Witam w moich skromnych progach. Oto Pałac Rewolucjonisty...;-) |
Postaram się opisać wydarzenia ostatnich dni, choć szczerze mówiąc czuję, że wena ma w Opolu została - ciut ponad 200 km ode mnie.
Proszę więc o wyrozumiałość.
Franio w raju czyli plac zabaw przy naszym bloku:) |
Godz. 13 - WWR. Oj, będzie reklamacja.. Narazie jeszcze nic nie piszę, musimy podziałać. Po załatwieniu sprawy dam znać.
Dooobra już wejdę do tego tunelu, ale tylko z autkami.. |
Mam nadzieję, że obuwie pomoże na tyle, ze pan Radek będzie mógł już prowadzić normalne zajęcia z Franiem.
Po SI Krasnal odmówił wejścia do autobusu, więc chłopaki wracali do domu...2 godziny piechotą:) Pan Radek jak się o tym dowiedział, złapał się za głowę i stwierdził tylko:
- Ma kondychę chłopak.
3 lata fitnessu robią w końcu swoje;-)
Autka, pociągi..byle kółka były |
- nie ma cioci Eweliny,
- on chce być z mamą,
- nie chce wchodzić do sali zaproponowanej przez ciocie.
Antek tez nie chciał. Więc zajęcia odbyły się na korytarzu. Rodzice zostali wyproszeni do innego pomieszczania i to było super - przez pół godziny gadaliśmy i śmialiśmy się siedząc na podłodze, od czasu do czasu nasłuchując ino odgłosów z korytarza. Więcej takiego luzu proszę:)
Czapki z głów! Prodeste jest najlepsze:) (w tle mamy rozmawiają) |
A w nadchodzącym tygodniu, w piątek, pierwsza wizyta u pani neurologopedki.
Z jedzeniem nadal duuuży problem. Doszło do tego, że wczoraj Franio zjadł 1 kromkę chleba na śniadanie, drugiego śniadania odmówił, obiad to 1 ziemniak, kolacja - serek. Koniec. Dziś coś drgnęło. Krasnal zjadł obiad!! 3/4 kotleta mielonego i kawałek ziemniaka! Wszystko wskazuje na to, że nasze przeprowadzki i zmiany tak zaostrzyły problem.
Już niedługo, synek, i skończą się zmiany.
Ps. Żebyście Wy widzieli minę Natki w piątek po powrocie ze szkoły, gdy powiedzieliśmy jej "Udało się, córcia". Radość i podskoki:)
Super, że zaczyna się wszystko u Was układać i normalizować, bo tego potrzeba nie tylko Francikowi ale Natalce i Wam także :)
OdpowiedzUsuńOj, Danusiu, żebyś wiedziała.
Usuń:*
Aguś czyżby ta podłoga przypominała piasek?
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, będzie dobrze! My to wiemy a Wy się o to postaracie. ;-)
NIe, nie piasek - wiesz jak czasem są takie kropeczki delikatne? Podejrzewamy, że kropki "bolą" stópki Frania. Inne wytłumaczenie nie przychodzi nam do głowy, po prostu.
UsuńKajuś, damy z siebie wszystko:)
Oj, nie ma lekko z Rewolucjonistą ;-) Ale cudnie jest, cudnie! :-)
OdpowiedzUsuńJest...rewolucyjnie..;-)
UsuńNie no.... chata dla Rewolucjonisty pierwsza klasa ;)
OdpowiedzUsuńAga pokonaliście wielką górę, teraz juz naprawdę z górki ;)
OdpowiedzUsuńps. skoro na początku lutego wa-wa tzn że nie jedziecie na turnus?
Justyna, wygląda na to, że turnus zimowy odwołamy:( Poza kwestią szpitala najwazniejsze jest, że Franek absolutnie nie jest gotowy do wyjścia. Pamietasz, co się dzialo w styczniu tego roku. Nie sądzę by było lepiej... Do tego wydamy 6 tys a mały nie w pełni skorzysta.. Musimy go troszke postawic na nogi terapiami i wtedy pomyslimy. Może w lecie?.. Taką mam nadzieję..
Usuńbuuuu szkoda, nie mniej jednak bardzo nadal trzymam kciuki
Usuńuściski dla was wszystkich :***
Wszystko się układa!Drzwi do pałacu otwarte,dzieci poznają nowych kolegów,Rodzice spokojni Się uśmiechają :))Ale gdzie komin dla Mikołaja?:)))
OdpowiedzUsuńPrababka
Noooo własnie, jakiś felerny ten pałac - komina brak:) A Mikołaj ma już upatrzony obiekt do wrzucenia przezeń..;-) Trza zmienic pałac:) Za dwa tygodnie bedzie taki z kominem już..;-)
Usuń:*
no właśnie gdzie jest komin dla Mikolaja?????
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Teska
Naprawimy tę fuszerke budowlana, ciocia..;-)
UsuńJak to było - dom z mchu i paproci?..;-)
Piękna willa. :)
OdpowiedzUsuńZ tym jedzeniem to zazdroszczę chyba...
Taka ilość (kromka chleba - marzenie!, serek i ziemniak) jest zawsze powodem do radości, zwykle Daniel nie zjada aż tyle w ciągu dnia. :)
Macie tylko pół godziny SI w Prodeste?
O raju, to widzę, że sytuacja u nas nie jest jeszcze najgorsza.
UsuńSI Francik nie ma w Prodeste. Od nastepnego tygodnia krasnal będzie miał w sumie 2,5 godz terapii w Prodeste - 2 h indywidualnie i 30 min z Antosiem. Celem jest, zeby chłopaki wytrzymali ze sobą 1 godz.
SI Francik ma z p. Radkiem poza Prodeste. P Radek jest też fizjoterapeuta (NDT-Bobath), więc osobą idealną dla krasnala. P. neurologopedka jest także bobatowcem.
Dzielny Franek! pozdrawiam Was
OdpowiedzUsuńDzięki, Iza:)
UsuńOdpozdrawiamy i my;-)
Buzia się cieszy jak się patrzy na Francika.I jak czytam o radości Natalii:) Teraz już tylko do przodu.Powolutku,maleńkimi kroczkami....Najważniejsze,że do przodu:)
OdpowiedzUsuńOj tak. To najlepszy kierunek.
UsuńMy jednak juz wiemy z zycia z Francikiem, że często są i kroczki do tyłu. Ważne jednak żeby po kroku w tył, były dwa do przodu. Wtedy bilans jest i tak na plus.
:*
świetny pałac a i z jedzeniem bedzie lepiej potrzeba czasu zeby przełknął wpierw te wielką zmianę
OdpowiedzUsuńOby Kasiu. Pamiętasz pewnie jak dlugo trwała walka z cięzka niedokrwistością u krasnalka. Nie chciałabym powrotu do tego czasu.
UsuńCieszę się (wraz z rodzinką) z waszego szczęścia ! Ogromne gratulacje i pozdrowienia.Buziaki dla Was Natki i Krasnalka!!!!!
OdpowiedzUsuńIza
:) Dziękuje Ci.
UsuńTo jest najbardziej niesamowite (pisałam o tym już nie raz) - że Wy tak bardzo cieszycie sie razem z nami:)
Mnie się serce napełnia nadzieją za każdym razem, gdy do Was zaglądam:)Cudnie jest to, co robicie, śledzić... Dodaje sił i energii i rozwiewa czarne chmury znad czoła:) Powinniście dostać jakąś Wieeeelką Premię za podnoszenie ludzi na duchu! Powodzenia! Uściski.
OdpowiedzUsuńha ha:) I vice versa, Aga:) (to o podnoszeniu na duchu było)
UsuńBuziaki dla Ignasia i dla Was:*
No i super, teraz już będzie tylko łatwiej. Jak się mamy nie cieszyć, skoro wszędzie z Wami chodzimy, wiesz ile narodu było w piątek:)
OdpowiedzUsuńCo do tych koszmarnych kropek, mam tak samo jak Franio.Okropnie mnie męczą takie "brudne " wzory, to wygląda jak okruchy i jest nieregularne, no masakra. Mam zawsze takie odczucia, że taka podłoga jest zasyfiona, że tak to ujmę. Nie wiem kto wymyślił tak wzór. Wygląda jak jakiś rozsypany mały żużel, takie ostry i kaleczący.
Nie potrafię normalnie wytrzymać w pomieszczeniu, gdzie są "brudne " podłogi. Nie robię scen oczywiście, ale przeszkadza mi to bardzo.Tak samo jak płytki, takie "a,la" kamień, no takie fuuuu.
Mało osób ma chyba takie jazdy, bo jak opowiadam znajomym, to kółka na czole kręcą, no i gdy mój M coś przewiesi w domu, mogą za to zabić, nie znoszę też patrzeć na zardzewiałe przedmioty itp.
Są takie bolące kształty, wzory i faktury.
To jak jakby ktoś pocierał styropianem o szybę, znaczy wyzwala podobne odczucia.
Od zawsze tak miałam, piasek też był unikany, bo to okropieństwo, zaraz czułam między zębami. No i welur, taki z PRL, tak zaczepiał paznokcie,że mogłam wykitować, kreda w szkole, masakra. Nigdy nikt mi nie obcinał paznokci, zawsze tylko pilnik, nie byłam w stanie tego przeżyć.
Mnie bardzo pomaga zapach w takich sytuacjach, jedynie zapach jest w stanie okłamać moją głowę.
Widzisz, nie trzeba być zdiagnozowanym, aby czuć identycznie:)
Co jeszcze dziwniejsze, Julka również nie znosi takiej podłogi, na początku wszyscy myśleli, że ma złe powiązania, ale nie, nawet w neutralnym miejscu, jak jest taka podłoga to był ryk.
To nie Franio jest tutaj "inny", to ta podłoga ma "coś złego" w sobie.
Skoro Franio lubi ład i porządek, układa samochodziki , ustawia "kolejki" to ta podłoga może Franiowi nerwy ruszać, sam chaos, nieregularność.
Solidaryzuję się znaczy z "problemem":)
Pozdrawiam Edzia.
Edziu, ile spraw Ty mi wyjasniasz!!!
UsuńMam nadzieję, że uda nam sie opanować Franiowy problem, bo dla zajęć z p Radkiem warto..
:*
Problem niejedzenia jest chyba koszmarem połowy matek na tym świecie. My też to przerabialiśmy -2 kromeczki chleba w ciągu dnia i nieco obiadku - szaleństwo. A dziś usłyszeliśmy od rehabilitanta, że już chyba czas się zabrać za nadmiar tkanki tłuszczowej póki czas.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga.
Franio dzis na sniadanie wciągnął 1/4 kromki:( Teraz przegryza płatki/wafelki bezcukrowe. Chociaż tyle.
UsuńPozdrowienia od nas:)
Kiedy byłam w wieku Frania, no może ciut starsza, a było to w czasie gdy żyły dinozaury, mój tato wybudował mi w ogrodzie taki domek. Był drewniany, miał nawet otwierane okna i firanki i... kurczątko, też nie miał komina. Tylko jakoś mi to wtedy nie przeszkadzało. Mikołajowi pewnie też, bo przychodził z prezentami regularnie. Domku już dawno nie ma, taty niestety też, a ja do dziś pamiętam, że jedno okno było w kształcie serca, a drugie prostokątne i w środku rozkładany stolik i ławeczka. Oj poruszyłaś mi strunę w serduchu tym domkiem Franiowym.
OdpowiedzUsuńJoanna
Asiu, takich wspomnień można tylko zazdrościć..
UsuńMam nadzieję, że uda nam się w nowym miejscu stworzyć Franiowi świat, który będzie wspominał kiedyś z takim rozrzewnieniem jak Ty, jak Natka wspomina ogród w naszym "starym" domu. Ważne, żeby kazde dziecko miało takie wspomnienia, taką krainę dzieciństwa..
:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZ uwagą śledzę losy Franiutka- Krasnala.
OdpowiedzUsuńJestem zdanie,że Wasz blog wart jest wyróżnienia.
Przyjmijcie ode mnie nominację. Bardzo proszę.
Może znajdziecie czas na zabawę ?
Zafijanno, bardzo Ci dziękuje za wyróżnienie.
UsuńOczywiscie chętnie wezmę udział w zabawie:)