uzmysłowiłam sobie, że jeszcze nie podziękowałam Wam wszystkim...


Dziękujemy za przekazywanie informacji o sprzedaży naszego domu na FB, NK, forach i Waszych blogach. Dziękujemy Wam także za wszystkie słowa wsparcia, wiarę, że się uda i to już wkrótce, za kciuki, mieszanie w kociołkach i szamanienie. Chyba nawet nie wiecie jak to pomaga!! Wasza wiara, że się uda, Wasze wsparcie są po prostu BEZCENNE!!


Wydaje mi się, że ta już miesięczna akcja zaczyna przynosić owoce, bo właściwie nie ma dnia, żebym nie dostała maila z pytaniem o dom. Myślę sobie, że ktoś, kto kupi nasz dom, powinien mieć podwójną satysfakcję - kupi dom w przepięknym miejscu (bo uroda okolicy nie podlega dyskusji, można co najwyżej dyskutować o urodzie i cenie naszego domu) i ogromnie, przeogromnie pomoże Franiowi i nam. Ja tam widzę same plusy takiej transakcji;-)
Dostaję też dużo maili z pytaniem dlaczego i czy nie ma innego wyjścia, czy to dla naszej rodziny dobre wyjście, dlaczego chcemy się wyprowadzić z tak pięknej okolicy itp. 





Dlaczego? Bo naprawdę nie ma innego wyjścia. Ani piękne krajobrazy ani mury domu nie pomogą Franiowi. My nie mamy już siły i pieniędzy na wyjazdy. Franio potrzebuje systematycznej, dobrej terapii, musi być na niej wypoczęty, żeby z niej w pełni korzystał a nie zmęczony po 2-3 godzinach w aucie. W tej chwili chyba więcej wydajemy na paliwo niż na opłacenie terapii. Ani wynajem domu ani pożyczanie pieniędzy nie są wyjściem. Zdecydowaliśmy się na taki krok, bo wierzymy, że jest to najlepsze wyjście dla całej naszej rodziny. Już się pogodziliśmy z tą zmianą. Liczą się dzieci, mury nie są ważne. Znajdziemy nowe mury dla naszej rodziny.
Jesteśmy gotowi na kolejny etap. Poza tym najważniejsze jest to, że ciągle jesteśmy razem i mamy wspólny cel. Będzie dobrze! Przecież sami nam to nieustannie powtarzacie:)




Chciałabym dzisiaj napisać o jeszcze jednej sprawie.
Wśród naszych zaprzyjaźnionych dzieciaczków jest niebieskooka Julcia (zdjęcie Julci jest w prawym panelu). Mama Julki zorganizowała koncert grupy Pectus w Jeleniej Górze. Koncert odbędzie się 31.05 o godz. 19:00. Koszt biletu to 50 zł. Niby dużo, ale trzeba pamiętać, że 1 godzina rehabilitacji kosztuje 60 zł zaś 1 spotkanie z logopedą to koszt 70 zł. Bilety można zamówić u mamy Julki lub w Filharmonii Dolnośląskiej w Jeleniej Górze. Mama Julki ma jeszcze jeden cel - zbiera pieniądze na bilety, które chce podarować dzieciom z domów dziecka. W ten sposób kupując jeden bilet pomaga się Julce i sprawia radość dziecku z domu dziecka. 
Oto namiary na mamę Julki: tel. 514 218 364, mail: renata.wojtkiewicz@op.pl



13 komentarzy:

  1. No - i co tu dużo gadać, po prostu rację macie, podjelisnie jedynie słuszną decyzje i tyle!
    Buziaki i lecę mieszać w kociołku, bo gdzies mi się musze oczka zapodziały... ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzymam kciuki za powodzenie akcji DOM. Myślę ze to najlepsza z możliwych decyzji . Wy najlepiej wiecie co dobre dla Frania i dla Was.
    Dojazdy sa męczące dla dorosłego człowieka a co dopiero dla takiego maluszka , któremu ni jak nie wytłumaczysz "po co to wszystko" a kasa swoją drogą. Spożytkujesz te pieniądze na terapię a nie na baryłki ropy:)))))))))

    Trzymajcie sie dziewczyny i chłopaki ( uściski dla Natki). Czytam Was za każdym nowym wpisem, rzadko sie odzywam ale bezustannie mieszam i ślę dobre myśli:))))))
    Całuję ciotka Patti

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też wątpliwości, co do tego, że się uda, nie mam. Franio będzie zdrowy i zmiażdży wszystkie zaburzenia, które obecnie Mu dokuczają. Pokonaliście już tak dużo, że można z pewnością wnioskować, że Rodzina Franka nie pozwoli sobie na porażkę. ;-) Przeprowadzka i sprzedaż domu dla niektórych może i wygląda jak rewolucja. Dla Was jest to tylko kolejny krok ku zdrowiu Frania. I to jest bardzo piękne. Wy widzicie tylko cel i nic innego się nie liczy. I dlatego się stanie! Nasze kciuki mogą być pomocne, ale To Wam się uda! Bo to Wy idziecie drogą ku zdrowiu, drogą zdrowia. Dla Was innej nie było i innej być nie może! Reszta to drobiazgi tylko. I znowu muszę napisać, że za to Was kocham. ;-) A Natalkę, która to wszystko, mając 12 lat, zrozumiała, przetrawiła i jest dzisiaj jednym z 4 bardzo ważnych silników tego samolotu ku zdrowiu.., uwielbiam! Uda się, kochany, pewnie, że się uda!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga Jesteś Niesamowita- myśl nadal pozytywnie- Bo Franiu i Natka Są Najważniejsi- masz rację- podziwiam za odwagę i realne postawienie sprawy- w akcji dom- trzymamy kciuki Wszyscy, a Szymuś Frania pozdrawia.
    Mamie Julci również życzymy powodzenia i ukłon,w jej stronę- Pamięta o Dzieciach, które też chcą być Kochane

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie dość, że niesamowita Mama, to jeszcze pomaga innym :* nie tylko dzieciom...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kajuś, Aniu, Kinga, bardzo bardzo Wam dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Powodzenia! Od dawna trzymamy za Frania kciuki zwłaszcza, że nasz synek,też Franuś, urodzony w 32tygodniu miał dużo więcej szczęścia, ale też niemało przeżyliśmy i wiemy jak musi być Wam ciężko i ile leczenie i rehabilitacja kosztuje. Decyzja napewno dobra bo nie dobra materialne są najważniejsze a rodzina!
    Trzymamy kciuki i przesyłamy uściski.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mamo Antosia, słyszałam juz o Fundacji Dom w Opolu. W ogóle Wasze miasto wydaje sie nam być rajem ze względu na ofertę dla dzieciaczków z różnego rodzaju problemami.
    Kciuków nie puszczaj:)

    Mamo Frania, dziękujemy za kciuki i uściski:) Wyściskaj od nas swojego Franulę Dzielniachę:) mam nadzieję, że wcześniactwo nie zostawiło po sobie żadnego śladu u Waszego Frania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Franczi urodził się na kamieńskiego we Wrocławiu Franuś również "dojrzewał" przez dłuższy czas w inkubatorze, miał tlenoterapię, liczne bezdechy długo utrzymującą się żółtaczkę... Ech a po powrocie do domu dalsze bieganie po lekarzach. Słabsze napięcie mięśniowe, asymetri więc 3xdziennie vojta więc raz w tygodniu jeździliśmy z małym do rehabilitantki a w domu ćwiczył mąż z Franczim. Też nam się zdażały dni bez Wojtka :) w nagrodę ddla małego i dla nas ;) Mały bardzo często ulewał i miał słaby odruch ssania. Jak skończył równo pół roku trafiliśmy pierwszy raz do szpitala z zapaleniem płuc a do dziś ma już ich 5 za sobą(okazało się, że mały jest silnym alergikiem i ma astmę oskrzelową) Raz też gdy mały miał 5 miesięcy pewna pani doktor powiedziała nam, że według niej ma dziecięce porażenie mózgowe...Diagnoza okazała się błędna i bezpodstawna ale to co wtedy przeżyliśmy to był koszmar. Dziś nasz mały ma 22miesiące i jedyne co mnie martwi to częste nocne napady płaczu których niemożemy opanować więc czeka nas kolejna wizyta u neurologa. Jednak i tak mamy bardzooooooooooo dużo szczęścia a Franuś to niesamowicie żywy chłopak.
      Całuski dla Natali i Franusia.
      Trzymajcie się kochani mocno

      Usuń
  9. Kciuki trzymam za Was od kiedy trafiłam na tego bloga:)

    I z całego serca życzę Wam, aby spełniły się WSZYSTKIE Wasze marzenia:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję