niedziela, 31 sierpnia 2014

Informacji ważnych kilka

Mistrz planowania i kontroli
Taki będzie właśnie ten wpis - kilka tematów na raz. W stresie jestem i wiele spraw kłębi mi się w głowie. Z powodu stresu owego nie jestem w stanie zdecydować, który z nich jest najważniejszy. Opiszę więc wszystkie. Chronologia jest przypadkowa.

1. Jest stres, bo jutro pierwszy dzień Frania w nowym przedszkolu!!! Gdy to piszę, czuję jak żołądek wywraca mi się na drugą stronę. Franek da radę - w końcu okres adaptacyjny już za nim (za dużo się działo i nawet o tym nie pisałam), pytanie tylko, czy my damy radę. Na bank w nadchodzącym tygodniu będzie dłuższy wpis o nowym przedszkolu, jutro zaś, zaraz po przyjściu z przedszkola do domu, sklecę na szybko krótką informację na gorrrąco na stronie Frania na FB .



2. Nowy plecak dla Frania kupiony (z hot wheels'ami oczywiście), Natka też do szkoły jest już gotowa (swoją drogą ceny podręczników to jakiś koszmar!). Jeszcze tylko mama musi sobie zeszyt kupić, bo już za tydzień także idzie do szkoły;-) Studia podyplomowe zaczynam! I cieszę się z tego powodu ogromnie.

3. Teraz chwilę na poważnie - drugiego dnia podczas pobytu w Szczecinie Franio poprosił mnie (sam, z własnej inicjatywy!), abym poszła z nim na plac zabaw. Patrzył z trzeciego piętra na dzieci bawiące się pod blokiem i najzwyczajniej w świecie chciał pójść się pobawić. Zdziwił mnie tą prośbą bardzo, bo nie słyszałam jej od prawie dwóch miesięcy! Spytałam, czy nie będzie krzyczał i płakał. Nie będzie. Zaczął migać, że chce się bawić i huśtać. Super! Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Gdy tylko zbliżyliśmy się do przeszklonych drzwi klatki, Franuś zwolnił, pokazał palcem na poruszające się gałązki krzewów rosnących przed wejściem i powiedział cicho Nie. Potem migał prośbę o wyłączenie wiatru, bo on chce się bawić, ale się boi itd... Nawet nie potrafię tu opisać swojej bezsilności a zarazem wściekłości i tego, jak bardzo jest mi żal Franuli. Szlag mnie trafia za każdym razem, gdy mały miga, że chce iść na dwór a potem ze smutkiem i strachem w oczach prosi o powrót do domu. W domu z kolei zaczyna płakać, bo chce iść na dwór... Kanał po prostu. Jak mu pomóc??? Ta bezsilność jest straszna po prostu... Wiem, że przed nami długie miesiące pracy wraz z terapeutami Krasnala, wiem, że trzeba tu cierpliwości, ale czasem chciałaby się, aby to było JUŻ, aby znalazł się jakiś cudowny środek, który załatwiłby sprawę w minutę. Po cichu pocieszam się, że to chyba dobry znak, że mały sam poprosił o wyjście z domu i że dziś na przykład, gdy jechaliśmy autem, nie protestował przeciwko otwarciu szyby. Codziennie wyszukujemy takie drobiazgi i wzajemnie się pocieszamy, że jest lepiej niż było wczoraj. Oby to tylko nie były nasze pobożne życzenia.


U cioci Ewy i wujka Jacka w Szczecinie.
1. Czytamy rozdział o tym, jak mieszkają dzieci z plemienia Himba
2. Franio przetwarza informacje (to bardzo typowe zamyślenie dla Krasnala - gdy słyszy dużo nowych informacji, lub słów, potrzebuję chwili czasu, żeby sobie wszystko przetworzyć słuchowo i poukładać sobie w głowie)
3. Po kilku sekundach jest reakcja - 'Ja też chcę spać w tej chatce ze słomy!' :)

4. Po powrocie ze Szczecina odebraliśmy od sąsiadów przesyłkę z UK zostawioną przez kuriera podczas naszej nieobecności. Przyszła długo oczekiwana kamizelka! Na razie Franio testuje ją i uczy się ją obsługiwać. Wydaje mi się, że powoli zaczyna rozumieć, o co w niej chodzi. To jednak na pewno potwierdzą dopiero najbliższe dni i hospitalizacja - myślę, że używanie jej w warunkach szpitalnych będzie prawdziwą próbą ogniową. 
Pierwszego dnia Franek podszedł do kamizelki z dużą rezerwą - nie chciał jej w ogóle założyć. Krasnal raczej nie lubi nowości a to też nie jest zwykła kamizelka - specjalne kanały z tyłu, rzepy do regulacji, przewód i przede wszystkim pompka sprawiły, że patrzył na nią z dużą rezerwą i pewną obawą (Co ci moi rodzice znowu wymyślili??). Wystarczyło jednak, że powiedziałam, że wujek Radek dzwonił i powiedział, że Franc ma przymierzyć kamizelkę i... kurka wodna, Krasnal posłuchał od razu!!! To się nazywa Autorytet:)
Po powrocie ze szpitala pokuszę się o ocenę i dokładny opis kamizelki na blogu. Myślę, że zainteresuje ona wielu z Was, bo przeznaczona jest dla osób z ASD, PDD (PDD-NOS), ADD, ADHD, SID, SPD, HSP itp.
Teraz czas na dwa podziękowania - Frankowej ciotce Mał(ej)gosi, która to cudo wyszukała w necie i Eli, mamie Jasia, która bardzo pomogła nam w realizacji zamówienia i dzięki której zaoszczędziliśmy trochę pieniędzy na różnicach kursowych i opłatach bankowych. Jeszcze raz dzięki dziewczyny:)
A to jeszcze nie koniec podziękowań na dziś. Zaraz będzie ciąg dalszy.



5. Następnego dnia po powrocie do domu, czyli wczoraj, do naszych drzwi zapukał kolejny sąsiad - u niego kurier też zostawił przesyłkę dla nas. Pan mąż obejrzał paczkę po czym spojrzał na mnie podejrzliwie. 
- Zamawiałaś coś przez internet?? 
- No skąd! 
- Hm... to przesyłka z jakiegoś sklepu internetowego.
- ???
Rozpakowaliśmy przesyłkę i pierwsze, co zobaczyliśmy to...wiersz dla Frania! :) Przeczytaliśmy go z okrągłymi ze zdziwienia oczami, po czym wzięliśmy się za rozpakowywanie zawartości foliowego etui. Było w nim specjalne prześcieradło z dwoma tunelami, w które wkłada się dmuchane walce. W ten sposób powstaje osłonka zabezpieczająca dziecko przed wypadnięciem z łóżka (!). Noooo, tak, przyda się i to bardzo, ale nikt z nas żadnego zabezpieczenia nie zamawiał - mieliśmy to dopiero zrobić we wrześniu! Okazało się, że to spóźniony prezent urodzinowy dla Krasnala od Franiowej Ciotki, Ani. 
Anko, nie pamiętam, kiedy ktoś nas tak zaskoczył. Franc zabezpieczenie przetestował dziś w nocy i z łóżka nie wypadł:)  





Pomyślałam sobie dziś, że to też niezły patent na łóżko szpitalne - zawsze mam problem z dobrym jego zabezpieczeniem, aby w nocy Franek nie obijał głowy o metalowe pręty i nie wybudzał się ze snu. Myślę więc, że osłonka pojedzie z nami wkrótce do Warszawy.
Aniu, jeszcze raz dziękujemy tak fantastyczny prezent urodzinowy dla Frania:)

6. Wracając do tematu dwóch ostatnich moich wpisów chcę Wam pokazać najbardziej rozczulającą franiową wariację gestu z j. migowego, czyli 


kocham cię według Frania
(zdjęcie po lewej stronie pochodzi z "Leksykonu języka migowego" O. Kosiby i P. Grendy, wyd. Silentium 2011)

8 komentarzy:

  1. Powalił mnie Franuś tym najsłodszym gestem. Gdybym nie wiedziała, zinterpretowałabym: "Zbroiłem. Ale jestem fajny". Trzymam kciuki za przedszkole.
    A z wiatrem dacie radę i Franio będzie się bawił na placu. Mówi Ci to prawie laik w kwestii autyzmu, ale mówi to też moja kumpela, która ma w domu autyka, a zarazem pracuje z dziećmi autystycznymi w przedszkolu i moja kuzynka, która szykuje się do pracy z małymi autystami. Życzę cierpliwości idla Natalki na nowy rok szkolny - rozwijania pasji i dobrej zabawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, Ty przeczytaj w następnym wpisie, co się wydarzyło:)
      I uściskaj swoją koleżankę serdecznie ode mnie ;-)

      Usuń
  2. Ale heca, Elka identiko, tak samiutko "kocha" :) Ciekawa sprawa. Ino minę Franciszek ma nie do podrobienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochani,niech jutrzejszy dzień przyniesie same dobre zdarzenia. Będzie dobrze,dacie radę,bo kto jak nie WY?Przytulam-swojaczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widziałam nigdy piękniejszego "seplenienia":)
    Pomyślności w nowym roku przedszkolno-szkolno uczelnianym! Prababka:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt - jest to najbardziej rozczulająco wymigane 'kocham' :)

      Usuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję