- A pani to kto? Mama czy ... (i tu w swej blond-naiwności bezkresnej sadziłam, że usłyszę 'siostra') ... babcia?
Matko jedyna! Jedna przeprowadzka i dwadzieścia lat do przodu????
Tjaaaaa..to było najbardziej zaskakujące doświadczenie opolskie;-)
Franuś nieźle znosi aklimatyzację. Największym problemem jest mieszkanie w bloku. Nie samo mieszkanie, lecz blok, a konkretnie o odgłosy - pukanie, stukanie, wiercenie itd. Nadwrażliwość słuchowa mocno daje się krasnalkowi we znaki - dużo jest trudnych chwil. Poza tym jest naprawdę dobrze. Franiutek bardzo dużo czasu spędza na dworze - niedaleko jest plac zabaw i park, gdzie spędzamy z krasnalem większość dnia. Dzisiaj krasnal podszedł do jednej dziewczynki i podał jej rękę!!!!!!! Myślałam, że padnę z wrażenia:)
Dwa dni temu krasnal zaczął pociągać nosem i brzydko kaszleć, szybko włączyliśmy domowy syrop z cebuli, nurofen i pyrosal i...chyba się udało!! Oby, bo od poniedziałku krasnal rozpoczyna terapię w Prodeste a w środę czeka nas wyjazd do Warszawy - w czwartek rano mamy wizytę w IMiDzie. Uprasza się więc wszelkie dziadostwo o odczepienie się od Francika.
Natka niezmiennie zachwycona nowa szkołą i klasą:) Z taką ochota chodzi do szkoły, że aż trudno uwierzyć, że to się dzieje naprawdę:) Powiedziała, że chce iść do gimnazjum do klasy anglojęzycznej, wzięła się dziewczyna na poważnie za angielski (zmiana nauczyciela zdziałała cuda). Powiedział mi któregoś wieczora, że gdyby wcześniej wiedziała, że nowa szkoła będzie taka fantastyczna, to by w ogóle nie sprzeciwiała się przeprowadzce - czy ja czasem już o tym nie pisałam?:) W każdym razie Natulka jest baaaaaaaaaardzo zadowolona.
Franiowy tata pojechał do domu rozkręcać meble, pakować, przenosić, przewozić itd. Niech moc będzie z nim.
"dziadostwo" sio, a Wam powrotu do bycia Rodzicami, a nie Dziadkami. Aga znajdź chwilę na odpoczynek, wychodzi zmęczenie :-(- Kochani sił, energii i wiary, że to wszystko mas sens- wtedy się uda :-)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa po wszystkim zafunduje sobie lifting, streczing i odmóżdzing;-)
UsuńNo,cóż-nowe pokolenie w Opolu zaczyna szerzyć dobre maniery:)
OdpowiedzUsuńPo drugiej przeprowadzce pogadamy sobie o,tym co nas łupie w kręgosłupie:)))Prababka
oki:)
UsuńNieustająco kciuki za Was.
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mam nadzieję, że Franek oswoi odgłosy.
Natka - jak sobie radzi...?
I niech moc z R. będzie!!!
Buziaki! :)))
No własnie, o Natuli zapomniałam napisać! Już uzupełniłam:)
UsuńBardzo wątpię w oswojenie odgłosów.. Ostatnio nadwrażliwość słuchowa znowu się małemu daje mocno we znaki.
Babciu Agnieszko ciesze się ze powoli sie wam układa
OdpowiedzUsuńZapamietam to sobie;-)
Usuń"Babciu" Ago - może uda się nam w poniedziałek spotkać, będziemy w Prodeste na 12.00
UsuńPadłam! :) Nie przejmuj się, pan okularów zapomniał? Pan wcześnie został dziadkiem?
OdpowiedzUsuńA place zabaw to duży plus mieszkania w mieście. Teraz to wiem.
Kciuki, żeby Franek się nie rozłożył.
Czy mogę zapytać jak Franek radzi sobie z rowerkiem? A raczej z jego odgłosami. Podpatrzyłam na jedym zdjęciu, że mamy taki sam. Jest dość głośny jak się go prowadzi. Adaś tego zupełnie nie toleruje. Franek jak widzę teraz lubi rowerek. Było tak od pozątku czy "oswajał" jego dźwięk?
No własnie z odgłosami rowerka nie ma problemu! Widzocznie częstotliwośc odgłosów jest ok (u Fr problemem jest nie głośność lecz częstotliwość własnie). Ale wystarczy posmarowac kółka silikonem i jest ok!
UsuńNas martwi fakt, że pedałowanie to kosmos dla Franka. On po prostu ciagnie stopy za soba:(Co pół minuty trzeba mu powtarzac "nogi na pedały", ale niewiele to pomaga. Nasza rehab powiedziała nam, że na przyszły rok musimy pomyśleć o rowerku rehabilitacyjnym dla krasnala.
Aga Miłosz ma to samo nie ma szans żeby postawił stopy na pedałach, ewentualnie łaskawie lekko podnosi je do góry a ja mam pchać. Z tymi nózkami to kosmos lubi jezdzić w foteliku na owerze ale musze mu stópki przypinac bo nie postawi ich na podstawke tylko wyciaga i wiszą
UsuńFranek w dodatku zaczął chodzić na palcach.
UsuńCzęsto tez jadąc na rowerku odwodzi nogi na bok nogi zgięte w kolanach i z tak napiętymi nogami potrafi jechac bardzo długo.
Myślę ze ma to cos wspólnego z SI. W poniedziałek dowiem się w Prodeste.
Wy w środę do IMiDz, my w poniedziałek do CZD... już mnie boli brzuch na samą myśl, że od teraz co dwa, trzy tygodnie czeka nad podróż z dwójką 1,5 rocznych dzieciaków ze Świdnicy do Warszawy. Jak wyście to tyle czasu znosili??? Pozdrawiam i trzymam kciuki za środę. Wiola, mama Alicji z krainy czarów
OdpowiedzUsuńWiolu, oby te podróże nie trwały u Was zbyt długo.
UsuńTo chyba adrenalina czlowieka napędza do działania - ja przez pierwsze niemal 2 lata jexdziłam z Franiem sama do Wawy, pociągiem - Franek, walizka, nosidełko a później wózek..Ale na miejscu zawsze jakaś dobra dusza mi pomagała:)Bez tej pomocy nie dałabym rady.
Uściski dla Was i samych dobrych wyników badań!
Natalka jest niesamowicie mądrą dziewczyną. :) A Franek jest cudowny. :) Dobrze, że oboje się zaaklimatyzowali i że Natka polubiła swoją szkołę.
OdpowiedzUsuńSzkołę wybraliśmy idąc tropem polecenia Franiowej cioci. I to był strzał w 10! A Natulka jest faktycznie fantastyczna dziewczynką:)
UsuńNiech Wam sie uklada jak najlepiej.Milo jest czytac,ze zaczyna isc w dobrym kierunku.Pozdrawiam Was goraco!
OdpowiedzUsuńDzieki Jaddis. Mam nadzieję, że u Ciebie też wszytko dobrze.
UsuńU nas jeszcze troszke to wariactwo potrwa, ale bardzo wierzę, że wszystko - jak to piszesz - 'idzie w dobrym kierunku'.
Usciski dla Ciebie:)
Nie mieszkacie czasem na ZWM? Coś tak mi wygląda :P
OdpowiedzUsuńFranus się przyzwyczai, tak jak i wszyscy z domów przyzwyczajają się do mieszkania w bloku... mnie zajęło to parę tygodni :))))
ZWM:)
UsuńKara, to nie chodzi o przyzwyczajenie się - przy Franka nadwrazliwości słuchowej okreslone dxwięki sprawiają mu po prostu ból.
Ale dziś niedziela, wiercenia nie było:) Oby tak do końca naszej bytności tutaj pozostało:)
Daleko od nas mieszkasz?:)
No kawałek drogi jest, ale czasem do Reala jadę z Zuzką na zakupy ciuchowe. Jakieś 45 min drogi do ZWM mam, ale też zależy której części :)
UsuńSpóźniona przeokropnie wpadam, żeby pogratulować zmian. Widzę, że świetnie się aklimatyzujecie. TO dobrze ...a będzie tylko lepiej. Uściski
OdpowiedzUsuńLasche, trzymam Cie za słowo:)
UsuńA po scenariusz na urodziny Natki to dopiero za rok sie zgłoszę
Tekst Pana w wieku "poważnym" mógł zaskoczyć.Pamiętam...Kubuś leżał w szpitalu, chodziłam ,co dnia do córki, Kubutka..Przemiła Pani podjęła rozmowę..Jakie Panie są do siebie podobne ( w sensie córka i ja)..siostry "ksero"..Nie proszę Pani, miłe..., ale to jest moja córka.
OdpowiedzUsuńPani sobie naraz stwierdza...oooo, no to na 60 lat dobrze się Pani trzyma..
Chryste, nie miałam jeszcze 60...i nie mam..Moja córka tym bardziej. Skąd ta 60...nie mam pojęcia!!
Wszystkiego dobrego Kochani w tym nowym miejscu!!Samych miłych chwil, sukcesów wiele..
Miliony buziaczków.
"Dumna" Babcia Gosia...
Gosieńko kochana, przede wszystkim dziekuje Ci za dzisiejsza cudną rozmowe telefoniczną:) Ja wiedziałam od samiuteńkiego początku, że Ty nie żadna 'babcia Gasia' a Babcia Dynamit jesteś!!!:)
UsuńBuzieki od nas i jeszcze raz dziękuję za wszystko:)
Jeny Aga ale Cię facet zalatwił a może on okularow nie miał albo źle dobrane i salobo widział.No weź Ty na niego poprawkę hihihihihihi.Powodzenia
OdpowiedzUsuńAj no...taki feler pan ma i już:) Mój mąż nie rozróżnia spódnicy od sukienki a ten pan najwyraxniej szesnastki od sześćdziesiątki;-)
Usuńhehe oj babciu babciu :D
OdpowiedzUsuńJak to sie miło śmiać z krzywdy bliźniego;-)
UsuńTo ja dziękuję Aguś za rozmowę...Usłyszałam "Anioła Głos".
OdpowiedzUsuńJestem babcią na milion procent, dumną babcią. Wszak nie staruszką jeszcze, choć wiem, że sporo osób tak myśli. To nic , nie przeszkadza mi to w żadnym razie . Berecika nie noszę, paputków z futerkiem też jeszcze nie..
Póki Bozia zdrówka nie zabierze będę śmigała przez życie 100/h.Może i "dynamit" kiedyś wezmę i pierdyknę w miejscach,aby wstrząs poczuli Ci, którzy nam kłody pod nogi rzucają ."Wzruszę ich"..zwyczajnie, jakiem "babcia"..
Buziaki !
A czy bierze Pani udział w konkursie[b] "na jednym wózku "?[/b]
OdpowiedzUsuńJa na pewno będę głosować :)
Pozdrawiam .
Nie, nie bierzemy. Ekipa jest tam bardzo mocna:)
UsuńMy za małe żuczki jestesmy;-)
Za to z całego serca kibicujemy dwóm braciom głucho-niewidomym. Uważam , że ich rodzinie bardzo bardzo przyda się taki wspólny rodzinny wyjazd: http://www.promykslonca.pl/at521/index.php?a=in&u=hofmanka27
Oj tam, oj tam... ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam 13 lat, gdy urodził mi się brat. Po skończonej podstawówce (stare czasy, 15 lat miałam) pojechaliśmy na wczasy. Jeden gość mnie tam podrywał któregoś ranka. Po południu wracałam z bratem znad wody, a ten mnie zaczepia i kawę proponuje. Poinformowałam, że mam dziecko pod opieką i nigdzie z nim w tej chwili nie wybędę. I usłyszałam wtedy, że... syna mogę wziąć ze sobą, on nie ma nic przeciwko...
Zbierałam zęby z podłogi...
To tak a propos miłego, starszego pana. :D
A tak w ogóle to pierwszy raz słyszę o dziecku, które się tak cieszy z nowej szkoły i ze szkoły w ogóle. :D