Pierwsze dni w domu to ciągłe próby karmienia Frania. Cieszyłam się jak udawało mu się podczas jednego karmienia zjeść 30 ml. Początkowo na dobę zjadał 260-290 ml. Bardzo szybko męczył się robaczek i zasypiał.
Było też oczywiście maksimum tulenia:) Tu ja byłam na pierwszym planie – Franiu praktycznie nie znał taty i Natki. Tata potrzebował czasu, żeby się odnaleźć we wszystkich zasadach. Nic nie było pozostawione przypadkowi – właściwe podnoszenie, przewijanie, kąpiel, układanie – wszystko, żeby nie pogłębiać asymetrii (w 'S') i deficytów kurczaczka. Nic nie było takie, jak przy Natulce - monitor oddechu w łóżeczku, inhalacje, leki itd.
Monitor oddechu włączył nam się tylko 2 razy. Raz Franulek przestał oddychac na moich rękach, zdarzyło się to w czasie jedzenia - musiał źle skoordynowac oddychanie z przełykaniem i ssaniem. Próbowałam raz przywrócic oddech – potem podniosłam go do góry, głowa bezwładnie opadła na bok.. Ogarnęła mnie koszmarna panika! Za drugim razem udało się... Po wszystkim rece trzęsły mi się jak galareta.. Chwała Bogu nie zdarzyło się to nigdy wiecej.
Franulek z czasem coraz lepiej radził sobie i oddechowo i z jedzeniem. Dowodem na to jest waga – na 2 urodziny całe 10.500 kg:)
Słodki śpioszek
I jeszcze kilka ujęć z pierwszego miesiąca w domu.
Tak ziewa lew:)
Miejsce do spania godne..Supermana:)
A z tyłu zrolowany kocyk, po który biegłam do H&M we Wrocławiu
Mamuś..nie mam już siły ćwiczyć...
Poranne rodzeństwa rozmowy
Cieszylas sie jak zjadł 30ml a ja znowu musiałam dawkowac po 30 bo wiecej nie mógł bo wszystko przez niego przelatywalo... my wyszliśmy mc po Was ...7 grudnia...
OdpowiedzUsuńZdj z Natalka piękne... i ta miłość w oczach... jaki malusi a teraz ponad 10kg!! Za rok bedzie juz raz tyle :-)
Piękne zdjęcia Franulka. To zdjęcie z Natka bardzo mnie rozczuliło. Tyle miłości i troski jest w Natki oczach!
OdpowiedzUsuńJest pięknie Aga :-)
Zdjęcia super :)
OdpowiedzUsuńI wiesz, Franek podobny jest do Michałka teraz, ale jak był malutki wyglądał identycznie jak Jasiek, haha. Mamy identyczne zdjęcie z ziewaniem.
Naprawdę trzeba przeprowadzić poważną rozmowę z naszymi mężami :D
PS. Zainspirowałaś mnie do wyciągnięcia albumów, już od dawna leżą i czekają, zdjęcia też mam przygotowane. Chciałam opisać ten czas jako pamiątkę dla chłopaków i chyba przyszedł czas, żeby się za to zabrać.
Mam też listy, które do nich pisałam w tym czasie, tzn. jak leżałam na sepsie, bo potem nie miałam już głowy do pisania.
Śliczna fotka z Natką, no i lew! Od razu było wiadomo, że to waleczny chłopiec! ;-)
OdpowiedzUsuń