piątek, 23 września 2011

Będziemy w gazecie?


Jakiś czas temu skontaktowała się ze mną przesympatyczna pani redaktorka. Pisze artykuły na zlecenie różnych pism. Miała napisać reportaż o czterech kobietach, które kimś się opiekują. Spytała, czy nie chciałabym opowiedzieć historii Frania. Początkowo wahałam się, ale pomyślałam, że może nam to (chyba) tylko pomóc – więcej osób dowie się o Franiu.. Zgodziłam się. Niestety nie spełniliśmy kryteriów magazynu. Bohater nie mógł mieć problemów z chodzeniem, musiał być sprawny.
No trudno.
Cała sprawa jednak siedziała mi w głowie. Byłam z panią Beatą w stałym kontakcie. Spytałam czy nie dałoby rady napisać czegoś o Franiu. Super by było, jeśli przy tym udałoby się umieścić apel o 1%. Odpowiedź była brutalnie szczera: nikt nie chce dziś już publikować historii chorych dzieci. Ludzie nie chcą o tym czytać..
Pani Beata jednak stale o nas pamiętała – napisała mi, że historia Frania bardzo ją poruszyła i chciałaby nam jakoś pomóc. Miesiąc temu znowu napisała do mnie – tym razem propozycja do „Naj”. Też nie przeszliśmy.
W ubiegłym tygodniu pani Beata napisała mi, że ma pomysł na przemycenie historii Frania.. Czy się zgadzam na ten wybieg, bo inaczej nie da się po prostu.. Zaproponowała mi artykuł o...mnie i moim mężu... Ma to być artykuł o przyjaźni w małżeństwie. Przyznam się szczerze, że podeszłam do tego baaaardzo sceptycznie... Nie chciałam żadnego artykułu o nas, lecz o Franku. Poszłam porozmawiać z Radkiem (bo musi się zgodzić na zdjęcie, Natka zresztą też), Radek moje pytanie skwitował jednym zdaniem:
- No skoro jestem twoim przyjacielem to chyba nie mogę się nie zgodzić, co?
I zaraz dodał, że dla Franka to wiadomo...wszystko.
O rany... wczoraj odpisałam pani Beacie, że się zgadzamy. Warunki są dwa: w artykule ma być link do bloga i mam dostać artykuł do autoryzacji. Nadal czuję się z tym trochę dziwnie, ale tak sobie myślę... Boże, brutalnie napiszę, dobrze? - jeśli wejdzie na ten blog więcej ludzi, jeśli więcej ludzi poruszy los Franka, jeśli zechcą nam pomóc i przeznaczyć swój 1% podatku na Frania, zajrzą na nasze aukcje na Allegro, to...chyba warto? Mam nadzieję, że warto..


 Franio ogrodnik:)

7 komentarzy:

  1. Aga, moje zdanie znasz.
    To na pewno pomoże Frankowi, choćby niech jedna osoba mu pomoże nawet symbolicznie - to już coś.
    Takie gazety mają wielu czytelników, a nóż widelec dzięki temu artykułowi jakaś mama zacznie wierzyć w wyzdrowienie swojego dziecka, podejmie podobną walkę... widzisz, ile plusów?
    Już nie mówiąc o pozytywnych fluidach :-)

    Ja cały czas obstaję przy tym, że chciałabym przeczytać o Was w moim ukochanym Twoim Stylu.

    PS. Ano ludzie nie lubią czytać o chorobach, bo to jest za trudne. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto, warto, warto...
    Warto, warto, warto, warto, warto...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze warto - zresztą przecież sama wiesz... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. O Tobie, Franiu i tym blogu dowiedziałam się od cudnej duszyczki - Kajki. Zaglądam tutaj, zwłaszcza, ze sama w tym roku urodziłam Frania. Poczytałam teraz ten post i odpowiedź Twojego męża i ...popłakałam się ze wzruszenia. Cudnie mieć takiego przyjaciela... Jestem z wami całym sercem!
    Pozdrawiam, Jagodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  5. No, piękna wiadomość! Masz Aguś szczęścia do Dobrych Ludzi i coś mi mówi, że powinnaś jednak spać spokojniej. ;-)Dacie sobie jako rodzina, ze wszystkim rady!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. daj koniecznie znać gdzie można poczytać o przyjaźni w małżeństwie:) kupie gazetkę i wyślę po autograf. Pozdrowienia z Olsztyna, całuski od Kuby i Grzesia

    OdpowiedzUsuń
  7. Cholerka, dziś przed południem zadzwonił p fotograf. Jutro ma przyjechać i cykać fotki - jak się wyraził "szczęśliwej rodziny".. I przyjedzie z całą swoją rodziną! Potem w góry pójdą ha ha:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Anonimowy Gościu,
bardzo proszę, podpisz swój komentarz swoim imieniem, aby łatwiej było mi na niego odpowiedzieć.
Dziękuję