Padniemy z naszym synem kochanym, Mistrzem Niespodzianek i Wyzwalaczem Rodzicielskich Opadów Szczęki.
Wykąpany, ubrany w piżamkę syn uderzył nagle w lament serce rozdzierający. Ale taki bez łez, wiecie..terrorystyczny. Patrzyliśmy na dziecię z panem mężem i powstrzymywaliśmy się od uśmiechu. No kurcze, terror po całości. W końcu powiedzieliśmy koniec i zaczęliśmy poważną rozmowę z dzieckiem.
(Tu ważna informacja - Franio śpi ciągle w łóżeczku razem z nami w sypialni, nocy nie przesypia niestety, gdy się budzi wychodzi po prostu z łóżeczka, z którego wyciągnęliśmy szczebelki - i przechodzi do nas do łóżka. Rytuał wieczorny jest jednym z najważniejszych i najsilniejszych w życiu Mistrza Niespodzianek).
Franio zaczął migać <pokój>. I tu się zaczęło - ale jaki pokój? O co chodzi??? Kuchnia? Saloon? Pokój Natki? W końcu doszliśmy - dziecku chodziło o JEGO pokój!!!!
- Chcesz iść spać do twojego pokoju? (zdziwienie w głosie mamy na 10000%)
- Tiiiiiii.
- Eeeeeeeeeeeeee (mało inteligentne wyrazy twarzy rodziców) chcesz spać w swoim łóżku dużym?
- Tiiiiiiii.
Szczęki na podłodze.
Matko i córko, świat się kończy.
Ale jak to?? Tak bez przygotowania? Bez rocznego planu aktywności specjalnie na TĘ okoliczność???
Patrząc na siebie, jakbyśmy co najmniej Yeti w naszym domu zobaczyli, poszliśmy z Francem do JEGO pokoju, pościeliliśmy JEGO łóżko (ufff, dobrze, że rok temu już tata lampkę gwiazdkę koło łóżka przymocował), dziecko z rogalem na buzi położyło się spać, przytuliło misia i zażyczyło sobie, aby siostra opowiedziała bajkę.
Szczęki sufit przebiły...
Przymknęliśmy drzwi, zostawiliśmy Frania z Natką (dumną i bladą). Po jakimś czasie Natka przyszła do nas, spojrzała jakoś dziwnie tak i powiedziała tylko:
- No leży szczęśliwy normalnie.
Od pół godziny siedzimy w odrętwieniu i nasłuchujemy.
I NIC się nie dzieje. To znaczy wizyta nr 1 wykazała, że Mistrz ziewa, nr 2 że kiwa nózią. Trzeciej jeszcze nie było.
Jeśli tak się dokona przejście dziecka do swojego łózka to ja....chyba się dziwić nie powinnam w ogóle. Bo przecież u Mistrza Niespodzianek od ZAWSZE tak było - długo, długo nic a jak pójdzie, to po całości.
Dziwnieeee nam...:)
Ps. Zdjęcie wkleję jak Mistrz zaśnie.
***
Piękna wiadomość na koniec dnia :)
OdpowiedzUsuńSamych DOBRYCH NOCY życzę
Jowita
No bo Franek to Mistrz nad Mistrzami, i jeszcze nie raz będziecie Wasze szczęki z podłogi zbierać:)
OdpowiedzUsuńczekamy zatem na fotke:) gratulacje:D
OdpowiedzUsuńKasia
Hihi, zacznij sie przyzwyczajac ;) U nas dokladnie to samo: dluuuugo, dluuugo nic, a potem dziecie robi cos tak, jakby nic innego w zyciu nie robilo. Franio i tak Was oszczedzil kazac tak dlugo czekac ;) U autystycznych dzieciakow takie niespodzianki to w sumie norma. Kasper w zasadzie od urodzenia robil takie numery. Wygladalo to tak, jakby najpierw sobie w glowie wszystko musial poukladac, zaplanowac i przecwiczyc, zeby wykluczyc kazda szanse porazki, a potem siup, robi sie jakby cos zadnego wysilku nie kosztowalo. Jak sie dziecka nie zmusza, to ten etap zazwyczaj wlasnie tak sobie przychodzi, bez wysilku, bez wojen i awantur, naturalnie po prostu. Ja bylam w podobnym szoku, jak Kasper sie od piersi odstawil. Probowalam pare razy, ale bez wiekszego przekonania, bo mlody byl baaardzo uzaleznionym cycoholikiem (po tym, jak przez pierwsze 4 tygodnie ani myslal brac do buzi nic innego niz flache. Mial 3 lata i 2 miesiace, jak zamiast spiworka dostal prawdziwa kolderke. No i ku memu ogromnemu zaskoczeniu kolderka wygrala z cyckiem :P Ot tak po prostu. czasem sie zastanawiam, kto tu bardziej potrzebuje przygotowan do roznych milowych krokow: dziecko czy rodzice ;)
OdpowiedzUsuńAnju, myślisz, że jest szansa jakas, że lęk przed wiatrem też minia z dnia na dzień?
UsuńWieeeem, pytanie z grubej rury, ale taki dzień ;-)
Szansa jest na pewno. I to chyba nie taka maciupenka ;) Za to obstawiam bardzo duza szanse na to, ze Franio z dnia na dzien zacznie kiedys gadac ;)
UsuńHe he a to Cię poniosła fantazja, ciotka:)
UsuńBez brawury, obyśmy dzisiejszą noc przezyli ;-)
ŁAAA CUDOWNIE!!! DOROŚLEJE MISTRZU!
OdpowiedzUsuń...wierna choć ostatnio niewidoczna fanka-Franka :)
:*
oooo <3
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dowalił z grubej rury :-) Jejku, jak fajnie :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jesteśmy normalnie. Siedzimy jak na szpilkach i czekamy, że zaraz coś pierdyknie. Zdecydowanie kwalifikujemy się na terapię ;-)
OdpowiedzUsuńKolorowych snów Krasnalu!!! :)
OdpowiedzUsuńSzczęke z ziemi zbieram i ja... ;)
No i zaczną się pozwy zbiorowe o sfinansowanie wizyt u stomatologów i protetyków...;-)
UsuńMatka! Taka "łucona" (od słowa "uczona" jakby kto nie załapał) a nic nie wie- po prostu ciasno dziecku było w łóżeczku dziecięcym!! ;-) To się wziął i przeprowadził do poważnego łóżka :-)
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę :-)))))
Ciotka Ngel
Oj ja też...choć jeszcze z pewną taką nieśmiałością :*
UsuńCieszę się ogromnie Ngel, że jesteś tu z nami, wieeesz :*
Phi, tyż macie problem... Dobranoc, do łóżka czas iść! :P :P :P
OdpowiedzUsuńtaaaaa, innego komentarza się po tobie nie spodziewałam ;-)
UsuńMama, w końcu to już facecik :-) Czas i pora na męskie decyzje :-)
OdpowiedzUsuńNo ja rozumie i jeste za, ale dlaczego synu mnie na tę okoliczność nie przygotował?? Wychodzi na to, że planu aktywności najbardziej matce zabrakło :)
UsuńChyba wyślę syna do Frania na korepetycję w tej kwestii. Od początku wakacji próbuję namówić swego synka na samodzielne spanie (nie mówimy o 1,5 godzinnym usypianiu oczywiście) w jego pokoju, ale nic tego. Muszę się zadowolić tym,że troszkę zaczynamy się tam bawić.
OdpowiedzUsuńFranio jesteś wielki.
I jeszcze pytanie do mamy Frania. Piszesz o schodzeniu na poziom wzroku Frania,a czy Franio patrzy na Was? Jeśli tak, jak do tego dochodziliście/ doszliście? Nie pytam z czystej ciekawości? Pytam,bo my mamy z tym problem.Udało się w ciągu roku osiągnąć to,że mały patrzy za ruchomym przedmiotem, ale patrzenie na ludzi to inna bajka.Dodam,że schodzenie do poziomu jego wzroku od zawsze było dla mnie czymś naturalnym, bo wypracowałam to sobie intuicyjnie w kontaktach z innymi dziećmi.
I jeszcze plan aktywności.Też stosowaliśmy i na ile możemy stosujemy,choć osobiście lubię nagłe zmiany planów.
Kochana, ja Ci rad nie udzielę jak przeflancować dziecię d swojego pokoju, bo widzisz, że młodzież sama wyboru dokonała. A ja ciągle tkwię w zadziwieniu ;-)
UsuńKontakt wzrokowy to nadal ogromny problem. Robimy tak (za radami terapeutki Frania oczywiście) - jak mówi (tzn miga) i nie patrzy na nas, wówczas nie reagujemy, albo mówimy 'słucham?', albo 'ale do kogo ty to mówisz? nie rozumiem'. Jak się spojrzy choćby przez nanosekundę cieszymy się i mówimy 'aaach tak, teraz już cię rozumiem, chcesz...". Generaknie staramy się pamiętać, zeby reagować dopiero, gdy Franek choćby omiecie nas wzrokiem. Nie reagujemy, gdy nie patrzy na nas. To jest trudne, bo związane z jego nerwami itd, ale musi zrozumieć, o co chodzi. Gdy zaczynaliśmy terapię brałam, to, co on chciał i ustawiałam pomiędzy moimi oczami. Nie miał wyboru - musiał spojrzeć mi w oczy. Z czasem przestaliśmy to robić, ale wymagamy, aby spojrzał na nasm jakkolwiek - to podkreślam - kontakt wzrokowy jest nadal ogromnym problemem.
A to, że lubisz nagłe zmiany planów śwadczy tylko o tym, że jesteś neurotypowa ;-)
Brawo Franiu! Trzymam kciuki, żeby te chęci spania we własnym pokoju były hm, jakby to ująć, trwałe ;)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu przechodziliśmy to samo. Adaś z początku chętny i odważny, jak przyszło co do czego był po prostu przerażony. Z wrażenia wszystkie bajeczki na dobranoc przeczytał sobie...sam. Calutką noc nie spaliśmy.
Jesteście normalni. Chyba niejeden rodzic takie sprawy w ten sposób przeżywa.
Kciuki! Powodzenia!
Ale jestem przekonana, że jak Franek zadecydował, to znaczy, że już mu się spanie w pokoju rodziców na dobre znudziło :P
Oby, oby. Zobaczymy, co przyniesie dzisiejsza noc i ranek :)
UsuńA teraz ta sama relacja nieco z boku: pewnego dnia Franek lat 5 doszedł do wniosku (podobnie jak wiele dzieci w jego wieku), że dosyć ma spania z rodzicami jak mały dzidziuś i że już czas na swój pokój i swoje łóżko! Przeniósł się zatem do swojego pokoju i byłby zasnął o wiele szybciej, gdyby nie dziwne miny mamy i taty. Poprosił więc o towarzystwo siostry (wyglądała zdecydowanie najnormalniej z nich wszystkich). Po wysłuchaniu bajeczki pozwolił siostrze odejść, poleżał jeszcze chwilkę i zasnął. Przez sen czuł, że co jakiś czas przerażone oczy zaglądają do pokoju, by upewnić się, czy wszystko w porządku. Nie mógł się nadziwić, dlaczego rodzina nie może zrozumieć, że facet w tym wieku jest już prawie dorosły. Postanowił dać im trochę czasu na oswojenie się z tą myślą. "W końcu jestem najmłodszy, dla nich to musi być bardzo trudne, żeby zaakceptować moje dorastanie, Dobrze, że rozłożyłem im ten szok w czasie. Może jakoś przetrwają. A w razie czego od czego mamy Guru-Team? Mała psychoterapia dla mamy i taty i jakoś to będzie" - podpatrzyła ciotka Mał(a)gosia
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię :*
UsuńŚwietne Mał(a)gosiu :-)
Usuńświetnie opisane :) ależ Franek lubi niespodzianki robić! :)
UsuńSe chłopina pomyślał, że jak sam nie pójdzie, to matka-kwoka do 18 roku życia spać z nim będzie i postanowił to przerwać jednym, szybkim susem do własnego łóżka ;-)
OdpowiedzUsuńTak trzymaj Franiu :-*
Daj koniexznie rano znac jak mistrzowi i rodzicom minela noc :-)
OdpowiedzUsuńbuziaki wielkie, monika t
Mistrz lubi zaskakiwać .
OdpowiedzUsuńBrawo Franiu !!!!!
I jak i jak i jak?
OdpowiedzUsuńNo właśnie!! I jak?? Spaliście? :>
OdpowiedzUsuńPowiem tak - jestem nieprzytomna:)
OdpowiedzUsuńCo Bolo skoczył, czy przeszedł, zrywałam się na równe nogi i pędziłam do pokoju Franka z sercem w gardle oczywiście:)
A dziecko...dziecko spało do 6.15 (!!!), po obudzeniu się posiedział na łóżku, popstrykał lampką a potem zaczął się bawić (podglądaliśmy z panem mężem).
Franula powiedział, ze dziś też śpi w swoim dużym łóżku :)
Za godzinę idziemy na basen, mam nadzieję, ze dojdę do siebie:)
I co jak spał sam całą noc? Ja się dziwię (tak szcześliwie), bo mnie się od razu zapaliła nadzieja, że i moja zacznie spać u siebie i będzie spać NORMALNIE!
OdpowiedzUsuńBo wiesz niby już tak dużych problemów nie mamy ze spaniem, jak rok temu, ale jednak mamy nadal. U nas jest łoki toki. Ja śpię z małą w moim i męża łóżku. Jak idę na dół włączam radyjko. Młoda nadal budzi się i potrafi nie spać do rana. Agnieszka koniecznie napisz jak mały sobie poradził! :)
Doczytałam komentarze, ale wieści SAMA RADOŚĆ! Oby to u nas kiedyś nadeszło.
UsuńMonika, na pewno tak się stanie.
UsuńI pewnie tak samo niespodziewanie jak u nas - nas też Franek 5 lat przetrzymał ;-)
Życzę Ci tego z całego serca:*
Dzięki wielkie, Ty Aga sama wiesz jak to jest jak dzieci mają kosmiczne doładowanie w nocy i drugiego dnia każdy chodzi jak zombie. Czasem zastanawiam się jak długo można wytrzymać, u nas jest w kratkę 2-5 dni dobrego spania, a potem kilka dni bez snu, abo naprzemiennie.
Usuń:)))))
OdpowiedzUsuńAga, moich znajomych córka do 6 lat spała z nimi w pokoju, za nic nie chciala sie przeniesc. Az pewnego dnia powiedziala: "Ja juz nie moge wytrzymac, jak Wy się tak ściskacie i ściskacie i mlaskacie. Idę spać do siebie". I poszła :)
OdpowiedzUsuńJa nie sugeruję wcale, że to mógł być również jeden z Frankowych motywów :)
Brawo, brawo, brawo Dzielny Franuś !!!!!!!!!!!!!!!
o rany! ale wieści! SUPER!
OdpowiedzUsuńivonesca
Aaaale wieści:))))Poczekaj ,za jakieś 20 lat kolejny szok łóżeczkowy Was czeka:))))Przytulam:) Prababka:))))))))
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa nie chcę o tym słyszeć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :) ;-)
UsuńHe he, uwielbiam Prababkę! :))))))))))))))
UsuńJa przez Was obie kiedyś osiwieję!! ;-)
UsuńUwielbiam takie zwroty akcji :) Tak bardzo Was się to należy!!! Za ten trud, wysiłek, poświęcenie, cierpliwość, no i bezgraniczną miłość oczywiście...
OdpowiedzUsuńA.
Dziękuję.. Ten zwrot uratował nas. I jakiego dał kopa:) Takie pozytywnego, oczywiście:)
UsuńAle Franula dał czadu:))) Ja tam wiem: to wielki mały człowiek, myślę tak od kiedy Was poznałam:)
OdpowiedzUsuńDzisiaj Francik także zasnął o 20:50. I też poprosił Natkę o bajkę:)
OdpowiedzUsuńJutro rozkręcamy łóżeczko. Trójka dzieci w spała - nasza Natka, siostrzenica Maja i nasz Franio. Może jeszcze jakiemuś dzieciaczkowi posłuży? :)
No to słodkich snów wszystkim :)
UsuńBrawa dla Frania wyślę Nastkę do niego może kolega ją przekona do spania u siebie. Ale to dopiero po przeprowadzce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga.
Trzymam kciuki żeby tak już zostało :)
Brawo Dzielny Franku :)
OdpowiedzUsuńMarta