sobota, 1 czerwca 2013

Dzień Dziecka

Wszystkim dzieciom życzymy przede wszystkim duuuużo zdrowia, 
miłości, 
zrozumienia, 
radości 
i pięknego beztroskiego dzieciństwa.

Mamy nadzieję, że 
Wasz 1 czerwca był piękny
a dorośli - w przeciwieństwie do pogody - stanęli na wysokości zadania.


Nas dzisiaj odwiedziła Franiowa ciocia Aga wraz z całą rodziną - fantastyczne są takie spotkania, gdy możemy poznać ludzi zza drugiej strony ekranu - dzień zaczęliśmy więc od pogańskiej ilości ciasta. Po około godzinie stwierdziliśmy że niebo na tyle się przetarło, że zaryzykujemy wyjście z domu. Nasi goście postanowili nam pokazać niesamowite miejsce - zamek w Mosznej (ciotka Aga z urodzenia jest Opolanką, więc świetnie zna okolice).
I tym sposobem dowiedzieliśmy się, że mieszkamy nie tylko w przyjaznym Frankowi ale i bardzo ciekawym zakątku kraju. Przed nami jeszcze dużo do odkrycia.

Zamek w Mosznej




U nas było dziś wszystko, co w Dniu Dziecka być powinno - lody, słodycze, goferki, bańki mydlane, spacer, spotkanie z istotami z innej epoki (a może i planety) i prezenty.
Franulka dostał  bardzo przemyślany prezent przedyskutowany z 'wujkiem Radkiem' - rowerek biegowy. Ile my modeli przetestowaliśmy!:) Wygląda jednak na to, że wybór był trafny - jest bardzo lekki, ma regulowane siodełko i kierownicę i przede wszystkim posiada hamulec.
Tylko naklejka z krokodylem Franiowi się nie spodobała, więc trzeba ją było usunąć.


W ubiegłym roku rowerek biegowy jakkolwiek zalecany przez rehabilitantów był kompletnie poza motorycznymi możliwościami Frania. W tym roku jest już inaczej.
Chłopaczek usiadł nań, zanucił pod nosem 'Nas nie dogoniat' i z piskiem opon ruszył przed siebie:)
Udało nam się w sumie około dwie godziny pospacerować z dziećmi zanim deszcz nie zmusił nas do wejścia do zamku.
Podczas obiadu ciotka Aga powiedziała mi:
- Gdybym nie poznała Was rok temu, gdy Franek był jeszcze zupełnie innym dzieckiem, pomyślałabym, że się go po prostu czepiacie.
Ciotka Aga wraz z rodziną faktycznie pierwszy raz odwiedziła nas jeszcze w naszym starym domu dokładnie rok temu. Od tego czasu nie widzieliśmy się. Te słowa sprawiły, że i my, starzy, mieliśmy dziś nasz prywatny dzień dziecka:)

Koniec gadania, czas na fotorelację.





No, wreszcie zaczyna się prawdziwa zabawa:)
Piątka, wujek:)
Ale czaderskie zabawki!

Aaaaaaaaaaaaa, moc jest z nami!:)



Tym także mogę się tym pobawić?
A na parkingu też?..

- Czekajcie fajni wujkowie, idę z wami..



33 komentarze:

  1. Jeszcze buziaki dla Frania od Petelczyców.:-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny DD:)))A "Mydlany Franek" to zdjęcie roku:))Buziak dla Frania:)Prababka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A gdzie Franio ma kask? :P

    Żeby nie było, że się czepiam, ale naprawdę warto w kask zainwestować. Właściwie bez kasku na rowerek nie wychodzić.
    Ja tu zawsze podaje taki przykład,że Jaś mi się bardzo niefortunnie wypierniczył i uderzył głową o krawężnik.
    Agrrr ... Jak ja to sobie przypomnę!

    Rowerek biegowy to fajna sprawa.

    Sama bym się do tego zamku przejechała. Uwielbiam takie miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kask już też jest:)
      Będą i jazdy z kaskiem, spokoooojnie ciocia:)
      Ale czujność godna Nobla:)

      Do zamku wrócimy jeszcze (właściwie Bóg jeden wie, dlaczego w nazwie ma 'zamek' a nie 'pałac'), gdy pogoda będzie łaskawsza. Park z rododendronami i azaliami jest po prostu przepiękny.

      Usuń
    2. Wiesz mi się rzucają dzieci bez kasków od razu. :D Takie ,,zboczenie". ;)

      Zaraz ogarnę ile ja mam km do tego miejsca. :D

      Usuń
    3. Całkiem spoko to Twoje "zboczenie";-)
      Zamek jest ok 30 km od Opola w kierunku na Krapkowice.

      Usuń
    4. a dokładniej - za Krapkowicami w kierunku na Prudnik ;-) Polecam latem

      Usuń
    5. O, to za Krapkowicami jest?? NIe sprawdzaliśmy na mapie, jechaliśmy za znajomymi po prostu.

      Taka mała dygrasja - to druga nazwa miejscowości opolskiej, która mnie zaskoczyła.
      Pierwsza to Kup. Zastanawiałam się, jak można mieszkać w Kupie. Dopiero miejscowi uświadomili mnie, że miejscowości się nie odmienia. Tak więc mieszka się w Kup.
      Zamek zaś znajduje się w miejscowości Moszna. Gdyby nie znajomi, powiedziałabym, ze to zamek w Mosznie. Ale nie, zamek w Mosznej.
      Kurcze, polski jest jednak trudnym i zaskakującym deklinacyjnie językiem;-)

      Jest tu więcej takich "zaskakujących" miejscowości?;-)

      Usuń
    6. No ja właśnie mówię do tego mojego:
      - Ej. Pojedziemy do Moszny?
      A. się zaczął śmiać zastanawiając się czy nie daje mu jakiejś propozycji. lol

      :D

      Właśnie latem chciałam. Pod Poznaniem mieszkam. ;)

      Usuń
  4. Aga, wybawicielko, proszę o namiary na firmę produkującą te super rowerki lub nazwę konkretnego modelu bo ja właśnie bardzo usilnie szukam i jak do tej pory nie znalazłam nic, co by mi od a do z odpowiadało

    Buziaki dla Frania i pozdrowienia dla całej rodzinki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata, rowerek znaleźliśmy w sklepie, w którym się go w sumie nie spodziewaliśmy. W każdym razie nie tak fantastycznego modelu - to Decathlon. Rowerek kosztował 160 czy 180 zł, nie pamiętam dokładnie. Koła są piankowe, więc leciutkie i nie ma stresu i przebiciem opony. Regulacja siodełka i kierownicy pozwala na ich precyzyjne dostosowanie do wzrostu dziecka. I hamulec - mało rowerków biegowych go ma. Franio narazie śmiga dośc wolno, ale widzieliśmy dziś, że kilka razy udało mu się już całkiem sprawnie odbić i śmignąć.
      W Decatholonie możesz zwrócić towar do 1 mies. Możecie więc wziąć rowerek do domu i na spokojnie przetestować.
      To pierwszy model, który sprawdził się w przypadku Frania 0 inne były albo zbyt toporne, ciężkie, albo siedziska były zbyt szerokie. I nie miały hamulca.
      Ufff..koniec recenzji:)

      Usuń
  5. Wszystkiego najlepszego Franeczku
    Cudowny Dzień Dziecka,
    całej rodzince życzą jak najwięcej takich dni :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zabawa w glinie... cóż, zastanawiam się czym jeszcze Franko mnie zaskoczy w "tygodniu cudów"?
    Ja poproszę o zdjęcie Franka na rowerze ;-) Bardzo ładny prawidłowy wzorzec ruchu i niezła propulsja :-) (zboczenie moje)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Radku, Franula ogromnie szybko załapał o co chodzi. Wczoraj nawet już kilkukrotnie te jego ruszy na rowerku były płynne, nie takie chodzenie z rowerkiem trzymanym za kierownicę:) Obawiam się że za miesiąc nie dogonimy go:)

      Usuń
  7. Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka dla Frania i Natalki.
    Rowerek super zabawa:-)
    Pozdrawiam serdecznie
    Hania z chłopakami

    OdpowiedzUsuń
  8. super spedzony dzien dziecka, a u nas pogoda byla cudna. nad rowerkiem i my myslimy a moglabym poznac model? pieknie sobie Franio radzi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, my mieliśmy szczęście, że przez 2 godziny deszcz nie padał i mogliśmy pochodzić z dziećmi po parku.
      O rowerku pisałam w komentarzu wyżej - odpowiedź na komentarz Agaty J.

      Usuń
  9. Brawo- zamek w Mosznej i jego ogród to piękne miejsce :-) macie teraz bliżej w kilka ciekawych miejsc :-)
    cóż ja usłyszałam, że to "mój najgorszy dzień dziecka", niezależnie od starań zabaw, słodyczy, wspólnego czasu.............

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdjęcie z mieczem w dłoni wymiata, a nad gliną jakie skupienie!
    Zamek w Mosznej kiedyś jeszcze przed nami do zaliczenia, a z Waszych zdjęć wynika, że bardzo warto.
    Natulka w jakich pasujących legginsach do tych różaneczników! :)
    Za miesiąc to Ty musisz na tych rolkach matka, inaczej zapomnisz, że dogonisz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa jest więc prosta - w przyszłym roku w czasie kwitnienia różaneczników rezerwujecie sobie kilka dni na urlop u nas:*

      Usuń
  11. "zapomnij" miało być oczywiście...

    OdpowiedzUsuń
  12. Rewelacyjna wycieczka, a u nas zamek zniknął z pierwotnej trasy, ale widzą, że chyba warto go odwiedzić. No i koniecznie muszę pokazać mojemu 5 latkowi jak Franio sobie radzi na rowerze. Może to go zmotywuje :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Rowerek jest na tyle mały, że zawsze możemy załadować go do bagażnika i podjechać z rowerowym show..;-)

      Usuń
  13. Hej:)
    No to tak: fajnie w tej Mosznej (choć my byliśmy, gdy rododendrony nie kwitły...- tak jest jeszcze piękniej:)- a kościotrupa widzieliście???).
    Rowerek- cacko- moi Starsi też na nim śmigali, gdy jeszcze u nas w kraju robił prawdziwą furorę (raz ktoś spytał, gdzie pedały zgubiliśmy!;)). Szerokości życzymy Franiowi- a Rodzicom- niezłej kondycji;)
    A jak już się naprawdę zmęczymy (i Wy, i My) to proponuję wyskoczyć na wspólny dwutygodniowy "turnusik" do tego Zamczyska;)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościotrupa wypatrzyliśmy dzięki ciotce Adze, która nam go wskazała.
      Pytanie rowerowe fantastyczne:)
      A turnusik w zamczysku przydałby się:) Gdy podjeżdżaliśmy i zobaczyliśmy szyld: centrum leczenia nerwic, Radek powiedział krótko - no, coś dla nas;-)

      Buziaki:)

      Usuń
  14. Świetny Dzień Dziecka! Zamek w Mosznej? - TAK, koniecznie musimy odnowić wspomnienia. A Rowerek biegowy to fantastyczny wynalazek. Już pomijając zalety rehabilitacyjne to i tak warto - spacery stały się przyjemnością. Pokonujemy zupełnie inne odległości i w zupełnie innym tempie niż kiedyś. Metoda "każdy ciągnie swojego osiołka" odeszła w niepamięć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i tym sposobem okazało się, że połowa frankowych ciotek jest za pan brat z zamkiem w Mosznej:)

      Nadchodzi era 'każdy goni za swoim osiołkiem':)

      :*

      Usuń
  15. rewelacja :-)
    wiola

    OdpowiedzUsuń
  16. jak ja tu do was wchodze, to mi sie buzia, ostatnio, ciagle smieje :)
    lubię to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam w zanadrzu dwa kolejne tematy - bo trochę się dzieje u nas, ale roboty mam na pół nocy i dziś już nie dam rady. Więc pewnie dopiero jutro późnym wieczorem coś popełnię;-)
      A wiesz, nam się ostatnio też coraz częściej mordencje uśmiechają. Bo Franek przekroczył kolejną granicę. I o tym właśnie napiszę w najbliższym czasie:)

      Usuń
  17. my też mamy coś wspólnego z tym zamkiem....kiedyś zakupilismy grupon w hotelu koło Opola, w marcu br tam pojechaliśmy z myslą o odwiedzeniu właśnie zamku w Mosznej.
    w piątek wieczorem jak dojechalismy to Maciek dostał tak wysokiej gorączki, że pierwsze co to było znalezienie apteki nocnej w Opolu :-(
    i całe 2 dni spędziliśmy z chorutkiem w pokoju :-(

    więc jeszcze czeka nas kiedyś wyparwa w tamte okolice ;-)

    pozdrawiam cieplutko...mimo tej beznadziejnej pogody...
    ivonesca

    PS. Akcję "Z Kubą i Kacprem..." zasiliłam dziś troszeczkę :-)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję