Dwa dni temu umieściła na swoich stronach informację o naszym domu, dzisiaj zaś ukazał się na blogu fundacyjnym wpis o Franiutku i naszej rodzinie. Dziękuję pani Gabrieli Głażewskiej z Fundacji za napisanie wzruszającego tekstu o nas.
Serdecznie dziękujemy Fundacji za pomoc:)
Moc jest z nami;-)
***
Franio krótkowłosy - dziś rano się to wydarzyło |
Poniżej wyjaśnienie długości naszych spacerów z Franiem - długoczasowych lecz krótkodystansowych, czyli jak krasnal wystawia cierpliwość naszą na próbę. To zapis minuty naszego dzisiejszego spaceru (także w lesie nieopodal naszego domu):
***
Z diagnostyką w kierunku epilepsji musimy poczekać na powrót naszej dr. Okazało się, że sprawa nie jest taka prosta jak się mi początkowo wydawało (tu dziękuję Franiowej ciotce, dr Ewie, za uświadomienie w czym rzecz). Czekamy więc cierpliwie jeszcze tydzień - do przyszłej środy.
mistrz w przysiadach :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę bliskości pięknego lasu :)
Noo..las jest tak blisko, że nawet Ty po operacji doszłabyś do niego.
UsuńJesli zaś chodzi o przysiady, to...mistrz nad mistrze:)
A kto jest trenerem Frania?...:)
Mama Łasuch? :)
UsuńA tam mama:) (mamie to by się przydało..)
UsuńCiocia Natalia:)
Franula dziś już po fitnessie:)
tak szybko? wow!!! ja na 12:15 :P
UsuńAga, mam coś dla Was na aukcje_kilka magazynów dla uczących się hiszpańskiego - Espanol? si, gracias-nieużywane; chcecie?
Aguś,a Ty nie zbierałaś szkiełek?Franio puszcza kaczki:)Pięknie:)Prababka
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak ja Was uwielbiam za to tłumaczenie Frania:)
No kaczki przeca...jak mogłam zapomnieć:)
ja bardzo chcę chodzić z Franeczkiem na spacery-to moje tempo-P.
Usuńha ha:) zapraszamy:)
UsuńJa przy tym tempie wymiękam:)
super że fundacja napisała te 2 artykuliki :)
OdpowiedzUsuńFranula boski, kamyki rullezzzzz!
a przysiady - faktycznie wytrenowane (mój Krzys do tej pory niecierpi tej czynnosci, jak sie chce cos podniesc to kleka
Tak sobie pomyślałam, że gdybyśmy my tak w ciagu minuty zrobiły tyle przysiadów co Franek i tak podreptały w te i z powrotem, jak nic na drugi dzień zakwasy nie dałyby nam się ruszyc z miejsca:)
UsuńNo przecież wiesz, że mały człowiek jakoś MUSI eksplorować otaczający go świat! To zdrowy, piękny, normalny objaw u dziecka! :))))
OdpowiedzUsuńA we mnie wciąż tkwi przekonanie, że on NIE MA epi.
Niech se ta dochtory gadajo co chco, a racja musi być po mojej stronie!
Kociołek już podskakuje na ogniu, dla wszystkich słodziaków, które tego tego potrzebują! :)))))
O łzach dziewicy nie zapomnij, ciotka:)
UsuńBuziaki:)
Większość dzieciaków uwielbia rzucać kamykami do wody. Franio zachowuje się dokładnie tak samo jak one. Mnie też się widzi, że on nie ma epi..
OdpowiedzUsuńBuziaki dla Franiutka
A ja cie Aga rozumiem doskonale.... spacer z Mikołajem wyglada tak samo.... i do tego to musi byc trasa taka jaka on chce ... Franio górą!!!!
OdpowiedzUsuńDojechalismy do domu. Znajomi zakochani w okolicach. Beda miec dom na uwadze jakby ktos kiedys szukal ;). Buziaki. Nastepna kasza za ca 3 tyg.
OdpowiedzUsuńNo rany, no przecież KTOŚ te wszystkie kamyki musi pozbierać i do rowu powyrzucać, żeby spacerowicze nóg nie połamali czy coś! Kochany, pracowity, ślicznie obstrzyżony Franulek, a matka pogania! Jak Ty Mamuś synia nie doceniasz, no ja nie wiem... ;-)
OdpowiedzUsuńO jeju, przecież w tym spacerowaniu nie chodzi o to, żeby narobić kilometrów tylko żeby dziecko miało radochę z każdego listka, kwiatka czy...kamyczka jak mu się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńTakie powtarzane proste czynności uwalniają umysł, mnie się zawsze lepiej klepki układają jak robię coś w tym stylu, i od małego tak miałam. Też lubiłam rzucać kamykami np. nad rzeką, albo rwac na drobne kawałeczki listki, czy łamać patyczki na równe części.
Łączę się i solidaryzuję z Franiem, chociaż jam dorosła. Chłopie, Cię rozumiem doskonale, ucz matkę cierpliwości. :)
PODDAJĘ SIĘ:)
OdpowiedzUsuńWYGRAŁYŚCIE:)
Franek po prostu czuje się odpowiedzialny za swoją okolicę i z poświęceniem usuwa kamienie, żeby turystom nie przeszkadzały ;)
OdpowiedzUsuńNasunęła mi się jedna myśl - z Franka już duży i mądry chłopak, który wie iż dalej nie może podejść. Zawsze zatrzymuje się na skraju drogi a mama spokojnie może iść z przodu (ja bym na takim terenie uganiała się za Adasiem, bo raz mógłby polecieć do rowu nie wiedząc że nie wolno, a dwa z jego częstotliwością upadków...) Brawo Franiu!
Majka
A Ty myslisz majka że ja nie ganiałam? Tylko dla potrzeb tego filmiku jestem taka wyluzowana:)
UsuńNa poważnie - kilka razy był skok szczupakiem do Francysia, bo jak sie kamieniem zamachnął to baliśmy się, że siła zamachu sprawi, że wpadnie do rowu (którym spływała woda z gór) razem z kamieniem. Po drugiej stronie drogi była baaaaardzo stroma skarpa w dół. Franula już nauczony, że idziemy tylko ta jedna stroną drogi:)
Tak a'propos powyższej dyskusji to Adaś kamyczki zbiera, ale inaczej. Wypatrzy sobie jeden i niesie go ze sobą jak cenny skarb. Czasami taki kamyczek ma milimetr na milimetr i tylko po układzie palców domyślam się, o co chodzi.
OdpowiedzUsuńZ małymi drobinkami Franula ma inaczej - zbiera az wyzbiera wszystkie.
UsuńTo dooooopiero trwa:)
To teraz musi się UDAĆ!
OdpowiedzUsuńSzczególnie Franio upodobał sobie kamyki i ich wrzucanie, to chyba był jakiś strumyczek.Super filmik :)
To ino woda z gór spływała po ostatnich deszczach:)
UsuńMonika, jest we mnie wiara, że w sierpniu kupiec się znajdzie. To kompletne szaleństwao, ale wierzę w to..
musi się udać- Franiu był u fryzjera? :-) zdrowia sił i cierpliwości
OdpowiedzUsuńTa, fryzjerka nazywa się Mamaaga;-)
Usuń"Miiiiisiuuuuuu chodź, idziemy...."
OdpowiedzUsuńAga przyznaj, że zmęczona byłaś bo Franula Cię po lesie ostro przegonił :)
No własnie nie tym razem! To była masakra takie dreptanie w miejscu:)
UsuńJak Franio ładnie trzyma równowagę i umiejętnie celuje, no i powiedział gorąco:) Po takim tekście o misiu, Franio dobrze wiedział, że to tylko takie gadania i nigdzie Wam się nie spieszy. W tej fryzurze, to już taki dorosły chłopak:)
OdpowiedzUsuńZaglądam, czytam, ale mało gadam, aby znowu czegoś nie chlapnąć w dobrej wierze:)
Pozdrawiam Edzia.
Rany Julek, jakie "znowu"???
UsuńCiocia - zaglądaj, czytaj, chlapaj:)
Buziaki:)
Moja połówka byłaby z tego tempa straaasznie zadowolona :D baaa.. z pewnością także by wrzucał kamienie do strumyka razem z Frankiem :) hehe .. ale przecież ktoś tą robotę musi zrobić nie ?:D
OdpowiedzUsuń:) Tak to już jest z chłopakami... jak widać;-)
Usuń