piątek, 20 stycznia 2012

Turnusowy test wytrzymałości aparatów Frania

Aparaty suszą się. Ten na dole przeszedł więcej...


Zastanawiam się, kto mi uwierzy w wydarzenia dzisiejszego dnia...





Wycinka drzew pod naszym oknem niestety nie skończyła się dzisiaj. Gdy tylko panowie zaczęli walkę, Franula zaczął bardzo płakać. Przyszła do mnie szefowa hotelu i powiedziała, że nas przeniosą, ale dopiero gdzieś za godzinę, bo pani pokojowe muszą posprzątać pokój, który właśnie się zwolnił. Wsadziłam więc Frania w wózek i postanowiłam wyjść na dwór. 
Gdy przechodziliśmy obok płotu hotelowego błoga cisza nagle wypełniła się jazgotem pił.. Ruszyłam ostro do przodu, bo mały zaczął koszmarnie płakać i majstrować w okolicach uszu. Przeszliśmy jakieś pół kilometra i Franula usnął. Po minucie dosłownie w pobliżu nas zaczęły ujadać chyba /.wszystkie nadmorskie psy.. Franiu obudził się z głośnym płaczem i znowu zaczął wkładać paluszki pod czapkę. Postanowiłam wyjąc mu aparaty słuchowe z uszu.. Z przerażeniem stwierdziłam, ze...ich tam nie było! Biegiem niemal ruszyłam w drogę powrotną uważnie patrząc na chodnik. W duchu liczyłam, że aparaty są gdzieś w ubraniu Frania...
Jakieś 15-20 metrów przed bramą wjazdową do hotelu (tam, gdzie trwa wycinka drzew), na środku betonowej płyty leżał uwalany w błocie aparat. Chwile wcześniej przejechał po nim samochód.. Gdyby nie czerwony kolor wkładki nigdy bym go tam nie wypatrzyła. 
Drugiego niestety nie znalazłam.
W holu hotelu rozebrałam Frania, aparatu nie było.. Zaprowadziłam małego do terapeutki SI prosząc, by się nim zaopiekowała a sama ruszyłam na poszukiwania aparatu.
Szukałam, płakałam...myślałam, co teraz zrobimy?..skąd weźmiemy znowu tyle pieniędzy na aparaty? Ile czasu Franus będzie bez aparatów? Tylu ludzi nam pomogło, by je kupić..Czułam się jakbym zawiodła ich zaufanie..


Trasę przemierzyłam z pięć razy.. Powiedziałam jednemu człowiekowi układającemu kostkę wokół domu, że szukam aparatu słuchowego, czerwony, rzuca się w oczy, że gdyby znalazł, albo gdyby ktos znalazł na ulicy, to żeby powiedział, gdzie nas szukać... 
Wróciłam z płaczem do hotelu. Wszyscy mnie pocieszali, że zaraz pójdą szukać. Minęło już z pół godziny od chwili, gdy Franiu je zgubił, zaczął lać deszcz, moja nadzieja na odnalezienie aparatu była równa zeru. Jedna mama powiedziała, że pójdzie od razu zobaczyć, mimo deszczu, bo inne oczy, ona nie jest tak zdenerwowana, może akurat wypatrzy gdzieś.. Aparat dał jej na ulicy jakiś człowiek..


Franula chciał najwyraźniej ściszyć sobie fonię, gdy przechodziliśmy obok robotników wycinających drzewa. Zrobił to dość gwałtownie i aparaty wylądowały na ziemi. 
Dużo dźwięków jest dla niego problematycznych jeszcze. Terapeutki tłumaczyły mi też, że Franiu po 2,5 roku życia słyszy zupełnie inaczej, że musi się do tego przyzwyczaić. Ja to rozumiem i słyszałam to już wielokrotnie..


Oba aparaty włożyłam do pojemnika z tabletką osuszającą i...modlę się, aby jutro działały.




Dzisiaj przeniesiono nas do innego pokoju, bo wycinka drzew jeszcze trochę potrwa. Nie jestem przesądna, ale mieszkaliśmy do tej pory w pokoju nr 13. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że limit dziwnych wypadków, stresu i nerwów na tym turnusie już wyczerpaliśmy.


Mam nadzieję..




Bez aparatów Franuś miał dziś na zajęciach popołudniowych problem z samogłoskami. Akurat ćwiczył samogłoskę "a", którą udało się nam uzyskać dopiero po zaaparatowaniu krasnala. Zresztą podobnie jak i pozostałe samogłoski. Oby aparaty zadziałały rano, żeby Franulek mógł w pełni skorzystać z turnusu..


A teraz co chwilę Franuś ciągnie się za uszka, wkłada w nie paluszki. Na bank czuje różnicę..






Ps. W tym nowym pokoju mam internet, stąd mój tak wczesny i obszerny post.

16 komentarzy:

  1. Toż to by szło dobry film nakręcić na tym materiale.
    Aga oby już teraz było spokojniej i zeby aparaty zadziałały

    OdpowiedzUsuń
  2. Aga ile to musiało Cię nerwów kosztowac.... bardzo Ci współczuje!! wierze ze bedzie dobrze... Agnieszka musi byc dobrze ... na inna opcje sie nie zgadzamy..wszyscy sie nie zgadzamy
    Przytulam Cie mocno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Całe szczęście właściwie, że był dobry powód do przenosin, czyli ta wycinka, choć... szkoda Franusia i Ciebie, wycierpieliście się...
    Kciuki zaciskam za to, żeby aparaty zadziałały jutro i żeby dalszy ciąg turnusu był KOMPLETNIE bezproblemowy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aga też nie jestem przesądna, ale na wszelki wypadek odpukuje w niemalowane drewno... Kciuki nieustannie mocno zaciśnięte. Oczywiście podpisuję się pod wszystkimi komentarzami, teraz musi być dobrze!!!!! Mocne uściski dla Ciebie i Franuli!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aguś kochana, ale ambaras. Ale wiesz, zobaczyłam w tym ambarasie jaki Francek się rozgarnięty robi, jak sobie chłopak radzi, jak on od razu wiedział, co powinien zrobić, żeby sobie poradzić z tym z czym trudno jest mu sobie radzić. Ja wiem, że to marne pocieszenie ale jednak zawsze, i potem też bidulek widzi/słyszy, że jednak mu źle/inaczej bez aparatów, on jest super chłopaczek, ja widzę w tej sytuacji, że on się rozwija:) i wiele rozumie chłopczyk kochany:)
    Mam nadzieję, że aparaty zadziałają! Powodzenia, musi być pomału lepiej Agusiu!

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany, Aga, aż mi się gorąco zrobiło jak tylko sam nagłówek przeczytałam, matko!
    Oby jutro działały. Muszą działać. Naprawdę, musisz mieć żelazne nerwy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje Wam ogromnie za wsparcie (kolejny juz raz na tym turnusie:) ).Tak sobie myślę - 2 dni temu wymieniłam baterie w aparatach, miały działać ok 10 dni. Została mi tylko 1 sztuka. Myślę że po tej akcji baterie będą do wyrzucenia - na dworze było jednak dość zimno, nie wiem czy sama wilgoć tez mogła im zaszkodzić (ktoś się zna na tym????). Mam jeszcze tylko jedna jedyna baterię. Potrzeba mi tubylca, który mnie uświadomi czy w pobliżu Dąbek jest jakieś miasto ze sklepem sprzedającym aparaty słuchowe. Jesli baterie wysiądą a po sprawdzeniu na tej jednej aparaty będą działały to i tak jesteśmy w...kiepskim położeniu. Choroba, zapłaciłabym komuś z takiego sklepu za dowiezienie baterii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Aga w Koszalinie są sklepy sprzedające aparaty. Jeżeli się nie mylę i chodzi o te Dąbki :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sylwia, ja znalazłam nawet 3. Ino 1 - jedyny prywatny - zamknięty w soboty. Ale jest tam nr kom, pewnie do właściciela. W razie czego będe jutro dzwonic aż do skutku.

    OdpowiedzUsuń
  10. o kurcze ale stres!!! dobrze ze sie znalazly i wierze ze beda dzialac && a tak sowja droga to co to za hotel z pokojem "13" (?)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aga może spróbuj znaleźć baterie w zwykłym sklepie elektronicznym, zdarza się że mają tam odpowiednie baterie. Nam raz się skończyły baterie do tych pierwszych wypożyczonych aparatów i jak się okazało kupiłam je w naszym miasteczku w takim zwykłym niepozornym sklepie. Aga nie zazdroszczę dzisiejszych przygód, ja zawsze jak wychodzę z Wojtusiem to mam duszę na ramieniu że też zgubi aparaty. Pozdrawiam cieplutko, wypocznij sobie wieczorem i nie martw się aparaty zadziałają, podobno Phoniaki są bardzo wytrzymałe.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aguś z przerażeniem czytałam o tych nieszczęsnych wydarzeniach. Kiedyś Zosia wyjęła sobie aparat na szczęście wpadł za sweterek, ale to co wtedy przeżyłam... nie da się opisać... mam nadzieję, że reszta turnusu upłynie w owocnym spokoju... może kup mu "szelki" do aparatów...

    OdpowiedzUsuń
  13. Ewa, bede próbowała znaleźć jakis sklep przez internet, zeby taniej było.

    Adura, Franula ma takie "szelki", ale wiesz, te pily panowie włączyli dosłowie 4-5 metrów od nas. Hałas był koszmarny, Franula chwycił aparaty w łapki i ściągnął je z calej siły z uszu. Te opaski silikonowe z kid's klipa nie daly rady ich utrzymać. To zabezpieczenie sprawdza się jak np Franiu majstruje w uszku, bo go skóra pod wkładką zaswedzi, albo jak sobie wyjmie aparat nie tak gwałtownie jak na tym spacerze.
    A w temacie baterii - gdzie wy kupujecie?

    OdpowiedzUsuń
  14. co za dzień...
    oby taki się już nie powtórzył ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oby, bo osiwieję jak nic.
    Mam nadzieję, że Franiu więcej eksperymentów nie będzie przeprowadzał:)

    OdpowiedzUsuń
  16. UFFF. dobrze ze sie znalazly.ja ostatnio mialam podobna sytuacje,w sklepie,chwila nieuwagi i mala wyrwala sobie aparat z ucha,i rozerwala na czesci. W reku zostal sznurek od klipsa,aparat byl w wozku ,a wkladke silikonowa wywalila .brrr.przepadla .
    Moja kuzynka kupuje baterie w necie hurtowo stronka to chyba Hurcom.
    Iwona33

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję