piątek, 8 sierpnia 2014

Chłopaki do kuchni!


Czy jeszcze rok temu ktoś mógłby sobie wyobrazić, że drugie dziecko będzie dla Frania najlepszym motywatorem do radzenia sobie z trudnymi wyzwaniami? Na bank nie. A Jaś tak działa na Frania. 
Dziś rano pomyślałam sobie, że chłopcy mogą razem upiec bułeczki drożdżowe z ukochaną Franiową kruszonką i dodatkowo posypką czekoladowo-waniliową - zachęta musiała być odpowiednio duża, bo marzyło mi się, aby bułeczki zostały zjedzone na dworze.
I było tak:








Mama Ela zdaje się myśleć nad kolejnym kuchennym działaniem ;-)




Po ciężkiej pracy chłopcy mogli pojeść trochę wiórek czekoladowo-waniliowych

W oczekiwaniu na bułeczki na ścianie powstawało prawdziwe dzieło

Taaaa-daaam - pierwsza blacha!!!

Potem chłopcy mieli zamieść podłogę. Ciekawi byliśmy bardzo efektu ich współpracy...

Jakby to powiedzieć... współpracy nie było ;-)
To znaczy była, ale trochę inna niż standardy europejskie przewidują - Jaś po bożemu zmiatał okruchy, Franio zaś miał niezłą zabawę, bo gdy tylko coś pojawiło się na szufelce, od razu wyrzucał to na podłogę... Oj, protest był głooośny ;-)
Musimy z synem poważnie porozmawiać o technice zamiatania ;-)


Bułki wyszły wyśmienite!! Z Frania i Jasia jest naprawdę niezły tandem cukierniczy!


Najważniejsze jest jednak to, że chłopcy razem spędzili na dworze około 1,5 godziny! 
Fakt, że aura dziś nam wyjątkowo sprzyjała - nie było nawet najmniejszego podmuchu wiatru i chyba tylko dlatego udało się wyciągnąć Frania na dwór. 
Ważne, że Franio ma teraz duuuużo pozytywnych wspomnień a my niemal setkę zdjęć, dzięki którym będziemy mogli jutro przerobić z Krasnalem to popołudnie.



***
Wczorajszy dzień był ogromnie trudny dla Krasnala - przynajmniej do wczesnego popołudnia odreagowywał wyjazd na konsultację do Katowic. Dziś za to był aniołem. Wizyta Jasia, jego mamy Eli i wspólna zabawa chłopców sprawiły, że i my po raz pierwszy od dłuższego czasu wreszcie odetchnęliśmy emocjonalnie. 
W następnym tygodniu opiszę dokładnie, jak próbujemy my i terapeuci pomóc Krasnalowi pokonać jego strach przed wiatrem.

8 komentarzy:

  1. jesteście przecudowni, a te zdjęcia sprawiły, że zatęskniłam do wspólnego gotowania z Idką i do posiadania takiej cudownej tablicy :) :) :) :) ....no i jeszcze do kuchni poszłam po coś do jedzenia, bo te bułki, burczenie w brzuchu mi zafundowały :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze chwileczkę a Ida będzie szalała w kuchni :)
      Mam nadzieję, że nocne jedzenie smakowało ;-)

      Usuń
  2. jak będziecie znowu w Katowicach zapraszam na kawkę :-) mama tadka

    OdpowiedzUsuń
  3. Bułeczki wyglądają smakowicie aż ślinka cieknie .:) Całuski dla chłopaków.
    Mama Asi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Faktycznie były pyszne - chłopaki stanęli na wysokości zadania;-)

      Usuń
  4. O rany, ale fajne bułeczki im wyszły! Wygląda na to, że do przezwyciężenia wiatru potrzebne są inne dzieci. :)
    Nieustająco mieszam i trzymam, buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana, mieszaj cały czas, bo do oswojenia wiatru ciągle dłuuuga droga..

      Usuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję