niedziela, 9 grudnia 2012

Po piątkowych terapiach

Poranny Franio (7.XII)
w mikołajowej piżamce:)
Jak sam tytuł wskazuje, piszę ten tekst od piątku i coś napisać nie mogę. Doba ostatnio nam się dramatycznie skurczyła.

Piątek zaczęliśmy od porannej wizyty u p. neurologopedki. Już chyba mamy pojęcie, co miała na myśli mówiąc o trudnej terapii.. Przyznam, że już w połowie spotkania miałam gulę w gardle i wilgotne oczy. P. Lucyna tylko uspokajająco poklepała mnie dając do zrozumienia, że wszystko jest pod kontrolą. W tamtym momencie ogarnęła mnie jakas taka irracjonalna wsciekłość - dlaczego Franek o tej porze nie może być w przedszkolu, dlaczego nie może biegać z chłopakami, dlaczego największym problemem nie jest to, że Jasiek walnął go klockiem w głowę i moje rozważania czy z tej okazji iśc do wychowawczyni, przeczekać czy pogadać z mamą owego Jaśka czy innego Piotrka?? 




Tak się wewnętrznie zagotowałam. Chyba pierwszy raz mnie taki stan zagotowania był dopadł. Nie, nie była to złość skierowana na terapeutkę, raczej tak...urbi et orbi.
Do kogo tu mieć pretensję? Bez sensu, prawda? 
Żal mi było strasznie Frania. 
Tak po prostu.
Na koniec spotkania, już przy pożegnaniu krasnalka z p. terapeutką, spytalismy Francika:
- Franio, chcesz jeszcze przyjśc do p. Lucyny?
I ten nasz mały dzielny kurdupelek odpowiedział zdecydowanie "TA".
Po zakończeniu zajęć zostałam chwilę u p. Lucyny. Porozmawiałyśmy trochę dłużej o Franiu, wyjaśniła mi też założenia terapii. Pod koniec spytała czy chcemy się wycofać z terapii. Powiedziałam, że nie... 


Ogłaszam wszem i wobec, że dzięki
wstawiennictwu Franiowych Ciotek
krasnalkowe włoski nie zostaną obcięte
przed świętami.
Argument "No po co stresować chłopaka"
przeważył;-)
Potem Franiutek miał trochę przerwy i polecieliśmy do Prodeste. Po zajęciach rozmawiałam z p. Eweliną o terapii neurologopedycznej. P. Ewelina zaproponowała, aby p. Lucyna się z nią skontaktowała, podobnie jak i terapeutka od WWRu. Bardzo mnie ta propozycja ucieszyła. Niech fachowcy dogadują się bezpośrednio ze sobą, niech ustalą wspólną linię postępowania. Ja chciałabym tylko dowiedzieć się o efektach tych ustaleń.
P. Ewelina przekazała nam też dobrą informację - dwóch wolontariuszy z Prodeste zgodziło się przychodzić do nas do domu, żeby się zająć krasnalkiem. Zaproponowałam dni, w których nie ma mnie w domu, żeby franiowo-natkowy tata mógł wreszcie do końca załatwic sprawy przeprowadzkowe. Przez moje wyjazdy trudne jest to strasznie, dlatego poprosiłam o wsparcie wolontariuszy chociaż na krótki okres. Dosłownie o kilka wizyt. 
Franiowy uśmiech - bezcenny.
Za wszystko inne zapłaci
Matka Visa i Ojciec Maestro;-)
Jesteśmy ogromnie wdzięczni za tę pomoc. Jest szansa, że dzieki temu jakoś się ogarniemy z najważniejszymi sprawami.

Z mniej fajnych wiesci - od wczorajszej nocy gil-morderca znowu męczy krasnala. Oby nie rozwinął się dalej.
Jutro kupię miód Manuka, który nam sie skończył kilka dni temu. Trzeba Franiutkowi wsparcia przeciwmikrobowego. A sterydy lecą nieustannie od miesiąca już.


I na zakończenie jeszcze jedna sprawa:
Franiowa Ciocia Ela przekazała na aukcję charytatywną Allegro choinkę. Jak zwykle zapraszamy do zajrzenia na aukcję:)

38 komentarzy:

  1. te chwile wkurzenia są chyba naturalne..jak zwykle pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslisz? Ja byłam norrmalnie zaskoczona rozmiarem.
      I my pozdrawiamy:)

      Usuń
    2. ja też raz byłam zaskoczona..

      Usuń
    3. Hm...czyli wyglada to na jakąś-tam normę.
      To pocieszajace, wiesz..

      Usuń
    4. Przytulam przytulam... Oj bywają stany wkurzenia, bywają... Zupełnie irracjonalne niestety: że powtarza się coś tyle razy i nie ma efektu, że regres i że poczucie osamotnienia...
      A potem trzeba pozmiatać się na szufelkę, zlepić z powrotem do kupy i walczyć dalej :)
      Mi pomagają rozmowy z Innymi Mamami z naszego PZG. Bo niestety najczęściej rodzice tak zwanych "bezproblemowych" dzieci nie są w stanie nas zrozumieć do końca...
      Przytulam przytulam mocno mocno :)
      Jowita

      Usuń
  2. Zdrówka dla Frania a Tobie sił.
    To już końcówka tego wariactwa i nerwy zaczynają puszczać w najmniej oczekiwanych momentach.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może faktycznie i to jest przyczyną. Teraz już zyje perspektywa świąt i odpoczynku. jejku jak nam tego potrzeba.
      :*

      Usuń
    2. Kurka wodna, uprzedza się ciotki swoich dzieci o zmianie imidżu;-)
      ładnie Ci, ciotka, w nowym wcieleniu;-)

      Usuń
  3. Aga to dlaczego zawsze będzie wracać... wiem z autopsji...
    Włosy koniecznie muszą zostać... z tym czasem to chyba wszyscy tak mam że doba nam się kurczy... cudownie że Francik będzie miał wolontariuszy, buziaki dla Was :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Justyna.
      Ja już nie pytam 'dlaczego'. Sama nie wiem skąd tak nagle wtedy przyszedł ten atak złości. Może za dużo się ostatnio działo? Nie wiem.
      Buziaki dla Was, kochani:*

      Usuń
  4. Frania uśmiech jest rozbrajający. Agnieszko - jesteśmy z Wami!

    OdpowiedzUsuń
  5. Aguś odwzajemniam tulenie, cieszę się że będzie pomoc wolontariuszy Krasnalek cudnie się uśmiecha, aby ten uśmiech dodawał Wam sił i pozwolił smutkom ulecieć na długo długo. Bardzo dobrze, że terapeuci chcą współpracować, Wam również to bardzo ułatwi życie. Nieustannie wierzę, ze będzie dobrze, a nawet lepiej
    Dobrej nocy i cudownego nadchodzącego tygodnia, a troski i wkurzenia- dają więcej sił- chyba ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, Ty wiesz doskonale - rozmawiałysmy o tym wielokrotnie - ja bardzo wierze w to, że kluczem do sukcesu jest współpraca terapeutów. Nie to, że kazdy "uprawia swoje poletko" i wszystko inne ma w nosie. I ciesze sie OGROMNIE, że tu trafilismy na ludzi, którzy chcą współpracować. Dla dobra dziecka.
      Skokojnego tygodnia i dla Was:*

      Usuń
  6. Takie chwile wkurzenia są mamine czyli zupełnie normalne, i do przyjęcia.Zdrowia dla Frania i wszystkiego dobrego dla Was ciociu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Dzięki, że mnie tak usprawiedliwiasz, Monika:*
      I dla Was zdróweczka - oby zadne wirusy i bakteriusy sie Was nie czepiały:)

      Usuń
  7. Tak właśnie.Ważne ,ze fachowiec jest skuteczny:) a ludzki napewno jest tylko może tego tak wyrażnie nie widać.Pozdrawiam wszystkie mamy walczące o swoje skarby.

    OdpowiedzUsuń
  8. Umknął Ci widzę,wierszyk -walczyk Edzi:))Zajrzyj do niego czasem,cooo?
    Zazdroszczę wolontariuszom:)A gile sio! od Franeczka.
    Pozdrawiam serdecznie.Prababka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ee....czekaj-czekaj...
      Poprzedni? Tzn zarejestrowałam jeden do tej pory, dzisiaj drugi. Czy mozliwe, że pominęłam jakiś???? Chyba nie! Kurka wodna, czytam wszystie kometarze.
      Pomóż Prababko:*

      Usuń
    2. No był jeden wierszyk,ja go sobie zaśpiewalam na raz,dwa,trzy(spróbuj:);pointa w samo sedno:taki był mały i autystyczny a wyrósł z niego chłop fantastyczny!!!!

      Usuń
  9. echh masakra z tymi chorobami, a moze znasz sposob na zalegający kaszel gdy nawet sterydy nie pomagają?:( Dzielny Franek da radę i logopedy musi miec czas zeby sie przyzywyczaić a potencjał ma wielki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co Kasiu, my juz Francysia znamy i wiemy jak u niego reagować.. Krasnal jak już wejdzie na sterydy to i do pół roku nie schodzi z nich. Dlatego taki mały kurdupelek jest (ciuszki na 92 cm, waga 12.700) Nic Tobie nie pomogę:(
      Zdróweczka

      Usuń
  10. kochanie gdybyś nie była "wściekłą" to pomyślałabym ze jesteś nie normalna - i takim aniołom jak ty musi się taki momencik zdarzyć

    buziaki
    a Franianiutkowi powiedz żeby te gilowce nie zapraszał ..

    OdpowiedzUsuń
  11. Aguś tak bardzo się cieszę z tej waszej przeprowadzki,z tych terapii,a przede wszystkim współpracy.Nic lepszego nie mogło Wam się trafić.
    Za rok będziesz się śmiała z tych wpisów, a Franio razem z Tobą!
    Wiem to, znam się trochę na dzieciach i na swojej nie zawodnej intuicji:)bardzo mocno Was ściskamy w zimowe popołudnie:)
    Aga Ignasia
    Ostatnio przeglądałam Frania zdjęcia na nk, jak on z poważniał, wydoroślał, nie wiedzieć nawet kiedy:)Facet już jak nic:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moim zdaniem to bardzo zdrowo,że się wewnętrznie nie zgadzasz, buntujesz, czyli wkraczasz na nowa drogę, której nie znasz.
    Zawsze tak jest, gdy dzieje się trochę inaczej niż sobie w głowie poukładamy. Najważniejsze,że już jesteście na "trasie", macie obrany kierunek jazdy. No i jeszcze Pani Żyleta , będzie już tylko lepiej.Pani Żyleta jest skuteczna ,a to najważniejsze. Nawet nie zauważysz, jak będzie ukochana ciotką Frania. Jednak podołać takiej Żylecie to jest wyzwanie dla prawdziwego twardziela.
    Zobacz jak Franio ślicznie wyciąga pawia, efektowne pady, no cała gama, czyli wcześniej miał wiele okazji do przetestowanie technik samoobrony.Żyleta się nie da, no i super, przeprowadzi Frania przez pole miniowe, a to najważniejsze. Jeszcze będziesz miała w domu komandosa, w przedszkolu po takim przeszkoleniu, klocki to będzie rozgrzewka, no i to nie Ty będziesz się zastanawiała, czy interweniować:)


    No i dopiero przeczytałam o moim wierszyku, teraz się wstydzę, znaczy szczera jestem, ale jednak powinnam się zastanowić, bo potem wstyd przed ludźmi:)

    Dziennie wymyślam około 20 głupot jak jest ze mną Julka. Wszystkie bajki też przerobione, bo zawsze musi być imię i wszyscy z naszej Rodziny w rolach głównych:)
    Celuję w "bajkach dla potłuczonych", mam zakaz uprawiania tej działalności, po potem wszyscy muszą opowiadać tak samo:)
    Normalne bajki, wierszyki zupełnie do Julki nie trafiają, a takie potłuczone bardzo szybko.:)

    Musi być też jakiś absurd i całkiem zakręcona akcja, najlepiej domowa:)Są bajki o gilach w nosie co jadą do Krakowa, o budyniu co chciał być słoniem itp, itd:)

    Najczęściej to wygląda mniej więcej tak: Ostrzegam wszystkich wrażliwych w kwestii języka polskiego:)

    Dzisiaj rano przy śniadaniu siedział Franio z Bolkiem,
    Bolek skoczył, Ojciec wkroczył, wylało się mleko.
    Franio na to ,
    ale Tato co to teraz będzie?

    Wszędzie mleko, Mamy nie ma , a Bolek pod stołem.
    Wyszedł Bolek wypił mleko i uciekł do Natki.
    Przyszła Natka, gdzie jest mleko?
    Też bym zjadła płatki.

    Zaraz, zaraz co tu zrobić, zamyślił się Franio.
    Nie ma mleka, Natka czeka, śniadanie nie będzie?
    Na to Tato, ależ Dzieci zjedzmy bułkę z miodem.

    Mimochodem o tym miodzie usłyszał też Bolek.
    Przybiegł Bolek, zabrał miodek i teraz ucieka.
    No i Tato, co Ty na to, nie mamy już miodu.

    Mamy jajka, masło mamy , jakoś zaradzimy.
    Franio na to, ale Tato ja nie lubię jajek.
    Myśli Franio, myśli, Ojciec no i Natka z Nimi.

    Może słoik ten najmniejszy dżemu otworzymy?
    No i super, do bułeczki, bez jaka i mleka,
    tylko jeden z domowników prze dżemem ucieka.

    Tak skończyło się rodzinne wykwintne śniadanie,
    Franio, Natka ,Ojciec , Bolek , wielkie pojednanie.



    Pozdrawiam gorąco.Edzia.

    OdpowiedzUsuń
  13. O matko, wróciłam własnie z roboty zmęczona strasznie, przeczytałam Wasze komentarze z wisienką na torcie w postaci wierszyku Edzi i padłam:)
    Dziękuję Wam za owo padnięcie!!!:)
    Edziu, prosze o codzienne wierszyki dla potłuczonych;-)

    Gil ma się świetnie, niestety. Wydałam juz instrukcje przez telefon jakie działa armatnie przeciw gadzinie wytoczyc;-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiesz... to dobrze, że masz takie momenty wkurzenia.
    To znaczy, że jeszcze nie zwariowałaś, jeszcze normalnie reagujesz. :P
    Skoro do tej pory wariactwo Cię nie zmogło, to już Ci nie da rady!
    Tej reszcie rodziny też nie. :D
    A ten miód manuka to można z czosnkiem może dawać...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nie wiem czy mozna. I nie wiem czy Francysiowe książęce podniebienie by to zaakceptowało.

      To mówisz że z czasem człek nie staje się bardziej podatny na szaleństwo? To baaaardzo pocieszajace;-)

      Usuń
  15. Gosiu, Ty wiesz, że pani Lucyna ma najlepsze rekomendacje, prawda? bardzo bardzo wierze w to, że pomoze Franiowi.
    A to, że matce żal dziecka, ze oczy sie od czasu do czasu spocą - to chyba norma.
    na początku po urodzeniu sie Franiutka była we mnie jakas taka zawzięośc, nie widziałam nic. Wiedziałam, że trzeba małego "wojtować" i koniec. Co jakiś czas zaliczałam "zjazd" - zdeeeecydowanie częściej niż teraz. Teraz juz chyba nie ma we mnie tej zawzietość. Jakas taka "mientka " z czasem się zrobiłam. Bo jak Franca spojrzy na mnie tymi swoimi slepkami, jak sie uśmiechnie...no rozmiekam sie i już.
    A co będzie jak za rok Franc przywali Antosiowi? Albo odwrotnie? Obiecaj że mnie nie wyzwiesz na pojedynek;-)


    Anonimie - zgadzam się z Tobą w 100%.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakże dobrze Cię rozumiem:) A pomysł z wolontariuszami.... ZAZDROSZCZĘ! Ja też się starałam z Promyka Słońca, ale na razie echo:(
    Gile niedługo odlecą, a na wzmocnienie ponoć rewelacyjnie działa ta moja ulubiona Vianesa... Uściski dla Francika:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vianesy nie znam, ale wróciłam dziś do domu z torba pełną specyfików. Młody naszprycowany poszedł spać. Oby pomogło.
      Buziaki dla Was:*

      Usuń
  17. Aga, dlaczego ta terapia jest trudna? Znaczy, co ta pani robi takiego?
    Ewa (EZS)
    A że się buntujesz? Każdy, kochana, każdy, tylko każdy o coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  18. No wlasnie Aga, jak ta terapia wyglada?
    Monika (byla somsiadka)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdrówka Franiutku!

    Co jest takiego w tej terapii, że tak Cię rozbiera na drobne?

    Ściskam Was!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz mi ciotki wyklarowały - chodzi o hiperwentylację podczas płaczu no i badania Frania w kierunku epi. Coraz więcej zaczynam rozumieć.

      Usuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję